Spis treści
Jak wyglądały wakacje, gdy nie było na nie budżetu?
Życie dzieci w PRL-u toczyło się w zupełnie innym rytmie niż tych współczesnych. Młodzi Polacy nie mieli smartfonów i tabletów. Dużo czasu spędzali na świeżym powietrzu, a czas często upływał im na wymyślaniu różnych zabaw w najbliższej okolicy. Nie inaczej było podczas wakacji, kiedy to rodzice chętnie wysyłali swoje pociechy na wieś, do dziadków lub na zakładowe kolonie letnie. Okres przerwy od szkoły stanowił dla dorosłych okazję, aby odpocząć od dzieci, natomiast posiadanie rodziny na działce stwarzało możliwość organizacji dla najmłodszych taniego wypoczynku, i to nie na dwa tygodnie, ale czasem nawet na dwa miesiące.
Natomiast dzieci, które na wsi już mieszkały, znajdowały sobie zajęcia na świeżym powietrzu, odwiedzały rówieśników i sąsiadów, pomagały podczas prac w polu lub przy sprzedaży na wiejskich straganach. Opiekowały się też młodszym rodzeństwem lub były posyłane do innej pracy, np. chodziły z wiaderkami do lasu, aby nazbierać świeżych jagód lub jeżyn. Wnuki angażowano także chętnie do pracy na działce, np. do pomocy przy zbiorach owoców. Zbiory maluchów pozwalały potem babciom i ciotkom przyrządzać wakacyjne przysmaki: naleśniki z jagodami i śmietaną lub gofry z polewą owocową.
Sprawdź, co dzieci robiły w wakacje w PRL-u!
W PRL-u rodzice i dziadkowie darzyli dzieci dużym zaufaniem i rzadko kto kontrolował, jak najmłodsi spędzają czas poza domem. A pomysłów na szalone zabawy nie brakowało. Dzieci bardzo często wspinały się po drzewach, wchodziły na dachy niższych budynków, a nawet zdobywały słupy wysokiego napięcia, co niestety nie zawsze kończyło się szczęśliwie. Czasem dzieci urządzały sobie skoki na worki z piaskiem lub bawiły się w stogu siana. Uczniowie odpoczywający od nauki na wsi chętnie bawili się w polu, lesie, nad pobliską rzeką lub strumieniem. Można było skakać po kamieniach, biegać wzdłuż wąwozów, zbierać polne kwiaty i wić wianki.
Dla mieszczuchów niemałą atrakcję stanowiły gospodarstwa wiejskie. Jeżeli rodzina hodowała krowy, świnie, kury, gęsi czy kaczki, maluchy miały szczęście i mogły obserwować, a nawet karmić zwierzątka. Z kolei babcie raczyły swoje wnuki domowymi wyrobami mięsnymi, np. pasztetem, świeżym chlebem i ciepłym mlekiem prosto od krowy.
Dzieci nie miały zbyt bogatego wyboru sprzętów do sportów letnich. W sklepach nie sprzedawano hulajnóg, ani rolek, więc do zabawy często służyły przedmioty zastane na miejscu. Przez najmłodszych były więc wykorzystywane: wózki, patyki, kamienie, szyszki, naczynia z kuchni, rośliny rosnące w okolicy oraz wszystko to, co w jakikolwiek sposób było w stanie pobudzić dziecięcą kreatywność i wyobraźnię.
Jak wypoczywano z rodziną?
Natomiast, gdy dorośli mieli czas wolny, dzieci mogły liczyć na bardziej zorganizowany wypoczynek. Często cała rodzina udawała się na piknik nad rzekę, jezioro lub do lasu. Jechało się w takie miejsce rowerami lub autem, np. Fiatem 125p. Należało zabrać ze sobą koc do leżenia oraz wiklinowy kosz z łakociami. W tym ostatnim nie mogło zabraknąć ciast, drożdżówek, ale także kiełbasy i chleba.
Podczas wypadów nad wodę dzieciom wolno było się kąpać pod okiem rodziców, a atrakcji nie brakowało. Można było pluskać się w rzece, popływać w jeziorze, zamoczyć stopy w strumieniu lub w leśnym źródełku. Z kolei dzieci mające dostęp do terenów górskich niekiedy były zabierane na piesze wycieczki, podczas gdy niektórzy nastolatkowie udawali się na nie na pół legalnie, bez wiedzy rodziców.
Czym charakteryzowały się zorganizowane wakacje?
Niektóre dzieci wyjeżdżały na obozy lub kolonie z prawdziwego zdarzenia. Na takich wyjazdach serwowano maluchom do jedzenia: zupę owocową, twarożek, masło pokrojone w kostkę, kompot pełen miękkich owoców czy słodką herbatę z dzbanka. Kolonie letnie przeważnie organizowały zakłady pracy, natomiast na obozy jeździło się ze starszymi harcerzami. Taki wyjazd stanowił prawdziwą szkołę przetrwania: dzieci spały pod namiotami i nie tylko uczyły się rozpalać ognisko, ale niektóre musiały też radzić sobie bez dostępu do toalety.
Co ciekawe, mieszkańcy wsi często wyjeżdżali na kolonie do miasta. Dzieci mogły liczyć na zakwaterowanie w szkołach, do których w wakacje nie uczęszczali uczniowie. Natomiast młodych mieszkańców miast wysyłano na wieś oraz do miejscowości letniskowych.
Zobacz, jak dzieciom mijał czas w wakacje!
Niektórzy rodzice byli w stanie pozwolić sobie na wakacje dla dziecka dzięki zakładom pracy, które oferowały dofinansowanie takiej formy wypoczynku. Jeżeli małżonkowie pracowali w innych miejscach, maluch miał nawet szansą załapać się na dwa różne turnusy.
Dopłaty były przewidziane również dla dorosłych, w formie istniejących do dzisiaj „wczasów pod gruszą”. Co prawda nie zawsze obejmowały całą rodzinę, ale stanowiły dodatkowy bodziec do wyjazdu. Rodzice udawali się z dziećmi do nadmorskich ośrodków wypoczynkowych, w góry lub nad jezioro. Nad morzem czas spędzało się przeważnie na plaży, co wiązało się dla dziecka z: budowaniem zamków z piasku, zakopywaniem w piachu rówieśników, wyciskaniem figurek z foremek i oczywiście ze zbieraniem bursztynów na plaży.
Niektóre rodziny wybierały natomiast wypoczynek na kempingu. W zależności od budżetu, rodzice mogli wykupić pobyt w drewnianym domku letniskowym, zakwaterować się w przyczepie kempingowej lub rozbić namioty dla siebie i najmłodszych. Często spędzało się wakacje wśród drzew, grzejąc się wieczorem przy wspólnym ognisku.
Klapki na basen i na plażę
Szeremeta odrzuciła pół miliona
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?