Gmina liczy na pomoc ministerstwa
Gmina liczy na pomoc ministerstwa
Mimo że wszystkie wakacyjne remonty zostaną sfinansowane z budżetu gminy, władze Namysłowa liczą na częściowy zwrot kosztów z Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. Jak mówi Janina Skrok, szefowa namysłowskiej oświaty, samorząd zwrócił się o 200 tys. zł z rezerwy ministerstwa. Co będzie, jeżeli Namysłów nie otrzyma tych pieniędzy?
- Nie uda nam się w tym roku przeprowadzić jeszcze jednego remontu, którego co prawda nie planowaliśmy, ale byłby konieczny - mówi Janina Skrok. - Chodzi o odnowienie sali gimnastycznej sąsiadującej z Namysłowskim Ośrodkiem Kultury. Od dawna planujemy jej konserwację, jednak remonty w szkołach są dla nas najważniejsze.
Placówka jest jedną z trzech, w których władze Namysłowa zdecydowały się przeprowadzić latem remonty. Pozostałe dwie to podstawówka w Jastrzębiu Śląskim oraz miejska szkoła nr 3.
- W "trójce" za 120 tysięcy złotych wykonaliśmy nową posadzkę na pierwszym piętrze, wyremontowaliśmy dach - wylicza Tadeusz Jaroszewski, wiceburmistrz Namysłowa. - W tej placówce szykujemy się również do pomalowania całej kondygnacji. W Jastrzębiu natomiast założyliśmy już nowy piec i wymieniliśmy część okien. Kosztowało to 25 tys. zł. W Smarchowicach prowadzimy od czerwca gruntowny remont całej szkoły.
Tutaj poza pomalowaniem budynku, nowe kolory zyskają również gabinety lekcyjne. Żeby zimą w szkole było ciepło, mury zostaną obłożone styropianem. Podobne ocieplenie zostało już założone na dachu. Wszystko to będzie kosztować około 350 tys. zł.
- To naprawdę się nam opłaca - uważa Jaroszewski. - Proszę policzyć: w starej sieci musieliśmy ogrzać 2 tony wody. W nowej jest już zaledwie 250 litrów.
Aleksandra Witkowska, dyrektor smarchowickiego zespołu szkolno- przedszkolnego (w placówce działa też oddział przedszkolny) liczy, że dzięki ociepleniu i wymianie ogrzewania będzie płacić mniejsze rachunki. Tylko ostatniej zimy na ogrzewanie szkoły wydała ponad 13 tys. zł. Tymczasem w styczniu temperatura w klasach nie przekraczała kilkunastu stopni.
- Czasami dzieci musiały siedzieć na lekcjach w swetrach, a najcieplejszym pomieszczeniem w szkole była świetlica - wspomina pani dyrektor. - Mam nadzieję, że taka sytuacja już się nie powtórzy.