W pożarze kamienicy w Prudniku zginęła jedna osoba. Ojciec z synem stanęli przed sądem

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
33-letni Rafał W. przed Sądem Okręgowym w Opolu.
33-letni Rafał W. przed Sądem Okręgowym w Opolu. Mirela Mazurkiewicz
56-latek uważa, że jest niewinny. Twierdzi, że nie wiedział o pożarze. Jego syn przyznaje się do podpalenia, ale zapewnia, że nie chciał nikomu zrobić krzywdy.

- Nie znałem ludzi, który mieszkali w tej kamienicy. Tylko moją siostrę i jej partnera, ale dobrze z nimi żyłem. Żałuję tego, co się stało - mówił przed Sądem Okręgowym w Opolu 33-letni Rafał W., który przyznał się do podłożenia ognia.

Głupi wybryk skończył się śmiercią jednego z mieszkańców. Dwie osoby zostały ranne.

W środę (3 lipca) ruszył proces w tej sprawie. Rafał W. nie chciał składać wyjaśnień przed sądem. Przed prokuratorem mówił, że 1 listopada 2018 roku wybrał się na grób swojej mamy. Towarzyszył mu ojciec, 56-letni Adam W., który również zasiadł na ławie oskarżonych.

Mężczyźni wyszli z cmentarza po godzinie 3.00 (w nocy z 1 na 2 listopada) i poszli na stację benzynową po alkohol, który wypili w parku. Później wybrali się do siostry młodszego z oskarżonych na ulicę Szkolną, ale nikt nie otworzył im drzwi.

- Podpaliłem szafkę i zszedłem do ojca, który był na dole. Powiedziałem, że musimy wypier... Do dziś nie powiedziałem mu, że to ja podpaliłem - mówił w postępowaniu przygotowawczym Rafał W.

Dramat w kamienicy przy ul. Szkolnej w Prudniku rozegrał się 2 listopada 2018 roku po 5.00 nad ranem. Jedna z ofiar doznała rozległych poparzeń, m.in. dróg oddechowych i klatki piersiowej. Mężczyzny nie udało się uratować.

W sumie zginąć mogło nawet 11 osób, ale niektórych mieszkańców nie było w chwili zdarzenia na miejscu, a innym udało się w porę ewakuować. Mimo to jedna z lokatorek doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, ranny został również mężczyzna, który ratując się przed ogniem, wyskoczył przez okno z trzeciego piętra.

Rafał W., jak wynika z ustaleń śledczych, rozlał palną substancję i podpalił stojącą przed drzwiami mieszkania na drugim piętrze szafkę, w której znajdował się m.in. denaturat i farby. Mężczyzna był wcześniej karany za rozbój.

- Przyznaję się do podpalenia, ale nie do usiłowania zabójstwa - powiedział przed sądem oskarżony.

Zarzut usłyszał również jego ojciec. Prokurator uznał, że Adam W. wiedział o pożarze wywołanym przez syna, a mimo to nie próbował ratować lokatorów ani nie zawiadomił służb, tylko uciekł z miejsca zdarzenia.

- Poszliśmy tam, bo Czesiek (partner jego córki - przyp. red.) miał nam dać wino. Postukaliśmy trochę w drzwi, później zszedłem na dół zapalić papierosa i poszliśmy do domu - wyjaśniał przed sądem Adam W. - Dopiero jak policja nas zatrzymała, dowiedziałem się, że tam się paliło. Gdybym wiedział to bym pomógł albo zagasił.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska