Bogusław Adaszyński w listopadowych wyborach samorządowych otwierał listę PSL-u do rady powiatu w Wołczynie.
Podobnie jak inni burmistrzowie (do rady powiatu kluczborskiego kandydowało aż 4 włodarzy) był lokomotywą wyborczą, która utoruje drogę do rady kandydatom z dalszych miejsc na liście.
Prawo nie pozwala bowiem samorządowcom łączyć stanowisk, więc nie mogą jednocześnie rządzić gminą i być radnym w powiecie czy województwie.
Na pierwszej sesji rady powiatu ku zaskoczeniu wszystkich Bogusław Adaszyński nie zrezygnował jednak z mandatu, jak zrobił to choćby wiceburmistrz Kluczborka Andrzej Nowak. Stosowny tekst uchwały był nawet przygotowany.
Wiceburmistrz Wołczyna zrezygnował dopiero po 3 miesiącach od wyboru. To maksymalny termin, w jakim samorządowiec musi wybrać: fotel burmistrza czy radnego.
Przez trzy miesiące Adaszyński pobierał jednocześnie 10.144 zł pensji wiceburmistrza (kwota brutto) i 800 zł diety radnego.
- Mieszanie do tego mojej diety radnego jest małostkowe - uważa Bogusław Adaszyński.
Tłumaczy także, dlaczego z mandatu radnego zrezygnował dopiero po 3 miesiącach.
Czytaj w czwartek (5 marca) w papierowym wydaniu "Nowej Trybuny Opolskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?