Wicestarosta rozstrzygnął wybory

Fot. W. Żurawicki
- Ja mam nadzieję na zmiany - mówi Eugeniusz Czucza ze Zdziechowic.
- Ja mam nadzieję na zmiany - mówi Eugeniusz Czucza ze Zdziechowic. Fot. W. Żurawicki
- Większość z tych, którzy chcieli wybierać, zrobiła to dwa tygodnie temu - mówi Bernard Krzymiński, przewodniczący Obwodowej Komisji Wyborczej nr 2.

W niedzielę w południe do lokalu wyborczego w gorzowskim rynku niewielkie grupki wyborców przychodziły falami - po każdej mszy. Frekwencja zapowiadała się fatalnie: do godziny 11.15 na ponad 2100 uprawnionych do głosowania do urny podeszło zaledwie 290 osób. Obwód obejmował miasteczko i najbliższe wioski.
- Ludzie już raz byli na wyborach, oddali głos na swojego kandydata, a teraz odpuszczają sobie - przypuszcza Krzymiński. - Szkoda, bo w I turze mieliśmy najwyższą frekwencję w powiecie - ponad 42 procent.

- W Gorzowie wystąpiła wyjątkowa sytuacja. Dwa dni przed drugą turą wyboru burmistrza zrezygnował jeden z kandydatów: wicestarosta oleski Kryspin Nowak (SLD), który w I turze uzyskał miażdżącą przewagę nad Arturem Joachimem Tomalą (Mniejszość Niemiecka). W miejsce Nowaka w ostatniej chwili wskoczył Marek Rubelt (komitet Praworządność i Gospodarność). Wielu wyborców było zdezorientowanych.
- Mieszkam tu od 1945 roku - mówi Czesław Płoszaj z Gorzowa.
- Dwa tygodnie temu głosowałem na Nowaka, bo jako Polak nie poprę Niemców. Ale on się wycofał, więc chyba odpuszczę sobie drugą turę.
- Co sobie odpuścisz?! - zżymał się Jan Kubera. - Mieszkam tutaj od sześciu lat i też Niemcom nie odpuszczę. Nie ma Nowaka, to trzeba zagłosować przeciwko Tomali!
Zbigniew Niesiołowski, rolnik z Więckowic pod Gorzowem, w wyborach nie wziął udziału:
- Mam 15 hektarów, z których wyżyć się nie da, bo mleko w skupie kosztuje grosze, wieprzowina też. Poprawę losu obiecują rolnikom politycy z Warszawy, jak i lokalni od wielu lat. I nic z tego nie wynika. Nowy burmistrz też mi nie pomoże.
- Ja zagłosuję na Tomalę - mówi pan Stanisław, który nie chce zdradzić nazwiska, bo pracuje w gminnej jednostce budżetowej. - Wprawdzie dotychczas był sekretarzem urzędu gminy i za jego kadencji wyrzucono górę pieniędzy na fontannę w rynku, w której dzisiaj gniją liście, bo robota była spartolona, ale wierzę, że wreszcie wyrzuci z magistratu trochę urzędników - nic nie robią, a na rękę biorą po tysiąc złotych, gdy ja tyram za siedemset.
Na Tomalę głosowali też Irena i Ryszard Wiśniewscy, których poprzedni zarząd gminy chciał eksmitować z mieszkania komunalnego przy ulicy Złotej.

- Naszym faworytem był Nowak, ale teraz wolimy Tomalę, który w trakcie rozmów z nami nie stawiał warunku: albo wyprowadzka, albo sąd, ale chciał iść na ugodę - mówi Wiśniewski.
Danuta Matussek jest nauczycielką w jednej z gorzowskich szkół:
- Jestem rozczarowana rezygnacją pana Nowaka. Pan Tomala natomiast od pewnego czasu pełni eksponowane stanowisko w magistracie i poprawy sytuacji w Gorzowie nie ma. A prawda jest taka: w naszej szkole marzniemy, gdyż brakuje na opał, a w urzędzie gminy jest ciepło. Poza tym ten koszmarny rynek, jego remont kosztował furę pieniędzy, podczas gdy brakuje pieniędzy na podstawowe rzeczy.
Maria Ciesielska przyszła do lokalu wyborczego z 17-letnią córką Iwoną:
- Jestem obywatelką Gorzowa i spełniam swój obowiązek. To brzmi górnolotnie, ale jakbym nie oddała swojego głosu, to miałabym do siebie pretensje, że przynajmniej nie próbowałam czegoś zmienić. Drogi w mieście to tragedia, na obwodnicy są ciągle wypadki. Coś z tym trzeba zrobić.
- W Gorzowie są nudy na pudy - dopowiada Iwona. - Owszem, gminny ośrodek kultury robi coś jeszcze dla małych dzieci, ale dla nastolatków już niewiele. Co robią chłopcy? Rozrabiają.

Kryspin Nowak nie chciał zdradzić, na kogo głosował:
- Przepraszam swoich wyborców, ale jednocześnie zapewniam, że jako wicestarosta nadal będę pamiętał o Gorzowie z perspektywy powiatu.
W lokalu wyborczym w Kozłowicach o godzinie 13 nie było nikogo oprócz członków komisji wyborczej.
- U nas uprawnione do głosowania są 1704 osoby - informuje Ryszard Kałwak, przewodniczący Obwodowej Komisji Wyborczej nr 3. - Do tej pory przyszło niespełna 100 osób. Głównie po mszach.
Kilka minut później w Kozłowicach zjawił się jeden z kandydatów na burmistrza, Marek Rubelt, którego interesowała frekwencja.
- Nie mam złudzeń: szanse na wygraną mam nikłe, gdyż nie miałem czasu na przeprowadzenie kampanii wyborczej i wstrzelenie się w miejsce po Nowaku, przekonanie do siebie jego wyborców. Ale start w tych wyborach to moja inwestycja w przyszłość polityczną, gdyż zbieram doświadczenia. Jedno już wiem: wielu moich znajomych z kraju należących do Platformy Obywatelskiej nawet nie wie, gdzie jest Gorzów Śląski. I to trzeba zmienić.
- Szukam zmian, dlatego głosuję - zastrzega Tomasz Grabowski z Pawłowic, który wpadł do lokalu wyborczego kilka minut po trzynastej. - Zmiany są potrzebne jak tlen, bo bieda tu ogromna. Teraz jest dwóch młodych kandydatów na burmistrza, może coś zmienią. Mam jednak świadomość, że bez pieniędzy niewiele da się zrobić, a budżet gminy cieniutki...

Senna atmosfera panowała też w lokalu wyborczym w Zdziechowicach, gdzie do godziny czternastej na 1088 uprawnionych głosy oddało 97 osób.
- Wyniki będziemy w stanie policzyć do godziny dziesiątej wieczorem, dwie godziny po zamknięciu lokalu - zapewnia Brygida Szymańska, przewodnicząca Obwodowej Komisji Wyborczej nr 5. - Przypuszczam, że niektórzy z wyborców nawet nie wiedzieli, że jest dogrywka na stołek burmistrza.
O dogrywce wiedział Eugeniusz Czucza, emeryt ze Zdziechowic:
- Ludzie mówią, że wybory i tak niczego nie zmienią, ale ja mam nadzieję na zmiany. Największe zadanie to zmniejszenie bezrobocia. Wtedy mniej będzie złodziejstwa i bandytyzmu. Jak młody nie ma grosza przy duszy, to idzie kraść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska