Trzy lata temu Leszka Wróbla z Głuchołaz użądlił szerszeń. Mężczyzna miał szczęście, że pomoc medyczna nadeszła bardzo szybko, bo inaczej przeniósłby się na tamten świat.
- Spacerowałem nad Jeziorem Nyskim, gdy nagle poczułem silny ból w nodze, jakby mnie ktoś w nią kopnął - opowiada pan Leszek. - Zobaczyłem, że to szerszeń. Nie przejąłem się tym zbytnio, zacząłem iść w stronę samochodu, bo chciałem już wracać do domu, gdy nagle zacząłem się dusić i osuwać na ziemię. Miałem przy sobie dwa telefony, lecz nie byłem w stanie wybrać numeru. Zobaczyłem, tylko że podbiega do mnie jakiś mężczyzna, pyta, co się dzieje, a ja już nie umiałem odpowiedzieć...
Nieznajomy wezwał karetkę. Przyjechała w ciągu 5 minut.
Panu Leszkowi podano dwie dawki leku, bo pierwsza nie pomogła. Doznał silnego wstrząsu anafilaktycznego.
- Z późniejszych relacji wiem, że ciśnienie spadło mi do zera - dodaje mieszkaniec Głuchołaz. - Lekarz powiedział, że gdyby przyjechali 2 minuty później, nie udałoby się mnie uratować. Byłem w szoku, bo nigdy wcześniej nie podejrzewałem, że mogę być uczulony na cokolwiek.
Odczulanie przeciwko jadowi owadów błonkoskrzydłych: pszczół, os i szerszeni prowadzi się w Polsce od 20 lat. Jest to zabieg niebezpieczny, więc odbywał się wyłącznie w klinikach. Półtora roku temu immunoterapię przeciwko owadom wprowadziło też WCM w Opolu.
- Mamy już pod opieką 30 Opolan, którzy bezwzględnie wymagają odczulania, bo kolejne ukąszenie przez pszczołę czy osę może mieć tragiczny finał - podkreśla dr n. med. Janusz Zaryczański, specjalista alergolog z Poradni Alergologicznej WCM, który kieruje odczulaniem. - Mamy w tej grupie rolnika, który został użądlony w trakcie prac w polu. Stracił przytomność, ale na szczęście w pobliżu była rodzina, która wezwała karetkę. Jest pacjentka, która sprzedaje w sklepie spożywczym. Żyje w stresie, bo pracy nie może zmienić, więc zdecydowała się na odczulanie.
Jednego z moich pacjentów pszczoła dopadła na plaży w Chorwacji.
- Ja najpierw jeździłem do kliniki we Wrocławiu, bo nie było innej możliwości
- dodaje Leszek Wróbel. - Potem przeniosłem się na odczulanie do Opola. - Od lat jeżdżę zbierać za granicą winogrona. Po tym, co mnie spotkało, już nie mógłbym tego robić. Na szczęście odczulanie już przyniosło skutek. Ostatnio dwukrotnie ugryzła mnie osa, m.in. w szyję. Byłem w strachu, a nic się nie stało.
Odczulanie trwa do 5 lat. Wymaga to od pacjentów zdyscyplinowania, bo trzeba się na nie zgłaszać co 4-6 tygodni. Jest jednak skuteczne niemal w 100 procentach.
- Polega ono na podawaniu podskórnym jadu owadów w zwiększanych dawkach, co dla względów bezpieczeństwa odbywa się na oddziale ratunkowym - tłumaczy dr Janusz Zaryczański. - Potem pacjent pozostaje jeszcze dzień na obserwacji na oddziale wewnętrznym. - Zanim zakwalifikujemy kogoś do odczulania, przeprowadzamy wywiad lekarski oraz wykonujemy testy: skórny i krwi. Odczulanie jest bezpłatne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?