Na Mont Blanc weszli Tomasz Gryczka, Adam Zagajewski i Michał Rendak. Szczytu nie zdobyła Anna Sterc, która została u podnóża góry, pilnując ekwipunku, oraz Dariusz Herbowski, któremu do wejścia na najwyższy szczyt Europy zabrakło około 300 metrów.
- Nie chciałem ryzykować - wyznaje Darek Herbowski. - Wszystkim nam dała w kość choroba wysokościowa, jednak u mnie najbardziej. Niskie ciśnienie wywołało u mnie zawroty głowy oraz krwawienie z nosa i nie pozwoliło na wejście. Bardzo żałuję.
Wszyscy wspinacze podsumowują jednak wyprawę jako bardzo udaną. Mont Blanc zdobyli w ciągu trzech dni. W pierwszym dniu weszli na wysokość około 2800 metrów. Tam, w specjalnym schronie dla turystów, spędzili noc. Drugiego dnia postanowili wdrapać się jeszcze wyżej i dojść do kolejnego schronu, z którego następnego dnia mieli rozpocząć atak na sam szczyt.
- Szalejąca burza śnieżna uniemożliwiła nam jednak dojście do ostatniego schronu przed szczytem - opowiada Darek Herbowski. - Wiał silny wiatr, a zimno tak przeszywało, że musieliśmy przerwać wspinaczkę.
Nie lada kłopot kędzierzyńskim alpinistom sprawiło rozbicie namiotu, w którym mieli spędzić noc. Kiedy trzeciego dnia rano zbudzili się na wysokości 4300 metrów, po burzy nie było już śladu. W pełnym słońcu tylko trzy osoby weszły na sam szczyt, pokonując wysokość 4807 metrów nad poziomem morza.
Szczegóły wyprawy znamy na razie tylko z relacji Dariusza Herbowskiego - jedynie on z grupy alpinistów przebywa teraz w Kędzierzynie-Koźlu. Pozostali bezpośrednio po powrocie z wyprawy na Mont Blanc pojechali na wakacje na Węgry. Gdy wrócą, zamieścimy szerszą opowieść o ich górskich przygodach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?