Wcześniej złodziei kusiły głównie towary luksusowe, bardzo dobre jakościowo. Teraz coraz częściej giną artykuły pierwszej potrzeby

Milena Zatylna
Milena Zatylna
Według statystyk Komendy Głównej Policji od stycznia do czerwca br. w Polsce doszło do 17219 przestępstw w związku z kradzieżą sklepową. Rok wcześniej w analogicznym okresie było ich 13 491.
Według statystyk Komendy Głównej Policji od stycznia do czerwca br. w Polsce doszło do 17219 przestępstw w związku z kradzieżą sklepową. Rok wcześniej w analogicznym okresie było ich 13 491. arch.
Policyjne dane nie napawają optymizmem. Liczba sklepowych kradzieży rośnie z roku na rok. Łupem złodziei pada wszystko, ostatnio, coraz częściej, nawet masło, olej czy mąka. Eksperci przewidują, że m.in. z powodu drożyzny oraz inflacji kradzieży w sklepach będzie jeszcze więcej.

Według statystyk Komendy Głównej Policji od stycznia do czerwca br. w Polsce doszło do 17219 przestępstw w związku z kradzieżą sklepową. Rok wcześniej w analogicznym okresie było ich 13 491.

Natomiast jeśli chodzi o liczbę wykroczeń, to w pierwszym półroczu tego roku policja odnotowała 106 970 takich zdarzeń.

Z kolei w 2021 roku doszło w sklepach do 24 995 przestępstw kradzieży. W porównaniu do 2020 roku to więcej o ponad 4 tysiące. Wykroczeń kradzieży było w 2021 roku 186 312, a w 2020 - 175 597.

Ale wróćmy do pierwszego półrocza tego roku. Najwięcej przestępstw kradzieży w sklepach miało miejsce na terenie województwa dolnośląskiego, bo 3314 (w ubiegłym roku było to 2243). Na drugim niechlubnym miejscu uplasowało się województwo mazowieckie - 2391 (1815), a na trzecim śląskie - 2101 (1708).

Na przeciwległym biegunie, z najmniejszą liczbą kradzieży w sklepach, znajduje się Opolszczyzna - 253 (221), województwo świętokrzyskie - 259 (231) i podkarpackie - 275 (230).

Natomiast jeśli chodzi o wykroczenia związane z kradzieżą sklepową odnotowane w tym roku, było ich aż o 12,7 procent więcej niż rok wcześniej. Liderem pod tym względem jest województwo śląskie - 16 797 (15 388 w okresie od stycznia do czerwca 2021), które wyprzedza dolnośląskie - 12 238 (10 553) i mazowieckie - 9475 (9586).

Najmniej natomiast znów takich czynów miało miejsce w województwie opolskim, bo 2277 (2247), podlaskim - 2579 (2225) i świętokrzyskim - 2675 (2298).

Jeśli chodzi o kradzieże, ich liczba od stycznia do czerwca wzrosła w 15 województwach (również w na Opolszczyźnie). Z trendu wyłamało się jedynie podlaskie.

Jak mówią eksperci od handlu, kradzieże w sklepach to już plaga i są one coraz większym problem dla właścicieli. Bo czy chodzi o duże, międzynarodowe czy ogólnopolskie sieci handlowe, czy małe prywatne sklepiki, wszyscy tracą na tym i to całkiem sporo.

Jak podaje portal wiadomoscihandlowe.pl, jeszcze przed pandemią kradzieże powodowały straty tylko w handlu spożywczym rzędu 5 mld zł rocznie.

Najwięcej kradzieży ma miejsce w sklepach spożywczych, marketach typu cash&carry, galeriach handlowych i na stacjach benzynowych.

Sklepy w różny sposób próbują radzić sobie z tą plagą. Stosują monitoring wizyjny, bramki przeciwkradzieżowe, zatrudniają ochroniarzy czy detektywów sklepowych, ale nigdy nie są to środki w stu procentach skuteczne.

Najczęściej łupem złodziei padają następujące grupy produktów: alkohol, żywność, chemia, kosmetyki, narzędzia kuchenne, baterie, bielizna, a także obuwie.

Wcześniej złodziei kusiły głównie towary luksusowe, z „najwyższej półki” - bardzo dobre jakościowo i drogie. Teraz coraz częściej giną artykuły pierwszej potrzeby, które z powodu inflacji, rosnących kosztów życia i spadku wartości złotówki, stają się dla wielu osób dobrami luksusowymi.

W ostatnim czasie media obiegła wiadomość, że np. sieć Kaufland wprowadziła zabezpieczenia kradzieżowe na… opakowaniach masła, i to na całym asortymencie - od najtańszych, 100 gramowych, tych za około 4 zł, do najdroższych, których cena przekracza 10 zł.

Może trudno się dziwić, wszak cena masła, według danych Głównego Urzędu Statystycznego, wzrosła o ponad 30 procent w ciągu roku, a produkty z kategorii „oleje i tłuszcze” notują najwyższe skoki cen, bo od 30 do 40 procent przez ostatnie 12 miesięcy. W tym czasie, jeśli chodzi o „spożywkę”, więcej podrożały tylko mąka i cukier (który i tak na sklepowych półkach pojawia się sporadycznie).

Towar ginie na potęgę

Aby sprawdzić, jak ta statystyka ma się do rzeczywistości, wybrałam się na rekonesans po kluczborskich sklepach. Odwiedziłam sklepy różnych branży - od spożywczych, przez obuwnicze, odzieżowe, z bielizną, kosmetyczne, saloniki prasowe, księgarnie, a nawet te oferujące karmę dla zwierząt. Okazuje się, że każdy w mniejszym lub większym stopniu doświadczył kradzieży.

- Do momentu, kiedy nie zamontowałam kamery, towar ginął mi na potęgę - opowiada właścicielka sklepu obuwniczego. - Raz nawet cztery pary porządnych, skórzanych butów jednego dnia.

Kobieta nigdy nikogo nie złapała na gorącym uczynku. O tym, że została okradziona, dowiadywała się dopiero wówczas, kiedy natrafiła na puste pudełko po butach. Ale do czasu…

- Co ciekawe, ginęło najczęściej obuwie damskie konkretnej polskiej firmy i w konkretnych rozmiarach - mówi. - Domyśliłam się, że chodzi tu o kradzież na zamówienie. Wówczas zaczęłam być bardziej czujna.

Właścicielka sklepu skojarzyła, że buty giną po wizycie w sklepie grupy dobrze ubranych kobiet (około pięciu-sześciu), w średnim wieku, które raczej sprawiały wrażenie koleżanek na shoppingu niż złodziejskiej szajki.

Mechanizm działania był zwykle bardzo podobny: jedna zagadywała i odciągała uwagę sklepowej, kolejna niby coś oglądała i od czasu do czasu rzucała jakieś pytanie, pokazując konkretny model (np. „A czy z tych czółenek są może jeszcze czerwone?” albo „Czy z tego modelu można się spodziewać czegoś z niższym obcasem?”). Natomiast pozostałe, w mniej widocznym miejscu sklepu, podawały koleżance upatrzone pary, niby do mierzenia, które ta niepostrzeżenie chowała do przepastnej torby.

Raz nawet właścicielka sklepu zaskoczyła „koleżanki” podczas akcji, a kiedy te zorientowały się, że zaczyna być gorąco, uciekły w popłochu, niby pod pretekstem, że zgubiły klucz do samochodu.

- Odkąd mam monitoring, odpukać, nie pojawiły się - dodaje kobieta.

Buch pod kocyk

W sklepie z odzieżą dziecięcą najczęściej zdarzają się kradzieże, które ekspedientka określa mianem „buch pod kocyk”.

- Wchodzi mama z wózkiem spacerowym, prowadząc dziecko za rękę, lawiruje po sklepie to tu, to tam, i pakuje do wózka, pod kocyk właśnie, co tam uda jej się chapnąć - relacjonuje sklepowa. - Jak nie będzie na pociechę, to koleżankom opchnie.

Ekspedientka twierdzi, że ma znajome w innych sklepach i tam ta technika też się sprawdza.

- W dodatku jest trudno udowodnić, że doszło do kradzieży, bo pani zwykle kaja się, przeprasza i winę zrzuca na dziecko. Zapewnia, że to ono musiało schować, bo mamusia jest porządna i nigdy by czegoś podobnego nie zrobiła - dodaje.

Na cebulkę

W bieliźnianym, jak relacjonuje właścicielka, ginęły najczęściej fikuśne stringi i drogie biustonosze. Klientki kradły je techniką „na cebulkę”.

- Brały wiele sztuk do przymierzalni, część oddawały, część zostawiały na sobie. Płaciły za jakąś tanią rzecz i szybko wychodziły. A ja dopiero po fakcie orientowałam się po pustych opakowaniach - mówi. - Teraz do przymierzalni daję rzecz za rzecz, żeby się nie pogubić. A w dodatku mam monitoring, który jest bardzo skuteczny w odstraszaniu kombinatorów.

Technika „na cebulkę” często stosowana jest w sklepach odzieżowych, a nawet w second handzie (bo tu także kradzieże nie są wcale rzadkie).

W księgarni trudno teraz coś ukraść, bo tłumów nie ma, ale złodzieje przypominają sobie o książkach przed świętami, w sezonie na prezenty.

- Jeden przypadek szczególnie pamiętam, bo panu na dobrej posadzie, którego znam i nigdy bym nie podejrzewał o kradzież, spod kożuszka wypadł stos książek, którymi mógłby obdzielić chyba całą rodzinę - mówi właściciel księgarni. - A teraz najczęściej zdarzają się próby podmiany cen na kartkach okolicznościowych z wyższych na niższe. Tak pomysłowe są przeważnie starsze, nobliwe panie, które kusi możliwość zaoszczędzenia kilku złotych.

Właścicielka sklepu z artykułami dla zwierząt padła ofiarą szajki, przez którą straciła kilkaset złotych.

- W jednym czasie weszło do sklepu czworo klientów, bardzo sympatycznych, dobrze ubranych, o których w ogóle nie pomyślałam, że mogą być w zmowie - relacjonuje. - Prowadziliśmy miłą rozmowę i tak to rozegrali, że kobieta wyciągnęła mnie na przód sklepu pytając o kuwety, mężczyzna oglądał smycze i też coś zagadywał. Kolejna pani kręciła się na środku, a najstarsza, niepozorna, zgarbiona babcia weszła za ladę i ukradła mi część utargu. Nawet się nie zorientowałam.

A później grupa rozpłynęła się jak we mgle, bo choć wokół sklepu jest wiele kamer, żadna nie zarejestrowała, w którą stronę udali się złodzieje.

Trzeba pamiętać, że złodzieje są mistrzami pozorów i manipulacji. Zwykle nie wyglądają jak złoczyńcy, nie rzucają się w oczy, wzbudzają zaufanie. Wyglądają raczej jak sympatyczna sąsiadka lub miły sąsiad z bloku obok.

- Zgłosiłam sprawę na policję, ale sprawcy nie zostali wykryci - dodaje właścicielka sklepu. - Musieli być na gościnnych występach, bo Kluczbork to małe miasto. Każdy każdego zna, więc prędzej czy później musiałabym się na kogoś z nich natknąć.

Kobieta mówi, że w sumie to dobrze, że się nie zorientowała w co grają „klienci”, bo może zaczęłaby się bronić i nie wiadomo jak by się to mogło skończyć.

- Mogłam oberwać w głowę, bo pewnie byli bardzo zdeterminowani i gotowi do wszystkiego - dywaguje. - Straciłam parę stówek i w konsekwencji tego zdarzenia zdecydowałam się na kamerę. Teraz jest spokój.

Każdy sposób dobry

Złodzieje stosują też szereg innych technik kradzieży. Podmieniają metki, na produkty ważone, np. owoce czy warzywa, naklejają kody od tych tańszych. Przesypują towar do innych torebek, przelewają perfumy czy alkohol do własnych pojemników. W dużych paczkach, np. z tanimi chipsami, chowają droższe towary. Celowo robią zamieszanie, „na stłuczkę” czy „na omdlenie”, by skoncentrować w jednym miejscu zainteresowanie sklepowej ochrony, i wynoszą ze sklepu swój łup. W ubraniu mają dodatkowe kieszenie przygotowane na „fanty”. Przeszukują kosze na śmieci pod marketami, by „oddać” towar, przed chwilą ukradziony z półki, bo np. „żona nie chce takiej suszarki”.

Choć specjaliści zajmujący się kradzieżami w sklepach metody te podzielili na około 20 kategorii (www.wiadomoscihandlowe.pl), tak naprawdę pomysłowość przestępców nie zna granic.

Dla siebie i na zamówienie

Wśród złodziei można wyróżnić tych, którzy kradną na własne potrzeby, głównie sporadycznie, ale też zawodowców, pracujących na zamówienie. Kradną m.in. używki, sprzęt elektroniczny, narzędzia, perfumy - dobra uniwersalne i chodliwe, na które szybko można opchnąć i sporo zarobić.

- Jeśli chodzi o sklepy spożywcze, w tym markety, to najczęściej ginie w nich drogi alkohol. Złodzieje wchodzą do sklepu i wiedzą po co. Dlatego sieci handlowe zaczęły wprowadzać zabezpieczenia w postaci klipsów - informuje aspirant Mateusz Kucia, asystent prewencji i ruchu drogowego w Komendzie Powiatowej Policji w Kluczborku.

Również w powiecie oleskim to wysokoprocentowe napoje najczęściej giną ze sklepowych półek.

- Od początku roku do lipca zanotowaliśmy 57 czynów kradzieży i w większości były to kradzieże alkoholu - mówi sierżant sztabowy Marek Kotara z KPP w Oleśnie. - Resztę stanowiły inne produkty spożywcze.

Choć istnieje powiedzenie, że liczby nie kłamią, te znajdujące się w policyjnych statystykach na pewno nie oddają rzeczywistej liczby kradzieży. Dane są zaniżone, bo większość zdarzeń nie jest zgłaszana policji. Zwykle dzieje się tak dlatego, że poszkodowani nie wierzą, iż sprawcy zostaną wykryci i ukarani. Szkoda im czasu na wyjaśnienia, zeznania, chodzenie po komisariatach i po sądach. Odstraszają ich także przepisy polskiego prawa, które według właścicieli sklepów, już sprzyja złodziejom, a będzie sprzyjać jeszcze bardziej.

Teraz kradzież mienia o wartości do 500 zł jest wykroczeniem, za które grozi 30 dni aresztu. Natomiast powyżej 500 zł, to przestępstwo zagrożone karą do 5 lat więzienia.

Tyle że już wkrótce progi mają być podwyższone z 500 do 800 zł, bo rząd przygotował nowelizację Kodeksu wykroczeń i Kodeksu karnego. Została przyjęta przez Sejm i trafiła do Senatu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska