W Rozmierce grasuje podpalacz [video]

Piotr Smykała
W stodole, w której doszło do pożaru, nie było instalacji elektrycznej i nie pracowała żadna maszyna. Zdaniem mieszkańców wsi to robota podpalacza.
W stodole, w której doszło do pożaru, nie było instalacji elektrycznej i nie pracowała żadna maszyna. Zdaniem mieszkańców wsi to robota podpalacza. Piotr Smykała
Znów ktoś podpalił stodołę pełną siana. Pożar musiało gasić aż 40 strażaków, a ogień omal nie strawił pobliskich domów. Mieszkańcy nie wierzą, że to był przypadek.

Do potężnego pożaru doszło w poniedziałek przed godz. 22.00. Domownicy kładli się spać, gdy sąsiedzi zaalarmowali ich, że stodoła na ich podwórku płonie.

- To było nie do opanowania - załamuje ręce Małgorzata Polok. - Gdy wybiegliśmy na dwór cała stodoła stała w ogniu. Mogliśmy tylko patrzeć, jak tracimy dobytek.

Chwilę później na miejsce przyjechali strażacy. Wtedy płomienie sięgały już powyżej dachu. Mundurowi skupili się na zabezpieczeniu terenu i gaszeniu ognia w taki sposób, by nie rozprzestrzenił się on na sąsiednie budynki, w tym dom państwa Poloków. W akcji, która trwała blisko 10 godzin, brało udział 40 strażaków.

- Podejrzewamy, że było to podpalenie - dodaje Henryk Polok. - W stodole nie było instalacji elektrycznej i nie pracowały żadne maszyny, a sprzęt rolniczy stał tam od kilku tygodni. Ogień nie mógł wziąć się znikąd.

Z budynku stodoły pozostały zgliszcza. Doszczętnie spłonęły też maszyny rolnicze, składowane w środku materiały budowlane i bale ze słomą. Domownicy wycenili straty na 300 tys. zł.

Mieszkańcy Rozmierki są przekonani, że to była robota podpalacza. Tym bardziej, że tego wieczora w innej części wsi (na tzw. "Pastewniku") ludzie widzieli, jak płonęła trawa na pobliskich łąkach.

- Trwają czynności w celu wyjaśnienia przyczyn zdarzenia - informuje Katarzyna Nowak, oficer prasowy strzeleckiej policji.

To nie pierwszy tajemniczy pożar w Rozmierce. Niespełna dwa miesiące temu w podobnych okolicznościach spłonęła inna stodoła, stojąca nieco na uboczu wsi. W budynku składowanych było aż 400 bali słomy i także niczego nie udało się uratować. Wtedy sami strażacy sugerowali, że do zapłonu nie mogło dojść samoczynnie. Sprawcy nie udało się jednak ustalić.

Stodoła państwa Poloków była ubezpieczona. Pieniądze z polisy często pokrywają jednak tylko znikomą część poniesionych strat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska