Gdy wypoczywałam ze znajomymi nad jeziorem, skusiłam się na frytki. Skosztowałam jedną i od razu pożałowałam - wspomina Dorota Kurek, mieszkanka powiatu strzeleckiego. - Tego nie dało się jeść! Smakowały, jakby je ktoś smażył ze sto razy.
Zobacz: Czy wiesz, w co ubierasz swoje dziecko?
Jedzenie poszła zwrócić. Kilkanaście minut wykłócała się ze sprzedawczynią, ale otrzymała pieniądze z powrotem.
- Jednak to, co zobaczyłam potem, to był po prostu skandal - opowiada. - Bo co pani zrobiła z moimi frytkami? Postawiła je z powrotem na ladzie. No i nie trzeba było długo czekać. Tę samą porcję sprzedała kolejnej osobie!
Złe wakacyjne doświadczenia ma też Michał z Nysy. - Po zapiekance z jakiejś budki na wyjeździe przez całą noc klęczałem nad toaletą. Od tej pory zapiekanek nie kupuję - mówi.
Uchybienia w ulicznych punktach gastronomicznych, przenośnych budkach, przyczepach czy w lokalach w miejscowościach wypoczynkowych nie należą do rzadkości. Dlatego, szczególnie w okresie letnim, przygląda im się sanepid.
Podczas ostatniej takiej kontroli na Opolszczyźnie zamknięto aż cztery takie miejsca. W jednym inspektorzy napotkali na gryzonie. Obok żywności, którą potem spożywali klienci, leżały ich odchody.
Zobacz: Mrożonki. Czy wiesz co jesz? Zobacz wyniki kontroli
W innych budkach był bardzo brudny sprzęt, panował też ogromny bałagan.
- Tego nie dało się wysprzątać w jeden dzień. To są już sytuacje, które bezpośrednio zagrażają naszemu zdrowiu - ostrzega Maria Jeznach, kierownik oddziału higieny żywności, żywienia i przedmiotów użytku w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu.
Pokarmy z takich lokali mogą być zanieczyszczone bakteriami, wirusami lub pasożytami. Efekty? Zatrucia pokarmowe i zakażenia.
Mniejszych uchybień, na które napotykają inspektorzy sanepidu, jest jednak więcej
Na przedsiębiorców nakładane są wtedy mandaty lub kary. Najczęściej to brak segregacji w urządzeniach chłodniczych.
- Często przedsiębiorcy zapominają też, że chłodnie nie służą tylko do przechowywania produktów, ale że trzeba je też czyścić. Nie mogą w nich zalegać odpady - przestrzega Maria Jeznach.
Inne uchybienia to brak siatek w otwartych oknach. Przez to bez problemu do środka lokalu mogą dostać się owady. Często też w barach zalegają przeterminowane produkty spożywcze, a pracownicy nie mają wymaganych badań lekarskich lub nie dbają w wystarczający sposób o higienę.
Zobacz:
- Jak pani, która ma na rękach pierścionki, może domyć dobrze ręce? - pyta Maria Jeznach.
Jak tłumaczy, każdy sam decyduje o tym, gdzie będzie jeść
- Jeśli coś jest nie w porządku, mamy jakieś wątpliwości, lepiej tam nie kupować. Iść w inne miejsce - radzi.
Każdy, kto ma zastrzeżenia do lokalu lub sprzedawanej w niej żywności, może zgłosić to do sanepidu - do powiatowego inspektora lub do stacji wojewódzkiej. Numery telefonów podane są na stronie: wsseopole.pis.gov.pl.
- Każde zgłoszenie traktujemy poważnie i kontrolujemy dane miejsce - mówi Maria Jeznach i dodaje, że świadomość wśród przedsiębiorców i klientów o tym, jak ważne jest przestrzeganie zasad, jednak wzrasta. Dzięki temu z roku na rok takich uchybień jest coraz mniej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?