Wiaduktem na Struga ma się zająć CBA

Ponad trzy godziny trwało posiedzenie komisji rewizyjnej, na której omawiano raport z kontroli wiaduktu na Struga, jaką przez dwa miesiące prowadzili radni.

Przypomnijmy, że w ich ocenie podczas tej prestiżowej inwestycji, finansowanej przez Unię Europejską, doszło do nieprawidłowości. Miejski Zarząd Dróg miał m.in. płacić za nie wykonane prace, a na budowie ze względu na słaby nadzór (nie prowadzono rejestru samochodów) miało dochodzić do oszustw i np. zniknięcia dużej ilości kostki brukowej. Radni znaleźli także sfałszowane podpisy jednego z inspektorów nadzoru. Łącznie straty miasta radni ocenili na co najmniej pół miliona złotych.

Na komisji przedstawiono wreszcie oficjalne stanowisko ratusza. Prezydent Ryszard Zembaczyński nie zgodził się z ustaleniami kontroli. Częściowo - jeszcze przed zebraniem - kontrolujący radni wycofali się z niektórych zarzutów. I tak np. uznali, że koszt przełożenia nitki gazociągu (150 tys. zł) powinien ponieść jednak urząd miasta.

- Owszem, ale to pokazuje, że jeśli prezydent ma argumenty, to my je przyjmujemy - tłumaczy Patryk Jaki, radny PiS i przewodniczący komisji rewizyjnej. - Inne nasze ustalenia, dotyczące np. braku ewidencji pojazdów, pozostały w protokole, a co więcej, komisja przegłosowała również nasze zalecenia.
A w nich czytamy, że wiaduktem powinna się zająć prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne. Radni zalecają także zerwanie współpracy z firmą, która nadzorowała całą inwestycję, a także sprawdzenie majątku jej właściciela oraz kierownictwa MZD (miałby to zrobić Urząd Kontroli Skarbowej).

Za przyjęciem protokołu głosowali opozycyjni radni PiS i SLD, a wstrzymała się radna RdO. Przeciwko był Dariusz Smagała (PO), radny popierający prezydenta.

- Nie wszystko podczas budowy było w porządku, ale na taki protokół i takie zalecenia nie mogę się zgodzić - mówi Smagała.

Teraz protokół trafi pod obrady rady miasta, choć najprawdopodobniej dopiero na sesję w sierpniu.