Wicestarosta szantażuje szefa PCPR

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Wicestarosta Gaida: - Ja nad placówką pełniłem jedynie nadzór merytoryczny.
Wicestarosta Gaida: - Ja nad placówką pełniłem jedynie nadzór merytoryczny.
Bernard Klyta, dyrektor PCPR w Strzelcach Opolskich mówi, że wicestarosta Waldemar Gaida naciska na niego i grozi.

Opinia

Opinia

Grażyna Kopińska - dyrektor programu "Przeciw Korupcji" fundacji im. Stefana Batorego

- Biorąc pod uwagę sytuację opisaną przez dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, na pewno możemy mówić o nepotyzmie. Sytuacja, w której wicestarosta naciska na swojego podwładnego, by zatrudnił żonę, jest wykorzystywaniem swojej pozycji publicznej.
By zapobiegać takim zdarzeniom, Sejm uchwalił od sierpnia 2005 roku ustawę, która mówi, że na wolne stanowiska w jednostkach samorządowych za każdym razem musi być rozpisany konkurs.

Waldemar Gaida wielokrotnie nadużywał swojej władzy jako wicestarosta - ujawnia dyr. Klyta, szef Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. - Najpierw kazał zatrudnić swoją żonę, sam ustalił jej pensję, później naciskał, by kupować jej dodatkowy sprzęt.
- Gdy się sprzeciwiłem, Gaida posunął się do gróźb. Bernard Klyta chce o wszystkim opowiedzieć. Uważa, że publiczna placówka nie może tak dłużej funkcjonować.

- Moje problemy zaczęły się dokładnie 29 marca 2005 roku. Mój przełożony Waldemar Gaida wezwał mnie do siebie. To była krótka rozmowa. Zakomunikował, że w PCPR ma być zatrudniona jego żona Ewa. Według normalnych procedur to ja, jako dyrektor, na podstawie kwalifikacji decyduję, czy dana osoba może zostać przyjęta. W tym przypadku nie mogłem jednak odmówić. Żona wicestarosty była świeżo zatrudniona, a dostała stawkę dużą jak na swój etat. Kilka miesięcy później jej pensja została podwyższona. W 2006 była kolejna podwyżka i wtedy miała już najwyższą pensję, jaką można otrzymać na tym stanowisku. Zdawałem sobie sprawę, że jakikolwiek sprzeciw z mojej strony będzie skutkował dla mnie zwolnieniem - mówi Klyta.

- I tak zacząłem ulegać kolejnym naciskom - przyznaje dyrektor. - Pani Ewie trzeba było zakupić nowy komputer, udostępnić stałe łącze do internetu oraz zamontować żaluzje. W PCPR było dużo ważniejszych wydatków, takich jak niesprawne drukarki, psujące się ksero. W starostwie za każdym razem słyszałem jednak, że na to nie ma pieniędzy - mówi dyrektor.

W przypadku każdego zakupu to dyrektor musi się starać o pieniądze w starostwie. Bernard Klyta tłumaczy, że wicestarosta także na tę procedurę znalazł sposób. - To był zazwyczaj telefon od pana Gaidy z dokładnymi instrukcjami, co mam kupić jego żonie. Konsekwencją rozmów były moje pisma do starostwa. Pieniądze zawsze się znajdowały - żali się dyrektor.

Pracownicy PCPR anonimowo przyznają, że na żonę wicestarosty trzeba było uważać. - Koleżanki pracują od wielu lat na starych komputerach. Żonie wicestarosty sprzęt wymieniony został jako pierwszy, choć nie był on najstarszy. To się może wydaje drobnostka, ale takich zdarzeń było wiele. W przypadku gdy czegoś nie miała, od razu żaliła się mężowi - mówią pracownicy.

Przy ostatnim zakupie komputera dyrektor Klyta zdecydował się przekazać sprzęt innemu pracownikowi. - Osobie, która go najbardziej potrzebowała. Krótko po tym zadzwonił wicestarosta Gaida i zapytał, dlaczego nie kupiłem komputera jego żonie. Powiedział, że zabiera z PCPR żonę i pieniądze na sprzęt. Zaczął mi grozić, że mnie zniszczy. Dodał, że dysponuje nagraniem, w którym krzyczę na jego żonę - mówi Klyta.
2 lipca dyrektor zwołał naradę i przekazał pracownikom, że żona wicestarosty nagrywa rozmowy. - W odpowiedzi, pod koniec dnia, Waldemar Gaida nagle pojawił się PCPR.
- Mimo mojej nieobecności zarządził zebranie pracowników. Chciał wyjaśnić, skąd wzięły się zarzuty o nagrywanie rozmów - mówi dyrektor.

- Najpierw kazał mi zatrudnić żonę, sam ustalił jej pensję, a teraz mi grozi - mówi Bernard Klyta, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Strzelcach Opolskich.

Wicestarosta Waldemar Gaida zaprzecza wszelkim zarzutom dyrektora.
- To ja czuję się zaszczuty. Z upragnieniem czekam na zakończenie prac komisji rewizyjnej. Ja nie miałem wpływu i instrumentów prawnych, by naciskać na dyrektora. Pełniłem jedynie nadzór merytoryczny nad placówką. Jeżeli Klyta uważa, że ja czyniłem naciski, żeby zatrudnić żonę, to mógł wystąpić z tym do starosty i odmówić wykonania polecenia.

Starosta strzelecki Józef Swaczyna przyznaje, że dyrektor spotkał się z nim w tej sprawie. - Mówił ogólnie, że jest mu źle. Poprosiłem go, by zwrócił się do mnie z konkretnymi uwagami na piśmie. Tego jednak nie zrobił - mówi Swaczyna.
Waldemar Gaida twierdzi, że Bernard Klyta go atakuje, bo zarząd powiatu z nową kadencją zaczął dokładniej przyglądać się pracy PCPR-u. - Chciałem, by dyrektor rozszerzył swoją działalność o pozyskiwanie funduszy europejskich. On poczuł się zagrożony.

Prokuratura w Strzelcach na razie nie zamierza zająć się sprawą.
- Jesli dyrektor Klyta czuje się szantażowany, powinien najpierw złożyć zawiadomienie o przestępstwie - uważa prokurator Antoni Wojciechowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska