Wakacje w bibliotece

Beata Cichecka
Co można robić przez całe lato w mieście? Upał męczy, w pojedynkę jest nudno, a w grupie milej jest nawet oglądać telewizję.

Marzena Odrobińska ze Strzelec Opolskich przyjechała na wakacje do siostry, która mieszka w Nysie. Do południa jest sama, więc przychodzi do biblioteki miejskiej. - Podoba mi się Nysa, bo jest tu gdzie pochodzić, nie tak jak w Strzelcach - mówi. - Ale ile można snuć się po mieście samotnie. Człowiekowi robi się smutno. Zajrzałam raz i drugi do biblioteki, no i spodobało mi się. Pośmieję się, porozmawiam z innymi, wystartuję w jakimś konkursie. A po południu, jak siostra wraca z pracy, wsiadamy na rowery i jeździmy nad wodę albo do Czech.

W nyskiej bibliotece spędza codziennie przedpołudnia kilkanaścioro dzieci. Większość z nich jest stałymi bywalcami tej instytucji, niektóre przyprowadzają ze sobą kuzynów i koleżanki, które przyjechały do nich na wakacje. - Przychodzę tu każdego lata i w każde ferie zimowe, od zerówki - twierdzi Ala Tokarz, uczennica drugiej klasy gimnazjum. - Znam tu wszystkich i dobrze się bawię. Fajnie, że w mieście jest takie miejsce, bo człowiek by się zanudził.
Ania Buława i jej siostra Karina też odwiedzają bibliotekę od kilku lat, latem codziennie od 10.00 do 14.00, a potem bawią się na podwórku z psem albo chodzą na basen.
W tym tygodniu dzieci wykonywały z zapałem prace plastyczne.
- Od poniedziałku organizujemy turniej gier planszowych, a potem konkurs układania puzzli - tłumaczy Marzena Andruchowicz, prowadząca zajęcia. - Spodziewamy się tłumu dzieci, bo takie rozrywki cieszą się największym powodzeniem.

Liczna grupa małych mieszkańców śródmieścia spotyka się codziennie w klubie osiedlowym spółdzielni mieszkaniowej. - Jak jest jakiś konkurs, to przychodzi do 30 dzieci - zauważa Irena Szmidko. - Ale na wycieczki to nie ma zbyt wielu chętnych. Dzieciaki nie lubią upałów. Nawet na plac zabaw nie chcą iść.
- Wszyscy jesteśmy z jednego podwórka - mówi Aleksandra Zuber. - Lubimy tu przychodzić, bo w klubie jest chłodno, a na tym słońcu nie chce nam się biegać.
Adrian Papis twierdzi, że ma identyczny telewizor, jak ten, który stoi w świetlicy, ale oglądanie filmów i bajek w samotności wcale go nie bawi. - Tu zawsze ktoś zażartuje, a ktoś drugi coś głupiego doda i jest kupa śmiechu - opowiada. - A w domu to nawet komedia nie cieszy.
Renata Laskowska dodaje, że najfajniejsze to są nagrody w konkursach. - Wtedy najchętniej tu przychodzimy - przyznaje. - Można wygrać słodycze, maskotki i inne drobiazgi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska