W rolniczej agencji bardzo ciężko o rolnika

Jarosław Staśkiewicz
- Na rynku trudno o absolwentów studiów rolniczych - tłumaczy swoje nominacje Jan Stępkowski. - Ale dobór kadry mam dobry, o czym świadczą stanowiska, które zajmują nasi ludzie odchodząc z agencji.
- Na rynku trudno o absolwentów studiów rolniczych - tłumaczy swoje nominacje Jan Stępkowski. - Ale dobór kadry mam dobry, o czym świadczą stanowiska, które zajmują nasi ludzie odchodząc z agencji.
Na stanowiskach kierowniczych ARiMR-u zasiadają teolog, pedagog, ekonomista. W większości to radni, zwykle związani z prawicą.

O zmianach kadrowych w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa głośno było na początku roku, kiedy w całej Polsce nowo nominowany na szefa agencji Daniel Obajtek wymienił wszystkich dyrektorów oddziałów wojewódzkich.

A ci, idąc tym tropem, pozwalniali niemal wszystkich szefów biur powiatowych. Tak samo było na Opolszczyźnie, gdzie oprócz dyrektora i dwóch zastępców, swoje stanowiska straciło także dziewięciu kierowników powiatowych agencji. Ludzi związanych z ludowcami zastąpili działacze mający poparcie PiS-u. Nowo zatrudnieni to w większości osoby, które z rolnictwem nie miały dotąd nic wspólnego.

O wykształcenie i staż pracy na stanowiskach kierowniczych nowych szefów opolskiego oddziału ARiMR-u, zapytał dyrektor nyskiego biura posła Janusza Sanockiego. W odpowiedzi dostał listę, z której wynika, że wyższe wykształcenie rolnicze ma jedynie dyrektor agencji w Opolu Jan Stępkowski, który skończył studia inżynierskie na Akademii Rolniczej we Wrocławiu.

Jego zastępcy skończyli filologię polską (Marek Kawa także filologię angielską  i kulturoznawstwo), a wśród kierowników powiatowych na próżno szukać rolników. Najbliżej tego zawodu był Andrzej Zielonka, szef biura w Namysłowie, który też skończył AR we Wrocławiu, ale na wydziale melioracji, a przez ostatnie lata pracował w Opolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego.

To co łączy większość szefów biur, to działalność w samorządzie: są tu byli i obecni radni różnych szczebli. Tak jak Łukasz Bogdanowski i Damian Kwiatkowski, którzy zasiadają w nyskiej radzie miejskiej. - Nie mam wykształcenia rolniczego ani żadnego doświadczenia w rolnictwie, ale agencja nie stawiała takich wymagań - mówił w rozmowie z Faktami Nyskimi świeżo upieczony kierownik biura ARiMR w Krapkowicach Łukasz Bogdanowski. Absolwent Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu na kierunku teologia-filozofia.

- Na rynku trudno o absolwentów studiów rolniczych - tłumaczy swoje nominacje Jan Stępkowski. - Ale dobór kadry mam dobry, o czym świadczą stanowiska, które zajmują nasi ludzie odchodząc z agencji.

Damian Bosowski (kierownik biura w Głubczycach) jest szefem rady gminy w Kietrzu i ma licencjat z pedagogiki, Łukasz Bogdanowski - teolog (biuro w  Krapkowicach) i Damian Kwiatkowski (szef biura w Białej z licencjatem ze zdrowia publicznego) są radnymi w Nysie. Radnym powiatu nyskiego jest sam dyrektor Stępkowski, radnym wojewódzkim - wicedyrektor (polonista) Dariusz Byczkowski, a radnym miejskim w Brzegu magister zarządzania administracją publiczną Wojciech Komarzyński  (był szefem prudnickiego biura, potem trafił na stanowisko kierownicze do Opola). Kierownikami biur są też ekonomiści i absolwenci administracji.

Gdzie są rolnicy? - Dziś  absolwentami szkół rolnych są zazwyczaj dzieci rolników, które chcą przejąć gospodarstwa i nie szukają pracy poza rolą - przekonuje dyrektor Jan Stępkowski. - Ale dla mnie ważniejsze jest doświadczenie zawodowe kandydata. Jeśli ma doświadczenie w biznesie albo zarządzaniu pracownikami, to reszty się nauczy.

Jak przypomina dyrektor, stanowiska obsadzane są w drodze powołania. - I jeśli ktoś się nie sprawdzi, zawsze mogę go odwołać. Ale jak dotąd dobór kadry jest dobry, o czym świadczą przykłady Krzysztofa Dryndy, który był kierownikiem w Krapkowicach i został członkiem zarządu Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej czy Jarosława Nosala, który z Nysy awansował na dyrektora OODR-u.

- Sposób obsadzania tych stanowisk uważam za bardzo poważny błąd, mimo mojej nieukrywanej sympatii do kolegów z PiS-u - ocenia poseł Janusz Sanocki. - Po tym, co zrobiła Platforma zmiany są konieczne, ale to nie usprawiedliwia nepotyzmu partyjnego sięgającego tak głęboko w dół. Tego nie da się już tłumaczyć potrzebą przejęcia kontroli nad działalnością państwa. Władza musi być skuteczna, ale jednocześnie powinna zachowywać się przyzwoicie.
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska