Wandale niszczą ruiny klasztoru

fot. Krzysztof Strauchmann
Arnim Zaborny, prezes Towarzystwa Archeologicznego, zamiast samowolek proponuje legalne badania tego miejsca.
Arnim Zaborny, prezes Towarzystwa Archeologicznego, zamiast samowolek proponuje legalne badania tego miejsca. fot. Krzysztof Strauchmann
Nielegalni poszukiwacze skarbów penetrują Klasztorną Górkę w Prudniku. Znaleziska sprzedają na aukcjach w internecie.

Arnim Zaborny, prezes Prudnickiego Towarzystwa Archeologicznego, prowadzi na szczyt Wzgórza Klasztornego za miastem. Krzaki i drzewa kryją resztki murów. Jeszcze 50 lat temu stał tu XVIII-wieczny klasztor kapucynów. W marcu 1945 roku żołnierze niemieccy z oddziałami ochotniczymi zamienili klasztor w twierdzę. Jednak według mieszkańców budynek przetrwał wojnę w niezłym stanie. Zrujnowany został już w latach powojennych.

Na pagórku, który kiedyś był budynkiem, widać wyraźnie ślady "kopaczy". Jedno z podziemnych pomieszczeń zawaliło się pod łopatami. Spod ziemi wyłoniły się fragmenty murów. W zaroślach walają się kawałki potłuczonych naczyń. Tymczasem wszelkie poszukiwania z użyciem wykrywaczy metalu wymagają zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

- Ruiny penetrują miejscowi poszukiwacze skarbów - opowiada Zaborny. - Jest w Prudniku kilka osób, które zarabiają na sprzedaży wykopanych staroci. Odnalezione przez nich rzeczy można potem znaleźć na aukcjach internetowych.
Na Allegro pojawiła się np. stara szabla z Prudnika. Zdarzają się książki, meble, porcelana, przedmioty codziennego użytku.

Opinia

Opinia

Krzysztof Spychała, Państwowa Służba Ochrony Zabytków w Opolu:

- Dwa lata temu kierownictwo muzeum w Głubczycach i miejscowe stowarzyszenie miłośników historii zwróciło się do nas o pozwolenie na poszukiwania na terenach walk z czasów II wojny światowej. Dostali pozwolenie, ale pod warunkiem, że będą współpracować z archeologiem, który natychmiast przejmie nadzór nad pracami, gdyby przypadkowo trafili na jakieś zabytki archeologiczne. Do najbardziej głośnych negatywnych przykładów nielegalnej działalności należy prehistoryczne cmentarzysko w Namysłowie, 10 lat temu rozkopane przez dzikich poszukiwaczy. W Chrzelicach koło Białej dzicy poszukiwacze próbowali przekopać piwnice ruin zamku. W jego ochronę zaangażowało się też miejscowe stowarzyszenie.

Towarzystwo Archeologiczne w Prudniku zawiązało się po kilku latach przerwy w maju tego roku. Obecnie jest na etapie prawnej rejestracji. Skupia 28 osób, amatorów historii i dawnych tajemnic.
- Zamierzamy prowadzić w Prudniku legalne prace poszukiwawcze pod nadzorem archeologicznym i za zgodą wojewódzkiego konserwatora zabytków - zapowiada prezes.

Niektórzy nielegalni poszukiwacze robią na wykopaliskach złoty interes:
- Ostatnio kupiliśmy od prywatnej osoby dwie łyżeczki srebrne, zrobione w XIX wieku przez znanego prudnickiego rzemieślnika Jana Knittela - opowiada Urszula Rzepiela, dyrektor prudnickiego muzeum. - Słyszałam, że sprzedawca handluje też sprzętem do poszukiwania metalu. W rozliczeniu przyjmuje stare przedmioty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska