W przedszkolu pod Wrocławiem dzieci na zakończenie roku dostały książeczki o dwóch tatusiach i dwóch mamusiach

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
To nie są absolutnie informacje dla przedszkolaków! - grzmią zszokowani rodzice, których dzieci chodzą do przedszkola w Strzeszowie.ZOBACZ NA NASTĘPNYCH ZDJĘCIACH, O JAKIE TREŚCI CHODZI.
To nie są absolutnie informacje dla przedszkolaków! - grzmią zszokowani rodzice, których dzieci chodzą do przedszkola w Strzeszowie.ZOBACZ NA NASTĘPNYCH ZDJĘCIACH, O JAKIE TREŚCI CHODZI. Archiwum prywatne
Po naszej interwencji okazało się, że książeczki o homoseksualnych parach tworzących rodzinę, o niebinarności, interpłciowości i tożsamości płciowej, zostały sfinansowane przez Radę Rodziców, ale bez konsultacji z rodzicami.

Do Gazety Wrocławskiej zgłosili się zaniepokojeni rodzice, których dzieci uczęszczają do publicznego przedszkola w Strzeszowie (miejscowość między Wrocławiem, a Trzebnicą). Ich pociechy na zakończenie roku otrzymały książki o tytule "Pięknie się różnimy. Dobrze, że każdy jest inny".

- Jakie było moje i żony zdziwienie, kiedy zaczęliśmy przeglądać tę książeczkę. Zobaczyliśmy obrazek, który przedstawia dwóch mężczyzn, przytulających dwóch chłopców. Podpis: „Mam dwóch tatusiów i braciszka”. Potem obrazek z dwoma kobietami przytulającymi dzieci. Podpis: "Mam dwie mamy, brata i siostrę" - opowiada mężczyzna, rodzic, który chce pozostać anonimowy ze względu, jak twierdzi, na prawdopodobny lokalny ostracyzm.

Zbulwersowani rodzice pytają: czy to są treści dla przedszkolaków?

- W książce jest mowa o interpłciowości i tożsamości płciowej. Autorzy tłumaczą tam, że można czuć się jak dziewczynka albo chłopiec, jak żadne z nich albo... jednocześnie jak oboje. Osoby, które nie myślą o sobie jak o dziewczynce, czy chłopaku, nazywa się niebinarnymi. W innym miejscu czytam: „Ciało dziewczynki, czy chłopca różni się budową. Te różnice decydują o naszej płci. Są też osoby interpłciowe, które nie mieszczą się w żadnej z tych grup”. Załączono całą instrukcję "jak zwracać się do osoby niebinarnej". Jestem zszokowana i przestraszona, że tylnymi drzwiami próbuje się indoktrynować nasze dzieci - opisuje żona i matka, której dzieci chodzą do strzeszowskiego przedszkola.

Jak dodają rodzice, nie zgadzają się oni na "promocję homoseksualizmu" czy też na wprowadzanie kontrowersyjnych i nienaukowych pojęć dla dzieci w tym wieku. - Później będą miały lekcje biologii, na których zostanie wszystko jasno i dokładnie opisane. Nie potrzebują od małego nacisku takiej narracji, którą propagują środowiska LGBT - stwierdza ojciec.

O tę sprawę i wywołujące kontrowersje książeczki zapytaliśmy Dolnośląskiego Kuratora Oświaty, pod którego nadzorem znajduje się przedszkole w Strzeszowie. Roman Kowalczyk również przychylił się do opinii oburzonych rodziców i zadeklarował, że niezwłocznie przeprowadzi kontrolę i poprosi placówkę przedszkolną o wyjaśnienia.

Należy odpowiedzieć na kluczowe pytanie: kto podjął decyzję, by takie książki podarować dzieciom?

Zapytaliśmy o całą sprawę Urząd Gminy Wisznia Mała, który jako jednostka samorządowa prowadzi przedszkole. Wójt Jakub Bronowicki nic o sprawie nie wiedział i nie chciał zajmować stanowiska. Po naszej interwencji i zapoznaniu się z treścią książek poprosił - przez znajdującą się w gminie Samorządową Administrację Placówek Oświatowych - o wytłumaczenie całej sytuacji Annę Białecką, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Szewcach, którego częścią jest przedszkole w Strzeszowie.

Próbowaliśmy się skontaktować z kadrą przedszkola w Strzeszowie, szczególnie z panią wicedyrektor Jolantą Koselą, jednak tłumaczono nam, że placówka jest w fazie urlopów, a także kierująca nią wicedyrektor wyjechała.

Po naszym zgłoszeniu sprawy do gminy, szybko rozwiano wątpliwości. Sprawa okazała się skandaliczna. Dyrektor Anna Białecka wydała specjalne oświadczenie, w którym przyznaje, że:

"Wyboru książki na zakończenie roku szkolnego dla dzieci 5-letnich dokonały wychowawczynie grup przedszkolnych. Książki zostały zakupione ze środków Rady Rodziców. Ich zakup nie był uzgadniany z rodzicami.".

Dyrektor Białecka tłumaczy dalej, że wychowawczynie zakupu dokonały w księgarni internetowej. Sugerowały się dobrymi
opiniami o książce i poradami Anny Jankowskiej, która jest pedagogiem, trenerką i szkoleniowcem, nauczycielką i autorką książek dla dzieci, rodziców i nauczycieli.

Jak dowiedzieliśmy się od jednego z urzędników gminy Wisznia Mała - dyrekcji i kadrze zespołu szkolno-przedszkolnego jest przykro, że doszło do takiej sytuacji. Wszyscy uważają, że nie powinna ona mieć miejsca. Szczególnie rażący okazuje się brak konsultacji z rodzicami przy ich finansowaniu i brak dokładnego sprawdzenia treści przed podarowaniem książek dzieciom.

- Mamy nadzieję, że to już się więcej nie powtórzy. Przedszkole planuje wystosować specjalne przeprosiny dla rodziców - mówi "Gazecie Wrocławskiej" Agnieszka Moździerz, dyrektor Samorządowej Administracji Placówek Oświatowych w Gminie Wisznia Mała.

Wójt Wiszni Małej po zapoznaniu się z szczegółami sprawy w przedszkolu i treścią książeczek dla dzieci, nie chce udzielić komentarza.

AKTUALIZACJA:
21 lipca wpłynęło do redakcji pismo od wicedyrektor ZSP w Szewcach p. Jolanty Koseli, która kieruje Przedszkolem Publicznym w Strzeszowie. Czytamy w nim:

"Dyrekcja, wychowawcy dzieci pięcioletnich przepraszają Rodziców z przedszkola publicznego w Strzeszowie za niefortunny dobór książki jako nagrody na zakończenie roku szkolnego.
Dołożymy wszelkim starań, aby takie sytuacje nie miały miejsca, a Rodzice będą uczestniczyć w konsultacjach nad wyborem nagród. Jeśli rodzic zwróci się o wymianę książki, będą do pobrania w placówce"
.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska