W tłum na bożonarodzeniowym jarmarku przy placu Breitscheidplatz koło w dworca kolejowego ZOO wjechała ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych. Kierował nim Pakistańczyk lub Afgańczyk, który w lutym tego roku został w Niemczech zarejestrowany jako uchodźca.
W kabinie ciężarówki znaleziono ciało mężczyzny. Niemieccy śledczy potwierdzili, że był to Polak. Jego auto zostało uprowadzone, a on sam zabity.
Jak tłumaczył właściciel firmy transportowej z siedzibą w Sobiemyślu w województwie zachodniopomorskim, stracił on kontakt z kierowcą około południa w poniedziałek. Dowiedział się w telefonicznej rozmowie, że stalowe elementy, które przywiózł z Włoch, zostaną rozładowane w Berlinie we wtorek rano.
Próba nawiązaniu kontaktu z kierowcą przez jego żonę około godziny 16.00 w poniedziałek nie powiodła się.
Wiadomo, co potwierdziły odczyty z lokalizatora pojazdu. Po raz ostatni był on uruchomiony o godzinie 19.30, wcześniej pokonywał niewielkie odległości i zatrzymywał się, co mogło wskazywać na to, że robił to ktoś, kto nie miał doświadczenia w prowadzeniu tego typu pojazdów.
Policja ujęła sprawcę po krótkim pościgu, gdy po szarży na jarmark uciekał.
Teren wokół miejsca tragedii jest zamknięty, śledczy nadal pracują w tym rejonie, zbierając ślady, które pozwolą ustalić wszystkie okoliczności.
Siły bezpieczeństwa zakładają, że to zamach.
Niemiecka kanclerz jest w stałym kontakcie z władzami Berlina. Z kolei senator z Berlina Andreas Giesel pytany czy w związku z tym tragicznym wydarzeniem nie powinno się odejść od świątecznej tradycji urządzania jarmarków odparł, że nie powinno się tego robić, bo o takim ruchu myślą terroryści. – Nie powinniśmy zmieniać stylu naszego życia – wyjaśniał Giesel.
Koło południa niemieccy śledczy ujawnią kolejne szczegóły z prowadzonego dochodzenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?