Za każdym razem, kiedy oprowadzam po Opolu wycieczkę, muszę się wstydzić za te pomazane ściany - mówi Bogdan Laitl, przewodnik PTTK. Turyści z Łodzi, którym miasto pokazywał w piątek, grzmieli razem z nim. - To jakaś dzika plaga. U nas jest to samo. Graffiti na każdym rogu, aż się płakać chce - opowiada Maria Ciesielska.
Nad Młynówką znajduje się kilka zabytkowych kamienic. Mieszczą się w nich m.in. urząd celny oraz dom pomocy społecznej prowadzony przez siostry. - Ręce mi opadają. Budynek obsmarowali na drugi dzień po odnowieniu - skarży się Urszula Miozga, dyrektor domu pomocy. Siostry nie mogą odmalować swojej siedziby, bo ich na to nie stać. - Za każdym razem trzeba też o pozwolenie prosić konserwatora zabytków, a to dużo papierkowej roboty - zauważa Tomasz Nowak, rzecznik prasowy urzędu celnego. - Dlatego my zainwestowaliśmy w firmę ochroniarską - dodaje. - I to nie pomogło, bo na budynku urzędu celnego również dostrzegliśmy graffiti.
Właściciele kamienic mówią wprost: Chcemy monitoringu. - Wtedy ci "pseudoartyści" zastanowiliby się dwa razy, zanim sięgnęliby po puszkę z farbą - mówi Urszula Miozga.
- Kamery w tym rejonie założymy dopiero w przyszłym roku. Pierwszeństwo ma os. Armii Krajowej (były ZWM) - mówi Krzysztof Maślak, zastępca komendanta straży miejskiej.
Ryszard Czerwiński, właściciel naleśnikarni "Grabówka", która wielokrotnie padała ofiarą wandali, zaznacza, że kamery muszą być dobrej jakości. - Wielokrotnie oglądałem nagrania z włamań do mojej restauracji. Widać na nich tylko ciemne postacie w kapturach - dodaje.
Krzysztof Maślak uspokaja: - Użyjemy nowoczesnych kamer noktowizyjnych. Jedną z nich umieścimy w okolicy przystanku autobusowego po drugiej stronie kanału. Sygnał do centrali dochodzić będzie drogą radiową i niepotrzebne będą kable. Poza tym kamery będą przenośne i w razie potrzeby można je umieścić w innym miejscu - mówi.
Komendant zdradza, że od przyszłego roku monitoringiem zostanie objęty również teren stawku Barlickiego oraz Zaodrze.
- Stamtąd mamy najwięcej sygnałów o wandalach - mówi Maślak.
Według ustaleń straży miejskiej grafficiarzy jest czterech. - Chcemy ich złapać na gorącym uczynku, dlatego już zwiększyliśmy liczbę nocnych patroli w tym rejonie - mówi Maślak.
- Młodzi ludzie muszą zrozumieć, że niszcząc publiczne mienie, szkodzą sami sobie. Pieniądze wydane na zmywanie napisów z domu pomocy społecznej można przeznaczyć na przykład na remont skateparku - mówi Krystyna Piecuch, miejski konserwator zabytków.
Tym, którzy mimo wszystko swoje artystyczne zapędy muszą realizować na ścianie, konserwator poleca największe legalne graffiti w regionie. Znajduje się ono nad Odrą w okolicy placu Piłsudskiego.
Życie wandalom utrudnić mogą również farby "anty-graffiti" (takimi pomalowany jest m.in. Ratusz). - Niestety, są drogie i można ich użyć tylko raz - mówi Krystyna Piecuch.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Burze szaleją nad Kalifornią. Wielu rejonom zagrażają powodzie
- „Nie mogą dalej iść tą drogą”. Joe Biden o izraelskiej reformie sądownictwa
- Sztuczna inteligencja mogłaby zastąpić 300 mln pracowników. Co da nam w zamian?
- „Haniebna” decyzja MKOl. Dwukrotny mistrz olimpijski apeluje o solidarność z Ukrainą