W 1869 roku czytelnicy "Zwiastuna Górnośląskiego" mogli przeczytać ogłoszenie. "W niedzielę, dnia 13 czerwca o godz. 3 po południu odbędzie się w Zawadzkiem w katolickiej szkole walne zgromadzenie, celem założenia towarzystwa pożyczkowego, z kasą oszczędnościową dla Zawadzkiego i okolicy.
Towarzystwo takie jest wielką korzyścią, gdyż potrzebujący pożyczki nie wpada w ręce lichwiarskie, tylko z towarzystwa sobie dopomóc może.
Daje sposobność do oszczędzania i przechowywania zaoszczędzonych pieniędzy, od których nadto płacić będzie procenta". Jego autorem był Juliosz Szaflik - mieszkaniec Zawadzkiego i jednocześnie pomysłodawca powołania towarzystwa pożyczkowego.
Na spotkanie przyszło sporo osób. Towarzystwo powstało, a jego statut zredagowany został tylko w języku polskim. Jego udziałowcem mógł zostać każdy mężczyzna, który ukończył 24 rok życia i wpłacił swój udział w postaci 50 talarów. Kobiety i dzieci nie mogły być członkami. Mogły natomiast składać tam swoje oszczędności, które rosły w skali 4-6 proc. rocznie.
Na bazie doświadczeń w czerwcu 1908 roku, z inicjatywy księdza Józefa Wajdy, proboszcza w Kielczy, powstał w Strzelcach Bank Ludowy. Jego założycielami były osoby, które na tych ziemiach czuły się Polakami.
Zebranie odbyło się w warunkach konspiracyjnych w jednym z budynków w Szczepanku, bo założyciele obawiali się represji ze strony niemieckich władz. Bank działał z powodzeniem aż do I wojny światowej - udzielał pożyczek przede wszystkim rolnikom.
Potem z racji wojny zapotrzebowanie na kredyty radykalnie spadło. Mocne osłabienie niemieckiej waluty oraz wydarzenia związane z III powstaniem śląskim sprawiły, że bank trzeba było zamknąć. W 1923 roku - dzięki staraniom Józefa Wilkowskiego i Franciszka Myśliwca - Bank Ludowy został reaktywowany.
Mniejszość polska była szczególnie aktywna w okresie międzywojennym. Mieszkańcy Strzelec działali wtedy w ramach Związku Polaków w Niemczech. 18 lipca 1920 r. w Strzelcach powstała spółdzielnia "Rolnik", która zajmowała się skupywaniem plonów od rolników, handlem tymi towarami, a także sprzedażą nawozów i maszyn rolniczych.
Spółdzielnia radziła sobie całkiem dobrze. Zyskała na popularności jeszcze bardziej, gdy w mieście otworzyła sklep z tekstyliami. Jej główna siedziba znajdowała się przy rozwidleniu ulic, które noszą dziś nazwy Marszałka Piłsudskiego i Jordanowskiej. Rosnąca pozycja Rolnika nie spodobała się władzom niemieckim.
W 1927 roku, z nie do końca jasnych powodów, w strzeleckim ratuszu zapadła decyzja o tym, by odebrać spółdzielni główny budynek. W ramach rekompensaty spółdzielnia miała otrzymać stary budynek po byłej rzeźni za miastem.
Jego członkowie, wśród których byli m.in. Jan Gomoła z Grodiska, i Franciszek Myśliwiec ze Sprzęcić, protestowali przeciwko tej decyzji. Na szczęście dla Rolnika uchwałę odrzucił sejmik powiatowy. Dlatego ostatecznie nie została ona wykonana.
Napięcia między Polakami a Niemcami w Strzelcach zdarzały się częściej. Jak wspominał po latach Józef Wilkowski do incydentu doszło także po tym, jak spółdzielnia Rolnika uruchomiła w mieście "Gospodę polską - Wygoda" przy ul. Lublinieckiej (dziś Marka Prawego). Pewnego dnia do lokalu wszedł policjant, któremu nie spodobał się polski szyld. Właściciel gospody musiał więc szyld zakleić.
Działacze spółdzielni w odwecie powiadomili o sprawie prezydenta Katowic, które leżało w granicach Polski. Na skutek tego Niemcy, którzy prowadzili swoje sklepy na terenie Chorzowa także musieli zakleić szyldy. Obie strony szybko poszły po rozum do głowy - spór nie trwał długo, a papier zakrywający napisy wkrótce został usunięty.
W 1923 r. polska mniejszość domagała się uruchomienia na wsiach, na koszt niemieckiego skarbu państwa, szkół podstawowych. W wyniku tego w ciągu dwóch lat powstały placówki w Rozmierce, Łaziskach, Gąsiorowicach, Szczepanku, Żędowicach i Starym Ujeździe. Ponadto w latach 1930-1936 prywatne polskie szkoły powstały w Jędryniach, Centawie i Jemielnicy. Natomiast od lutego 1935 roku w Strzelcach działało polskie przedszkole.
Mniej więcej w tym samym czasie w Porębie powstał "Dom Polski". Była to instytucja kulturalno-oświatowa, która organizowała np. zjazdy harcerskie. Kierował nią Związek Polaków w Niemczech. Ponadto w wielu miejscowościach działały polskie punkty biblioteczne. Ciekawostkę stanowiły także polskie chóry i grupy teatralne, które działały przede wszystkim na wsiach. Natomiast w kościołach katolickich normą było, że kazania wygłaszane były w języku polskim.
Wraz z wybuchem II wojny światowej wszystkie polskie organizacje na ziemiach niemieckich zostały zdelegalizowane. Za manifestowanie polskości groził obóz koncentracyjny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?