Wczoraj działacze, trenerzy i zawodniczki AZS PO poskarżyli się na Związek Łyżwiarstwa Szybkiego

fot. Sebastian Stemplewski
Anna Łukanowa - Jakubowska (z lewej) i Malwina Zawada.
Anna Łukanowa - Jakubowska (z lewej) i Malwina Zawada. fot. Sebastian Stemplewski
W konferencji prasowej uczestniczyli prezes AZS-u Politechniki Opole Tomasz Wróbel, wiceprezes Leszek Szlachta, trenerzy: Anna Łukanowa-Jakubowska i Michał Golik oraz zawodniczki Malwina Zawada i Barbara Kobylakiewicz.

- Nie chcieliśmy wcześniej zwoływać konferencji, żeby nie zaszkodzić Zbyszkowi Bródce w uzyskaniu nominacji olimpijskiej - powiedział Wróbel.

Przypomnijmy, że Bródka startujący na długim torze miał być opolskim olimpijczykiem, ale w ostatnich dniach ubiegłego roku przeniósł się do Błyskawicy Domaniewice.
- Wszystko odbyło się niezwykle szybko, a w styczniowych mistrzostwach Polski, do których zgłosiliśmy go jako naszego zawodnika, wystartował jako reprezentant Błyskawicy - mówi Wróbel. - Jesteśmy oburzeni załatwieniem tej sprawy przez związek i będziemy domagać się ekwiwalentu za szkolenie. Zbyszek jest nadal studentem Politechniki, bo jego pismo o rezygnacji ze studiów nie jest jeszcze rozpatrzone. Zwrócimy się z tą sprawą do Trybunału Arbitrażowego.

Według Jakubowskiej za tą sprawą stoi wiceprezes PZŁS Janusz Bielawski, “od lat zwalczający opolski ośrodek i robiący wszystko, żeby Opole nie miało swojego olimpijczyka".
- To bzdura - mówi Bielawski. - Związek jest jeden i nie ma znaczenia w jakiej konkurencji (short, czy tor długi - dop. red.) startuje zawodnik. Bródka był wypożyczony do Opola na czas studiów. Zrezygnował z nich, chciał wrócić do Domaniewic, więc związek nie mógł mu tego zabronić. A jeśli chodzi o koszty, to przecież przygotowywał się z funduszy państwowych, bo w Opolu nie ma długiego toru.

- Myślę, że to był szantaż - twierdzą Szlachta i Łukanowa-Jakubowska. - Miał do wyboru albo wyjazd na igrzyska jako reprezentant innego klubu, albo wcale.

Łukanowa dziwi się, że na przełomie roku Bródka błyskawicznie otrzymał nową licencję, kiedy jej zawodniczki musiały czekać na to kilka miesięcy. Także Zawada i Kobylakiwiecz, która trafiła z Sanoka przez Białystok do Opola, twierdzą, że są pomijane w powołaniach na imprezy, bo nie reprezentują klubu Bielawskiego - Juvenii Białystok.

- Kiedy przeszłam do Opola, mimo dobrych wyników wypadłam z kadry juniorek - mówi Kobylakiewicz.
Zawada twierdzi, że choć spełniła warunki do powołania na ME, wygrywając zawody na Słowacji, też na nie nie pojechała.

- Malwina i Aida Bella chciały dodatkowego sprawdzianu na zgrupowaniu kadry - stwierdza Bielawski. - Wypadły w nim słabo i tyle. Gdyby był jakiś spisek, to na ME nie pojechałby też Adam Filipowicz z AZS-u. On jednak był w dobrej formie i wystartował. To kolejny absurd, że związek eliminuje w imię jakichś tajemnych celów dobrych zawodników, bo ich nie lubi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska