W szpitalu w Oleśnie straszy. Dosłownie i w przenośni [zdjęcia]

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Dlaczego mimo upływu lat złomiarze nie zajęli się porzuconym sprzętem medycznym? Czyżby ze strachu?
Dlaczego mimo upływu lat złomiarze nie zajęli się porzuconym sprzętem medycznym? Czyżby ze strachu? Helena Wieloch
Budynek starej lecznicy zyskał sławę w całej Polsce. Stał się jednym z ulubionych miejsc miłośników grozy, duchów i horrorów.
Budynek starego szpitala w Oleśnie zyskal slawe w calej Polsce. Stal sie jednym z ulubionych miejsc milośników grozy, duchów i horrorów.

Opuszczony szpital w Oleśnie

Na stronach internetowych poszukiwaczy niezwykłych przygód można przeczytać historie o tym, jak przed laty w popłochu opuszczano szpital, bo harcowały tam dusze zmarłych pacjentów.

Według poszukiwaczy mocnych wrażeń, którzy stale organizują wycieczki do opuszczonych szpitalnych murów, budynek starej lecznicy w Oleśnie jest bowiem nawiedzony, a jego historia pełna wydarzeń niewyjaśnionych i paranormalnych. To one przyciągają tu z różnych stron Polski ludzi, których hobby jest "urban exploration" - poszukiwanie w miastach niezwykłych miejsc.

- Bo opuszczony szpital jest miejscem, w którym naprawdę się można sprawdzić - mówi Szada, jeden z entuzjastów takiego szukania..

Miejscowi się boją
Według miłośników grozy, 150-letnie szpitalne gmaszysko w Oleśnie kryje w sobie tajemnicę, znaną tylko kilku osobom, które zdecydowały o przeniesieniu ostatnich pacjentów do nowego szpitala na przełomie 1998 i 1999 roku. Jedną z tych osób ma być starosta oleski Jan Kus, który jednak milczy o duchach tego miejsca.
- Zlikwidowaliśmy stary szpital, ponieważ od 1981 roku działa nowa lecznica, w której jest wystarczająco dużo łóżek dla pacjentów i to wszystko - tłumaczy Jan Kus.
- Stary szpital przy Wielkim Przedmieściu opuszczono w popłochu - upierają się jednak miejscy eksploratorzy. W ich opinii świadczy o tym między innymi mnóstwo rzeczy, które zostały na miejscu. Wyliczają je skrupulatnie: Przez prawie 10 lat w szpitalnych salach stoją łóżka, wózki, telefony, karty pielęgniarskie, probówki.

Nietknięte są zabarykadowane korytarze, kuchnia z dziwnymi naczyniami, schowki ze starymi meblami i ramami, łaźnie zamykane grubymi stalowymi drzwiami, prosektorium oraz dobudówka z kaplicą.
- Do nowego szpitala zabrano sprzęt, który się nadawał do użytku. Reszta została na miejscu - wyjaśnia starosta Kus.

Eksploratorów i te wyjaśnienia nie przekonują.
- W naszych polskich realiach zdarza się, iż ludzie wycinają nawet słupy telegraficzne, aby móc sprzedać trochę złomu. Jak zatem wytłumaczyć, że w Oleśnie nikt nie pofatygował się, by sprzedać tyle metalowego sprzętu zostawionego w szpitalu? - dziwi się Szada. - Nikt niczego nie rusza, bo miejscowi zwyczajnie boją się tam zaglądać - upiera się.

Miłośnicy dziwnych zjawisk mają kilka wytłumaczeń, dlaczego szpital jest nawiedzony: Bo został zbudowany na cmentarzu. Bo to opuszczony szpital psychiatryczny. Bo po wybudowaniu w Oleśnie nowego szpitala stary przez kilkanaście lat był tylko "umieralnią" dla najciężej chorych pacjentów.

Przecież kołdra sama się nie zsuwa

Niedowiarkom eksploratorzy przytaczają opowieści oleskich bezdomnych, którzy zimą spali w opuszczonym szpitalu.

- Jeden z nich pokazał nam znalezione przez siebie zapisy pielęgniarek z 1958 roku. Już wtedy pojawiały się w nich wzmianki o dziwnych zachowaniach pacjentów oraz o niezwykłych zdarzeniach - opowiada Szada. - Według tych opisów pielęgniarki bały się odgłosów jakichś dziwnych kroków i przestawianych w nadnaturalny sposób przedmiotów.

Jeden z bezdomnych o imieniu Marek opowiada, że w szpitalu zmarł jego 16-letni brat. Marek urządził sobie legowisko w sali, w której leżał zmarły. Pewnej nocy ktoś zaczął zsuwać mu kołdrę. Nikogo nie widział, więc podciągnął przykrycie i spał dalej. Ale kołdra znowu zaczęła mu "uciekać". Kiedy zapalił świeczkę, w pokoju nikogo nie było. Bezdomny raz jeszcze się położył i wtedy poczuł silny ucisk, jakby ktoś usiadł na nim. W końcu zerwał się i uciekł. Od tamtej pory nie zbliżał się do tego pokoju.

Poszukiwacze nawiedzonych miejsc zapewniają, że sami słyszeli w szpitalu kroki i tajemnicze stukanie.
- W jednym z pokoi znajdowała się książka, historia szpitala napisana w języku niemieckim, datowana na XIX wiek - opowiada Tomas z Fundacji Nautilus, zajmującej się zjawiskami niewyjaśnionymi i paranormalnymi. - Gdy pierwszy raz obchodziliśmy szpital, leżała na półce. Przejrzeliśmy ją i odłożyliśmy z powrotem. Kiedy wróciliśmy tam po kilku minutach, książki nie było już na półce w pokoju, leżała na korytarzu. A nikogo poza nami w szpitalu przecież nie było. Więc kto ją przeniósł?

Na forum internetowym strony niewyjasnione.pl jest wpis anonimowej internautki z Olesna:
- Mama koleżanki pracowała tam jako pielęgniarka na oddziale dziecięcym i wspominała o kilkakrotnym, nocnym zrzucaniu naczyń z półek - pisze internautka.

Szpital zagrał w filmie

Starosta Jan Kus jest zaskoczony, że stary szpital zyskał taką sławę w Polsce.
- Budynek jest bardzo zniszczony, ale na pewno nie był nigdy szpitalem psychiatrycznym - mówi starosta oleski.

Nawet jeśli 150-letni gmach stojący przy Wielkim Przedmieściu rzeczywiście nie był psychiatrykiem, to zagrał w filmie jako szpital dla psychicznie chorych.

- Kilka lat temu przyjechała ekipa filmowa z Berlina, która kręciła film o artyście, który mieszkał i malował w "Irrenhaus", czyli w zakładzie psychiatrycznym - opowiada Bernard Kus, radny powiatu i znawca historii lokalnej. - Filmowali w nocy, byłem tam z nimi jako tłumacz i przedstawiciel starostwa.

Władzom powiatu stary szpital przysporzył wielu kłopotów. Przez lata nie wiedziano, co zrobić z gmaszyskiem. Nikt nie chciał kupić ruiny, której zburzyć nie wolno (bo zabytek), a remontować nie warto.

Najpierw zamierzano urządzić tam dom spokojnej starości. Otwarciem takiej placówki zainteresowany był inwestor z Niemiec. Kiedy się wycofał, pomysł przejęło Stowarzyszenie Przyjaciół Chorych i Spokojnej Starości pod przewodnictwem księdza prałata Zbigniewa Donarskiego, ówczesnego proboszcza Olesna. Stowarzyszenie nie miało jednak pieniędzy na urządzenie w tym miejscu hospicjum.

Następnie starostwo chciało umieścić w starym szpitalu powiatową komendę policji. Mimo iż całą nieruchomość zamierzano przekazać nieodpłatnie, policja nie chciała brać na siebie remontu budynku i wolała siedzibę w byłym hotelu pielęgniarek obok nowego szpitala powiatowego przy ul. Klonowej.

Fiaskiem zakończyły się trzy kolejne przetargi. Dopiero po rokowaniach nieruchomość za 351 tys. zł kupiła spółka z Katowic. Znajdująca się na terenie szpitala kaplica została za darmo przekazana oleskiej parafii.

Nowi właściciele zapowiadali, że do końca tego roku zrujnowaną lecznicę przerobią na centrum usługowo-biurowe. Na razie wyburzono jednak tylko kostnicę i budynki gospodarcze.
- Chcemy zrobić tam hotel i biura, jest już pozwolenie na budowę, ale mamy też duży problem z sanepidem i na razie nie możemy niczego zrobić - mówi Robert Kępka, jeden z właścicieli.

W środku nadal więc straszą wybite szyby, zapadnięte podłogi i mnóstwo zardzewiałego sprzętu szpitalnego. A to wszystko jest magnesem dla miejskich eksploratorów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska