W Jasionej i Oleszce uczczono w sobotę Kadetów Lwowskich, którzy w 1921 roku przemierzyli kraj, żeby walczyć o polskość Śląska. Uroczystości zorganizowali mieszkańcy wsi. Była msza w intencji Kadetów, apel poległych i złożenie wiązanek w zbiorowej mogile na cmentarzu w Jasionej. W uroczystościach wzięło udział kilkadziesiąt osób w tym Mieczysław Kuleszyński - krewny Karola Chodkiewicza, słynnego, niespełna 17-letniego kadeta, który zginął podczas walk pod Oleszką.
- Karolek miał całe życie przed sobą, ale wybrał walkę za ojczyznę - mówi Kuleszyński. - Cieszę się, że pamięć o nim przetrwała do dziś. Na pamiątkę przywiozłem niewielką, drewnianą kapliczkę z figurą anioła, który ma ranę postrzałową w okolicy szyi. W ten sam sposób ranny został młody Karol. Rana okazała się dla niego śmiertelna.
Losy Karola Chodkiewicza kilka lat temu opisał Jerzy Szołtysek, znawca lokalnej historii. Z jego ustaleń wynika, że młody kadet został postrzelony na polu pod Oleszką ok. 100 metrów od zabudowań wsi. Ludzie mieszkający obok, którzy widzieli skręcającego się z bólu młodego powstańca, zabrali rannego na podwórze. Po tym próbowali przewieźć go furmanką do najbliższego lekarza. Młody chłopak zmarł jednak w drodze.
Podczas sobotnich uroczystości mieszkańcy okolicznych wsi przemaszerowali na pole, gdzie zginął Chodkiewicz. Zapalili znicze przy tablicy upamiętniającej jego śmierć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?