Ważą się losy prezesa TBS w Opolu

Rezek kieruje miejską spółką TBS - administrującą i stawiającą mieszkania - od trzech lat. Dziś kończy mu się kadencja, podobnie jak radzie nadzorczej spółki.

- Nie wiem, czy będą nadal kierował TBS, to zależy od tego co wydarzy się dziś - przyznaje Rezek.

Dalszych rządów prezesa nie chcą mieszkańcy TBS, którzy już dwukrotnie domagali się jego zwolnienia. Ostatnio ponownie na osiedlu przy ulicy Koszalińskiej zbierano podpisy pod petycją o odwołanie Rezeka. Zarzuty? Głównie dotyczące zachowania prezesa, który w ocenie podpisanych pod listem jest "arogancki" wobec lokatorów.

Tymczasem prezes nie ma sobie nic do zarzucenia.

- Opinie lokatorów są dla mnie krzywdzące - przekonuje Rezek. - Pojawiały się już wcześniej i dlatego od dawna przy moich rozmowach z mieszkańcami zawsze obecny jest też pracownik spółki. Problem bierze się stąd, że jako pierwszy prezes podejmuję niepopularne decyzje.

Rezek przypomina, że to za jego kadencji lokatorzy musieli dopłacać do mieszkań, wzrosły czynsze. Częściej wysyłane są pisma do dłużników.

- Ale robimy to dla dobra mieszkańców - opowiada Rezek. - Monit dostaje każdy posiadający miesięczną zaległość, a nie tak jak było wcześniej, dopiero po 3 miesiącach. Dzięki temu ludzie mają mniejsze szanse, aby wpaść w spiralę długów - przekonuje prezes.

Rezek nie mówi jednak o brakującym fragmencie drogi przy drugim etapie osiedla na ul. Koszalińskiej, ani o procesie, jaki spółce wytoczyła firma HDS, która chciała prowadzić sklep w blokach przy Koszalińskiej. Nie wspomina też o remoncie bloków przy ul. Stokrotek, który został źle wykonany.

Janusz Kwiatkowski, zastępca prezydenta ds. mieszkaniowych powiedział nam w poniedziałek, że nie wiadomo, czy Rezek dostanie ofertę przedłużenie kontraktu. Ostateczną decyzję podejmie prezydent Opola.