Wicepremier Piotr Gliński: Suwerenność mamy dopiero od 2015 r.

Bolesław Bezeg
Bolesław Bezeg
O inwestycjach w polskim muzealnictwie i o budowie muzeum Kresów rozmawiamy z wicepremierem i ministrem kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotrem Glińskim.

Panie profesorze, z pańskich wypowiedzi wynika, że zna pan dobrze problematykę Opolszczyzny, szczególnie jeśli chodzi o muzealnictwo i instytucje kultury…

Poprzez pryzmat instytucji muzealnych i instytucji pamięci, którymi jako Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego się opiekujemy, czy współprowadzimy, w pewnym zakresie znam, podobnie jak znam sytuację instytucji kultury w innych regionach Polski. Moim obowiązkiem jest wiedzieć, co się w każdym regionie dzieje. W ostatnich latach podjęliśmy wiele istotnych decyzji dotyczących instytucji pamięci, m.in. decyzję o współprowadzeniu Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach. To bardzo specyficzne muzeum - miejsce pamięci. Znajdują się tam artefakty i kwatery cmentarne z czasów dwóch wojen światowych. To miejsce pamięci było - co tu dużo mówić - niedoinwestowane i dlatego państwo polskie zdecydowało się objąć je tzw. współprowadzeniem, podobnie jak ponad trzydzieści innych instytucji w całym kraju. W tej chwili jako ministerstwo prowadzimy 63 instytucje pamięci i muzealne, albo samodzielnie - tak jak większość muzeów narodowych, albo właśnie poprzez ich współprowadzenie z samorządami. To są 52 muzea i 11 instytucji pamięci lub placówek o podobnym charakterze. Ostatnio podpisaliśmy umowę o współprowadzeniu Parku Dzieje w Murowanej Goślinie pod Poznaniem. To miejsce, gdzie są wystawiane wielkie plenerowe widowiska historyczne. Kilka lat temu stowarzyszenie miejscowych pasjonatów zaczęło organizować wydarzenie, widowisko, które przez ten czas rozrosło się w bardzo poważną instytucję, prowadzoną przez stowarzyszenie i wspieraną przez wielu ludzi dobrej woli. Uznaliśmy, że przyszedł czas, aby działalność tę zinstytucjonalizować i wesprzeć ze środków publicznych - dzięki temu te wspaniałe wydarzenia będą mogły się rozwijać i będą miały zapewnione stabilne finansowanie. To jest jeden z przykładów tego, co robimy w skali kraju w różnych miejscach. Podejmujemy interwencję tam, gdzie ważne instytucje są zagrożone, tak jak Instytut Śląski, który praktycznie był skazany na powolne umieranie. Trzeba jasno powiedzieć, to jest jednak skandal, że nasi poprzednicy nie dbali o tę instytucję. Roczny budżet Instytutu Śląskiego wynosił nieco ponad 200 tys. zł. W tej chwili, po przekształceniu Instytutu w instytucję kultury, jego budżet to jest około 2 mln zł rocznie i ta instytucja po prostu może godnie funkcjonować i realizować zadania, do których została powołana. I takich przykładów jest znacznie więcej.

Panie Ministrze, przyjechał pan na Opolszczyznę na spotkanie z dyrektorami instytucji kultury. Czy to jest spotkanie jednorazowe, czy to jest jakiś cykl spotkań w różnych regionach?

To już jedenaste spotkanie z dyrektorami muzeów i instytucji pamięci, które prowadzi albo współprowadzi Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Spotykamy się 2 razy do roku, z przerwą w okresie pandemii. Te spotkania mają charakter wielowymiarowy, bo z jednej strony jest to okazja do wymiany informacji, są wykłady, dyskusje, debaty, a z drugiej strony to jest także miejsce sieciowania i nawiązywania kontaktów. Dzięki tym kontaktom bardzo różne instytucje łatwiej nawiązują współpracę, np. rezydencje królewskie czy muzea narodowe podejmują współpracę z instytucjami działającymi w mniejszej skali, ale wyspecjalizowanymi w określonych tematach jak chociażby Instytut Śląski w Opolu czy Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi czy właśnie wspomniany Park Dzieje w Murowanej Goślinie. Efekty tej współpracy są często bardzo ciekawe, obserwujemy później wspólne wydarzenia, wspólne wystawy… Także dzięki temu, że ministerstwo jest podmiotem, który prowadzi lub współprowadzi te instytucje, łatwiej też o wzajemne wypożyczanie zbiorów, łatwiej też przełamuje się problemy we wzajemnej współpracy. Te spotkania pokazują też siłę polskiego muzealnictwa. Wszystkie te instytucje jednocześnie, w dobrym tego słowa znaczeniu, ze sobą rywalizują. To jest oczywiście też wyzwanie dla mnie i dla Ministerstwa, bo dyrektorzy występują o większe środki, o nowej dotacje, ale warto przeznaczać środki publiczne na te cele, na nowe wystawy, ekspozycje, wydarzenia, wspólne działania. Jednym z takich najbliższych dużych działań, w które będzie zaangażowanych wiele instytucji, będzie wystawa Funduszu Obrony Narodowej. W specjalnym skarbcu w Muzeum Narodowym w Poznaniu od lat znajdował się nierozpakowany tzw. srebrny FON, czyli srebrne przedmioty przekazywane przed II wojną światową przez Polaków na fundusz, który miał wzmacniać polską armię. Muzeum Narodowe w Poznaniu się tym skarbem opiekowało, ale przez ponad 40 lat (bo depozyt ten trafił do Poznania w końcu lat 70.) zbadano i zakonserwowano mniej więcej 10 proc. czyli 1800 przedmiotów i numizmatów, natomiast reszta nie była nawet rozpakowana. Skarb przechowywano w zapieczętowanych skrzyniach, w specjalnym sejfie. Myśmy podjęli pierwsze działania dla sformalizowania i uregulowania statusu prawnego tego zbioru. Obecnie prawo własności tego zbioru ma Muzeum Narodowe w Poznaniu i ono wypożyczy - w formie depozytów - poszczególne części tego zbioru różnym instytucjom we wszystkich regionach Polski. Chcemy pokazać polskim obywatelom, jak w latach 30-tych Polacy potrafili się mobilizować, zbierając społecznie fundusze dla podniesienia obronności kraju. Wtedy na FON oddawano co kto miał cennego, rolnicy nawet żywy inwentarz, ludzie zapisywali ziemię, zapisywali spadki na rzec ojczyzny. Myślę, że to przedsięwzięcie, odpowiednio rozpropagowane, może być dość ciekawe. A przy okazji przypomni historię tego zbioru, który został wywieziony we wrześniu 1939 roku do Rumunii, później drogą morską trafił do Francji, gdzie przetrwał II wojnę światową, najpierw w skarbcu oddziału Banku Francji w Marsylii, potem w Castres, a po wojnie w Tuluzie.

Panie profesorze, wspomniał pan w trakcie spotkania w Brzegu o tym, że właśnie w Brzegu w Muzeum Piastów Śląskich powstaje oddział dotyczący Kresów, ale równocześnie mówił pan, że powstają dwa inne muzea Kresów. I tutaj pojawia się pytanie: czy nie ma obawy, że te muzea będą ze sobą konkurować, czy raczej będą uzupełniać swoją ofertę?

Oprócz Brzegu, Lublina i Sejn, czyli nowych projektów - jest jeszcze czwarte, niewielkie muzeum - w Lubaczowie, które działa od dawna i bardzo dobrze, a my je wspieramy poprzez Programy Ministra. Jesteśmy czterdziestomilionowym narodem, z Polonią to prawie 60 milionów ludzi. Naprawdę stać nas na cztery instytucje poświęcone pamięci Kresów. Tym bardziej, że Kresy to była ponad połowa terytorium Rzeczpospolitej Polskiej. To olbrzymia część nie tylko terytorium, ale także polskiej historii. Wiele środowisk już dawno chciało powołać instytucje poświęcone pamięci o tej historii, ale nikt, w tym poprzednie władze, nie były tym zainteresowane. To jest oczywiście skandal, no ale trzeba też pamiętać, że naprawdę suwerenną Polskę mamy dopiero od końca 2015 roku. I ta suwerenna Polska dba o instytucjonalizację pamięci, o wypełnianie białych plam, które przez lata pozostawały niewypełnione z tego czy z innego powodu. Nie wiem, dlaczego tego nie robiono. Muszę natomiast podkreślić, że w tej chwili jest zupełnie inaczej. A wracając do pytania o konkurencję między muzeami kresowymi, to jest wręcz przeciwnie. Ja mam raczej sygnały o ich współpracy. Dyrektor oddziału Muzeum Narodowego w Lublinie jest członkiem rady muzeum w Brzegu, m.in. po to żeby ta współpraca przebiegała sprawnie, żeby sobie nawzajem pomagać, wymieniać eksponaty, wymieniać źródła. Każde z tych muzeów specjalizuje się w jakichś ścieżkach narracyjnych, w jakimś podejściu. W Lublinie są środowiska kresowe o nieco innym charakterze, bo tam było i jest bliżej do granicy. Tutaj, w Brzegu i okolicach, to przede wszystkim są ci, którzy przyjechali ze wschodu tymi strasznymi powojennymi transportami i tu znaleźli swój dom, tu się zorganizowali, a dzisiaj ich potomkowie chcą zachować pamięć o doświadczeniach swoich rodzin. To przecież te środowiska lokalne do nas występowały, żeby właśnie w Brzegu utworzyć muzeum kresowe. We wsparcie tej inicjatywy zaangażował się bardzo m.in. poseł Paweł Kukiz. Ale żywo zainteresowany projektem jest pan premier Mateusz Morawiecki, który pochodzi z Wrocławia rodzinnie i jest związany z różnymi środowiskami kresowymi. Można powiedzieć, że patronuje tej inicjatywie. Także pan burmistrz Brzegu Jerzy Wrębiak o to zabiegał. Bardzo pomógł też pan wojewoda Sławomir Kłosowski.
Oczywiście ministerstwo bierze na siebie główny ciężar finansowy utworzenia i budowy nowego muzeum, ale nasza współpraca z wojewodą czy samorządowcami, którzy współprowadzą Muzeum, przebiega bardzo dobrze. W tej chwili już są realizowane badania architektoniczne, konstrukcyjne, archeologiczne, socjologiczne. Przygotowywana jest koncepcja założeń użytkowo-funkcjonalnych i narracja wystawy głównej. Nad tym czuwa z kolei pan dyrektor Piotr Oszczanowski z Muzeum Narodowego we Wrocławiu i jego zespół.

Ten temat budzi kontrowersje na Opolszczyźnie: Muzeum Czynu Powstańczego. Czy jest szansa żeby ministerstwo kultury również tym muzeum się zaopiekowało? Ono na razie jest częścią Muzeum Śląska Opolskiego, które jest prowadzone przez samorząd województwa i co jakiś czas obserwujemy zakusy, by unieważnić jego podstawowy przekaz…

Panie redaktorze, jeżeli do mnie dotrze jakiś konkretny jasny projekt realizacji takiej instytucji, czy też propozycja systemowego wsparcia państwa dla tego typu inicjatywy, jestem otwarty. My podejmujemy takie inicjatywy. W tej chwili na przykład myślimy o instytucji w Cedyni, która miałaby mówić o pamięci na bardzo specyficznym i trudnym odcinku granicznym, gdzie presja niemiecka była najsilniejsza. Ale tam też jest środowisko, które jest zainteresowane, są naukowcy, którzy chcieliby działać. Być może i tutaj jest pole do współpracy, ale pomysł musi zawsze dojrzeć oddolnie. O tym mówi realizowana przez nasz rząd zasada pomocniczości. To, co my robimy w polityce muzealnej także można nazwać z pewnego punktu widzenia realizacją zasady pomocniczości, która pochodzi z katolickiej nauki społecznej. Jest to pomoc dla samopomocy czyli to jest wsparcie tych, którzy zasługują na wsparcie, którzy już wyczerpali wszystkie swoje możliwości w swoim środowisku czy na swoim poziomie organizacji i wtedy ktoś silniejszy, ktoś kto ma mandat wyższego rzędu, a w związku z tym, jak to ma miejsce w przypadku ministra, dysponuje środkami publicznymi, ma obowiązek wesprzeć tych, którzy na to zasługują, którzy udowodnili, że coś już stworzyli na tym swoim poziomie i zatrzymali się na naturalnej granicy, która wynika po prostu ze skali ich możliwości. Tak działa zasada pomocniczości. To jest pomoc dla tych najbardziej aktywnych, najbardziej zasłużonych, tych, którzy już się wykazali. Podobnie jest z projektami muzealnymi - my zawsze mówimy: załóżcie stowarzyszenie, zorganizujcie się, niech samorząd, powoła instytucję kultury i się do nas zwróci o współprowadzenie. To jest ta część pracy, której my za organizatorów nie zrobimy, nie mamy nawet takiej liczby urzędników, którzy mogliby za rękę kogoś prowadzić. Jestem speszony często jak słyszę, że w moich wydziałach, które nadzorują kilkadziesiąt instytucji w całej Polsce, pracują 3-4 osoby. Wbrew temu, co się mówi, ta administracja mądrze zaplanowana czy mądrze pracująca, jest często bardzo skromna. Dlatego jestem bardzo wdzięczny swoim pracownikom za ich zaangażowanie.

Ale tworzona jest agencja do ochrony zabytków…

To inny obszar naszych prac i zadań czyli ochrona zabytków. Mamy kilka instytucji, które się tym zajmują, jedną z nich jest nowopowołany Narodowy Instytut Konserwacji Zabytków, którego celem jest przekształcenie się w agencję rewitalizacji. Agencja ma być trzecim elementem, który dopełni systemowe wsparcie państwa dla zabytków. Agencja, mająca finansowanie z różnych źródeł, także z rynku finansowego, będzie podejmowała duże projekty, na jakie dotychczas nie było środków. Trzeba pamiętać, że zwiększyliśmy nakłady na program ochrony zabytków w ministerstwie prawie trzykrotnie, do ok. 250 mln zł rocznie. Dzięki temu realizujemy rokrocznie od 700 do 800 projektów w całej Polsce, ale to ciągle jest za mało w stosunku do potrzeb. Dlatego w tym roku realizujemy specjalny Rządowy Program Inwestycji Strategicznych właśnie na zabytki, w którym wydamy 3 miliardy zł w 3 lata. To odpowiada na cześć potrzeb, natomiast dopełnieniem tej opieki będzie właśnie powołanie agencji rewitalizacji.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska