W tych sprawach warto mieć jasność - komentarz Bolesława Bezega, redaktora naczelnego NTO

Bolesław Bezeg
Jakby to było wczoraj, a już cztery lata minęły od hucznych obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości. Że 11 listopada to data w kwestii odzyskiwania niepodległości umowna, świadczyła cała sekwencja następujących później kolejnych stuleci: powstania wielkopolskiego, I i II powstań śląskich, bitwy warszawskiej, plebiscytu i znów III powstania śląskiego. Wiadomo, ustanowienie 11 listopada świętem było sygnałem dla endecji, kto tu ostatecznie zwyciężył.

W zasadniczych sprawach warto mieć jasność. W rozważaniach nad powstawaniem II RP zawsze fascynuje mnie, jak to się stało, że tak wielu, tak bardzo różniących się od siebie ludzi, pochodzących z trzech zaborów, poddawanych przez pięć pokoleń rozmaitym naciskom, swoistej eksterminacji, inżynierii społecznej, walcom ekonomicznym, podziałom i przemianom społecznym oraz systemowej demoralizacji, jak to się stało, że potrafili odłożyć wszystko na bok i walczyć wspólnie o jakąś mglistą, nieokreśloną, abstrakcyjną Rzeczpospolitą?

A jak my na tym tle wyglądamy? Czy byśmy walczyli tak, jak oni? Albo czy, gdyby było trzeba, walczylibyśmy tak, jak dziś walczą Ukraińcy? A całkiem prawdopodobne, że będzie trzeba. Jakiś czas temu w pociągu dwóch młodych żołnierzy po przysiędze w WOT: „ale jakby się u nas coś zaczęło, to uciekamy do Anglii?” No to jak, uciekną, czy będą walczyć? Bo chciałbym mieć jasność. Myślę, że w wiekszości będą walczyć, znam ich całkiem sporo, wszystko patrioci, ojcowie, mężowie, nie jakieś paniczyki w rurkach. Tacy wiedzą, po co tam idą.

Słyszę: „zamęczają nas tymi uroczystościami, takie obchody 11 listopada to msza, przemarsz, przemówienia, salwa, końskie kupy na bruku, zimno, deszcz, nierzadko śnieg. Nie wytrzymam - myśli człowiek, a potem: „no, ale pradziadek nie takie rzeczy w legionach wytrzymał i dlatego mam prawo tu być, trwać”. No to trwam.

„Po co wy tej Ukrainie ciągle pomagacie? Jak możecie wierzyć w przyjaźń z Ukraińcami?” Pewnie nie możemy, bo w polityce nie ma przyjaźni. Ale z rachunków wynika, że każdy rozwalony na Ukrainie ruski czołg, to o jeden mniej na naszej granicy za 2-3 lata. No to trzeba pomagać tym, co je rozwalają. Bez względu na zaszłości. Jak pogonimy ruskich, to wtedy będziemy się rozliczać, teraz takie myślenie, to dowód intelektualnego zaćmienia. A warto mieć jasność.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska