Walczy z tirami, które niszczą jej dom

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Stanisława Znojek: - Tak wygląda jeden z pokoi na piętrze. Nawet nie ma po co tego remontować!
Stanisława Znojek: - Tak wygląda jeden z pokoi na piętrze. Nawet nie ma po co tego remontować! fot. Daniel Polak
- Sufit się zapada, pękają ściany - skarży się Stanisława Znojek z osiedla Lenartowice w Kędzierzynie-Koźlu. Uważa, że jeżdżące tiry koło jej domu łamią przepisy.

Opinia

Opinia

Włodzimierz Kominek, rzecznik kędzierzyńskiej policji:
- Nie chcemy, by policja była postrzegana jako instytucja, która przeszkadza ludziom w prowadzeniu działalności gospodarczej. Ale uważamy, że, póki co, stojące znaki należy respektować i nasi ludzie będą wlepiali mandaty kierowcom, którzy nie zastosują się do ograniczeń.

Ciężkie samochody parkują przy ulicy Tołstoja. Naprzeciwko stoi dom pani Stanisławy.

- Mam wrażenie, że zaraz się rozleci - denerwuje się właścicielka. Na dowód tego pokazuje zapadający się sufit w jednym z pokoi na parterze. Na poddaszu jest jeszcze gorzej, w izbie usytuowanej najbliżej ulicy popękały już ściany.

- Chciałam remontować dom, kupiłam już nawet farby, zaprawy. Ale to nic nie da, bo szczeliny się powiększają - mówi kobieta.
Uważa, że to wina przejeżdżających tuż po oknami ciężarówek z firmy należącej do jej sąsiada.

- Wszędzie są ograniczenia do 3,5 tony, a on jeździ tutaj tirami, które tylko na pusto ważą 15 ton. Kiedy przejeżdżają obok, cały dom drży - podkreśla Stanisława Znojek.

Właścicielem firmy przewozowej jest Sławomir Glok. Przekonuje, że jego tiry niczego nie niszczą, a znaki zostały ustawione kilka lat temu niezgodnie z prawem, wskutek urzędniczego bałaganu. Według niego urzędnicy pospieszyli się z wprowadzaniem ograniczeń.
- Kiedy znaki stanęły, napisałem odwołanie do tzw. Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Dostałem odpowiedź, że nie mam się od czego odwoływać, ponieważ de facto nie było żadnej decyzji na piśmie o postawieniu tychże znaków
- tłumaczy Glok, podkreślając, że jego zdaniem znaki urzędnicy postawili "na dziko".
- Nikt ze mną tej sprawy nie uzgodnił, a chyba powinien, skoro firmę przewozową zacząłem prowadzić wcześniej, niż ustawiono te znaki.

Dodaje, że dom jego sąsiadki pęka z innego powodu. - Widziałem, jak przebudowywała jego fragment bez zezwolenia - zapewnia przedsiębiorca.
Właścicielka domu twierdzi, że to bzdury i zapewnia, że nie odpuści w tym sporze.

- Będę pisała pisma wszędzie, na policję, do starostwa. Nie mogę pozwolić na to, żeby chałupa mi się zawaliła - podkreśla pani Znojek.
A co na to powiatowi urzędnicy?

- Sprawą już zajmuje się zespół ds. organizacji ruchu drogowego. Zbadamy ją dokładnie i wtedy postaramy się znaleźć jakieś rozwiązanie - zapewnia Marek Matczak, wicestarosta kędzierzyńsko-kozielski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska