Arnim Zaborny, prezes Prudnickiego Towarzystwa Archeologicznego, prowadzi na szczyt Wzgórza Klasztornego za miastem. Krzaki i drzewa kryją resztki murów. Jeszcze 50 lat temu stał tu XVIII-wieczny klasztor kapucynów. W marcu 1945 roku żołnierze niemieccy z oddziałami ochotniczymi zamienili klasztor w twierdzę. Jednak według mieszkańców budynek przetrwał wojnę w niezłym stanie. Zrujnowany został już w latach powojennych.
Na pagórku, który kiedyś był budynkiem, widać wyraźnie ślady "kopaczy". Jedno z podziemnych pomieszczeń zawaliło się pod łopatami. Spod ziemi wyłoniły się fragmenty murów. W zaroślach walają się kawałki potłuczonych naczyń. Tymczasem wszelkie poszukiwania z użyciem wykrywaczy metalu wymagają zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
- Ruiny penetrują miejscowi poszukiwacze skarbów - opowiada Zaborny. - Jest w Prudniku kilka osób, które zarabiają na sprzedaży wykopanych staroci. Odnalezione przez nich rzeczy można potem znaleźć na aukcjach internetowych.
Na Allegro pojawiła się np. stara szabla z Prudnika. Zdarzają się książki, meble, porcelana, przedmioty codziennego użytku.
Opinia
Opinia
Krzysztof Spychała, Państwowa Służba Ochrony Zabytków w Opolu:
- Dwa lata temu kierownictwo muzeum w Głubczycach i miejscowe stowarzyszenie miłośników historii zwróciło się do nas o pozwolenie na poszukiwania na terenach walk z czasów II wojny światowej. Dostali pozwolenie, ale pod warunkiem, że będą współpracować z archeologiem, który natychmiast przejmie nadzór nad pracami, gdyby przypadkowo trafili na jakieś zabytki archeologiczne. Do najbardziej głośnych negatywnych przykładów nielegalnej działalności należy prehistoryczne cmentarzysko w Namysłowie, 10 lat temu rozkopane przez dzikich poszukiwaczy. W Chrzelicach koło Białej dzicy poszukiwacze próbowali przekopać piwnice ruin zamku. W jego ochronę zaangażowało się też miejscowe stowarzyszenie.
Towarzystwo Archeologiczne w Prudniku zawiązało się po kilku latach przerwy w maju tego roku. Obecnie jest na etapie prawnej rejestracji. Skupia 28 osób, amatorów historii i dawnych tajemnic.
- Zamierzamy prowadzić w Prudniku legalne prace poszukiwawcze pod nadzorem archeologicznym i za zgodą wojewódzkiego konserwatora zabytków - zapowiada prezes.
Niektórzy nielegalni poszukiwacze robią na wykopaliskach złoty interes:
- Ostatnio kupiliśmy od prywatnej osoby dwie łyżeczki srebrne, zrobione w XIX wieku przez znanego prudnickiego rzemieślnika Jana Knittela - opowiada Urszula Rzepiela, dyrektor prudnickiego muzeum. - Słyszałam, że sprzedawca handluje też sprzętem do poszukiwania metalu. W rozliczeniu przyjmuje stare przedmioty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?