Ważą się losy opolskiego wicewojewody

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Kierownictwo mniejszości niemieckiej ma do soboty zdecydować o dalszym losie politycznym wicewojewody opolskiego. Poseł Kroll sugeruje, że Jan Dzierżon może sam wcześniej podjąć "jakąś decyzję".

KOMENTARZ

KOMENTARZ

Rozwagi, panie pośle

Poseł Henryk Kroll zarzucił wczoraj naszej redakcji na antenie Radia Opole, że zrobiliśmy przestępcę z wicewojewody Dzierżona, a przy okazji i z niego. Sugerowałbym, panie pośle, by jeszcze raz pan przeczytał opublikowane przez nas teksty w sprawie wicewojewody. Tylko niedoczytaniem, bo przecież nie brakiem znajomości języka polskiego, można tłumaczyć pana publiczne zarzuty.
Jeśli pan uważa, że w całej sprawie wszystkiemu winna jest nasza gazeta, bo opisała machinacje pańskiego kolegi, to niech pan nie ogranicza się tylko do tego rodzaju opowieści w Radiu Opole. Niech pan spróbuje pojechać do rolników pod Olesno, do sąsiadów Jana Dzierżona, i im to powie w oczy. Jakby co, zasłoni się pan immunitetem.

Ryszard Rudnik

Wczoraj cały dzień trwała burza polityczna po naszej poniedziałkowej publikacji dotyczącej interesu, jaki zrobił w 1999 roku Jan Dzierżon, dziś wicewojewoda opolski, a wtedy wiceprezes spółki budowlanej De Silva Haus. Przypomnijmy, że firma ta zorganizowała skup zboża, zatajając ten fakt przed okolicznymi rolnikami. Całość przyznanego jej limitu pszenicy skupiła od dwojga swoich prezesów - jednym z nich był obecny wicewojewoda, nadzorujący m.in. rynek skupu zbóż.

- Przekazałem premierowi informację na temat tych zarzutów, jednak nie wskazałem na żadne konkretnie rozwiązanie sytuacji - powiedział wczoraj Andrzej Namysło, szef opolskiego SLD. Zapowiedział też, że będzie w tej sprawie prowadził rozmowy z koalicjantem.
Henryk Kroll zapewnił, że tak jak nie wysuwał Dzierżona samodzielnie na fotel wicewojewody, tak i teraz nie będzie decydował sam o jego dalszych politycznych losach.
- Nie działam szybko i pochopnie - powiedział Kroll. - Tym bardziej że nie decyduję jednoosobowo. Rozmawiałem dziś z wieloma przedstawicielami władz TSKN i muszę powiedzieć, że zdania na temat wyjścia z tej sytuacji są podzielone. W sobotę zbierze się prezydium TSKN, na którym zdecydujemy, co dalej. Nie wykluczam, że np. pan Dzierżon wyręczy nas wcześniej w podjęciu tej trudnej decyzji.

Jan Dzierżon, mimo pojawiających się sugestii, nie zamierza jednak rezygnować ze stanowiska. Wczoraj rozesłał do mediów oświadczenie. Jego zdaniem, przeprowadzony przez De Silva Haus skup zboża nie tylko nie był machinacją prawną, ale wręcz przysłużył się okolicznym rolnikom.
"Jeśli wtedy nie przystąpilibyśmy do skupu na tych zasadach, ciągniki z naszym zbożem w znacznej mierze wydłużyłyby kolejki przed punktami skupu, a lokalny rynek zbożowy byłby blokowany przez dodatkowe 2,5 tys. ton pszenicy - czytamy w oświadczeniu. - Tym sposobem umożliwiliśmy rolnikom posiadającym mniejsze ilości pszenicy zbyć ją w innych miejscach skupowych (...). Działając wtedy w ramach obowiązującego prawa, podkreślam - jako rolnik i przedsiębiorca, a nie wicewojewoda, nie mogłem przypuszczać, że z perspektywy czasu moje postępowanie ocenione zostanie jako nieetyczne".
Poseł Henryk Kroll, który w poniedziałek mówił, że skoro w przypadku skupu organizowanego przez De Silva Haus SA nie złamano prawa, to nie ma sensu podejmować w tej sprawie jakiejkolwiek dyskusji, wczoraj zmienił zdanie.
- Po przemyśleniu, ta sprawa wydaje mi się faktycznie niefortunna - mówił poseł. - Od pana Dzierżona oczekiwałbym innego traktowania rolników, bardziej nastawionego na wsparcie i dobrosąsiedzką pomoc. Przecież on, jak skupował to zboże od siebie, mógł pomóc przynajmniej kilku sąsiadom.
Jak się wczoraj dowiedzieliśmy, premier Leszek Miller prawdopodobnie w ogóle nie będzie się zajmował sprawą Dzierżona, pozostawiając decyzję w tej sprawie mniejszości niemieckiej. Być może do rozmów w sprawie wicewojewody dojdzie dziś, podczas wizyty w Opolu ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofa Janika.

- Uważam jednak, że jest to głównie problem mniejszości niemieckiej - mówi Aleksandra Jakubowska, szef gabinetu politycznego premiera.
Poseł Henryk Kroll koniecznie chce, aby przypomnieć, że nazwiska Dzierżona nie było na pierwszej liście z nazwiskami kandydatów na wicewojewodę, jaką przedstawił do zaopiniowania Elżbiecie Rutkowskiej.
- Najpierw proponowałem Przewdzinga, Niepalę, Planka i Małka - mówi Kroll. - Tych czterech się nie spodobało, więc przedstawiłem nową piątkę, wśród której był przedstawiciel Olesna, sprawdzony wcześniej samorządowiec. Konsultowałem tę decyzję z miejscowymi działaczami.
Bernard Smolarek, szef mniejszości niemieckiej w powiecie oleskim, mówi, że to nie on polecał Jana Dzierżona na fotel wicewojewody.
- Z tym nazwiskiem wyszedł do mnie osobiście pan Kroll, a ja go tylko poparłem - mówi Smolarek. - Nie chcę oceniać tej sprawy. Wydaje mi się tylko, że od ludzkiej strony Dzierżon nie zachował się dobrze.

Wojewoda Elżbieta Rutkowska, która podobnie jak pozostali politycy nie znała wcześniej raportu Najwyższej Izby Kontroli, podtrzymuje, że Jan Dzierżon był najlepszym kandydatem na liście nazwisk.
- Jednak nie chcę wchodzić w szczegóły kadrowe, to nie jest problem mojego ugrupowania - powiedziała wczoraj wojewoda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska