W Zawadzkiem ludzi zwalniają cichaczem

Radosław Dimitrow [email protected] 077 44 01 827
Od początku roku firma zwolniła blisko połowę osób zatrudnionych przy produkcji. (fot. Radosław Dimitrow)
Od początku roku firma zwolniła blisko połowę osób zatrudnionych przy produkcji. (fot. Radosław Dimitrow)
Firma TNS stopniowo pozbywa się pracowników. Co miesiąc wypowiedzenia dostaje przynajmniej kilka osób. Co na to pracownicy? Są zaskoczeni.

Od początku roku w TNS w Zawadzkiem pracę straciło już około czterdziestu. To blisko połowa pracowników z działu produkcji, firmy zajmującej się wytwarzaniem metalowych elementów do montażu przyczep, kontenerów i różnorakich konstrukcji. Problemy zaczęły się na początku roku. Zleceń było coraz mniej.

Zobacz: Pracodawca nie chce zostawić ich na lodzie

- Pierwsze osoby dostały wypowiedzenia w styczniu - mówi Kordian, który pracował w TNS jako spawacz. - Mnie zwolniono w ubiegłym miesiącu. Ponoć buntowałem pracowników przeciwko firmie. Pretekst był dobry, żeby się mnie pozbyć.

Jego kolega, Daniel ma żal za sposób, w jaki pracodawca potraktował załogę.

- Kierownictwo wiedziało, że nie mamy nowych zleceń i będą zwolnienia - mówi. - Ale nikt nie pisnął ani słowa. Nie było planu zwolnień.

Z dnia na dzień dostał do ręki wypowiedzenie. Został bez pracy i z kredytem na głowie.

- Spłacam go z „kuroniówki”, ale na życie nie zostaje mi nic - kontynuuje.

Zobacz: To już koniec. Nie będzie Cukrowni Otmuchów

Tadeusz Nowosielski, prezes TNS potwierdza, że firma była zmuszona do redukcji etatów. Pracownicy, zatrudnieni na czas określony, dostali dwutygodniowe wypowiedzenia, ale bez obowiązku przychodzenia w tym czasie do pracy.

- Przepisy nie przewidują w tym wypadku tworzenia planu zwolnień ani informowania o tym zamiarze - mówi Nowosielski. - O sytuacji na rynku zleceń pracownicy byli bezpośrednio informowani na zebraniach w zakładzie. Odchodzących zapewniliśmy, że w przypadku polepszenia koniunktury, w pierwszej kolejności będą z powrotem przyjęci do pracy.

TNS proponował zatrudnienie byłym pracownikom przy robotach montażowych, które rozpoczął w Bełchatowie. Potrzebował tam 40 osób, ale, jak twierdzi prezes, większość propozycji została odrzucona.

Firma zapewnia też, że w drugiej połowie roku będzie znów zatrudniać pracowników.

Norbert Jaskóła, dyrektor strzeleckiego Powiatowego Urzędu Pracy zna sytuację w TNS. - Nie możemy tych zwolnień traktować jako grupowych - przyznaje Jaskóła. - Pozytywnym jest natomiast fakt, że wielu ze zwolnionych pracowników znajduje pracę w innych miejscach. Obecnie mamy sporo ofert pracy dla ślusarzy i spawaczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska