W wakacje na Opolszczyźnie brakuje połączeń autobusowych

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Podróżowane po Opolszczyźnie w czasie wakacji to prawdziwy koszmar. Większość czasu trzeba spędzić czekając na dworcach - mówi Genowefa Małkiewicz.
Podróżowane po Opolszczyźnie w czasie wakacji to prawdziwy koszmar. Większość czasu trzeba spędzić czekając na dworcach - mówi Genowefa Małkiewicz. Radosław Dimitrow
Wraz z końcem roku szkolnego przewoźnicy autobusowi radykalnie okroili rozkłady jazdy. Pasażerowie utknęli na dworcach lub w ogóle nie mają jak wyjechać ze swoich wsi.

Genowefa Małkiewicz z Kędzierzyna-Koźla potrzebowała we wtorek prawie trzech godzin, żeby dostać się ze Strzelec Opolskich do swojego domu. Choć miasta dzielą zaledwie 23 kilometry, to połączeń autobusowych na tej trasie jest jak na lekarstwo.

- W czasie roku szkolnego jest ich więcej, ale gdy rozpoczęły się wakacje, to wiele autobusów stanęło - mówi pani Genowefa. - Podróżowanie po Opolszczyźnie w lipcu i sierpniu to będzie prawdziwy koszmar.

O tym, jak uboga jest siatka połączeń, przekonała się wczoraj także pani Agnieszka z Jemielnicy. Żeby wrócić do domu, musiała spędzić na strzeleckim dworcu autobusowym aż dwie i pół godziny!

- Gdybym miała zdrowsze nogi, to dawno wybrałabym rower - przyznaje pasażerka.

Podobne problemy mają pasażerowie PKS w całym regionie. Do kilkudziesięciu wsi w województwie autobusy w ogóle przestały przyjeżdżać. Taki problem mają choćby mieszkańcy Szemrowic pod Dobrodzieniem.

- Osoby, które nie mają prawa jazdy lub własnego samochodu, żeby wydostać się z Szemrowic, muszą najpierw dotrzeć jakoś do sąsiednich Zębowic lub Kadłuba Wolnego (ok. 3 km. - przyp. red.). Dopiero stamtąd odjeżdżają autobusy - tłumaczy Joachim Wloczyk z Szemrowic.

Jacek Król, prezes PKS-u w Strzelcach Opolskich tłumaczy, że liczba kursów została ograniczona, bo gdy uczniowie nie korzystają z autobusów, to pasażerów jest kilkakrotnie mniej.

- Staraliśmy się dopasować rozkład do liczby podróżnych - przekonuje Król.

Wiesław Bednarski, prezes PKS w Głubczycach, który także ograniczył kursowanie, zauważa natomiast, że podróżnych w czasie wakacji jest tak niewielu, że w zasadzie każdy kurs gneruje straty.

- Autobusami jeździ obecnie po 3-4 pasażerów, a koszty paliwa, amortyzacja i wynagrodzenia dla kierowców pozostały na takim samym poziomie - podkreśla Bednarski. - Rachunek ekonomiczny podpowiada, że w najbliższych dwóch miesiącach powinniśmy w zasadzie w ogóle przestać kursować. Ale nie chcemy zostawić pasażerów w takiej sytuacji.

Z powodu zawieszenia sporej liczby kursów część autobusowych kierowców ma obecnie przymusowy urlop.

Opinia

Józef Swaczyna, starosta strzelecki

- To prawdopodobnie ostatni rok, w którym podczas wakacji pasażerowie mają problem z dojazdem do swoich miejscowości. To dlatego, że od 1 stycznia 2017 r. zmieniają się przepisy dotyczące transportu publicznego. Do tej pory za układanie rozkład jazdy odpowiedzialne były głównie PKS-y. Według nowych przepisów będzie to zadanie dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, którzy mają brać pod uwagę nie tylko rachunek ekonomiczny, ale przede wszystkim potrzeby mieszkańców. Samorządy będą jednocześnie dotować połączenia autobusowe, które dziś generują straty. Dzięki temu na mapie województwa nie będzie już białych plam, czyli wsi, do których w ogóle nie dojeżdża autobus. Na taki rozwój transportu publicznego od dłuższego czasu naciska Unia Europejska - nasz kraj ma się do tych dyrektyw dostosować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska