Nyski SzOR jest uznawany za jeden najlepszych w Polsce. Norbert Krajczy, dyrektor nyskiego Zespołu Opieki Zdrowotnej, jest oburzony: Nysa otrzymała 1.100.000 zł, podczas gdy oddział opolski - pracujący podobnie i ze zbliżoną liczbą pacjentów - ponad 2.400.000 zł, o czym Krajczy dowiedział się z internetu.
Reakcja była natychmiastowa. W piśmie skierowanym w tej sprawie do Elżbiety Rutkowskiej, wojewody opolskiego, dyrektor napisał: "Stworzenie sytuacji, w której mieszkańcy rejonu nysko-prudnickiego mają o połowę mniejsze szanse na przeżycie w warunkach bezpośredniego zagrożenia jest niemoralne. Wierzę, że ludzkie życie w pani województwie jest tyle samo warte, niezależnie od miejsca zamieszkania.
Krajczy zapowiedział jednocześnie, że nie odpuści i będzie się starał o zdobycie dodatkowych funduszy na działalność oddziału. - Mam nadzieję, że po pierwszym kwartale dojdzie do renegocjacji umów, o czym kilkakrotnie zapewniało szefostwo Narodowego Funduszu Zdrowia - powiedział. - Być może wtedy ktoś odpowie mi na pytanie, dlaczego jedni dostają więcej pieniędzy, a inni mniej.
Równie niezadowolony z kontraktu jest ordynator SzOR w Nysie, Kazimierz Błoński. Twierdzi, że pieniądze podzielono niesprawiedliwie, a niedostateczna ich ilość będzie miała bezpośrednie przełożenie na jakość świadczonych w Nysie usług. - Ucierpią na tym głównie nasi pacjenci - mówi Błoński. - Mniej funduszy, to automatycznie mniejsza liczba lekarzy i pielęgniarek opiekujących się pacjentami, gorsza jakość sprzętu i mniej lekarstw - wylicza.
Z opinią Krajczego i Błońskiego nie zgadza się Roman Kolek, wicedyrektor opolskiego oddziału NFZ, który uważa, że oczekiwania nyskiej kadry są zbyt wygórowane. - Nysa wcale nie jest poszkodowana, bo i tak dostała wyższy kontrakt niż w ubiegłym roku - powiedział Kolek. - Tamtejszy oddział, owszem, jest świetny, ale dyrektor Krajczy nie może go porównywać do opolskiego WCR. Opole dostało więcej pieniędzy głównie dlatego, że zakres działalności Centrum jest szerszy niż gdziekolwiek indziej w województwie. Większa liczba specjalistycznych oddziałów powoduje, że to właśnie do Opola, a nie Nysy trafia więcej pacjentów.
Kolek uważa, że niski kontrakt na nyskie ratownictwo nie wpłynie na jakość usług. - Wszystko jest kwestią organizacji pracy i wewnętrznego podziału funduszy - twierdzi. - Z pieniędzy z kontraktu w Nysie nie powstanie świetna klinika. Działalność oddziałów nigdy nie będzie się bilansowała i już dyrekcji w tym głowa, żeby zrobić tak, aby wystarczyło dla całego szpitala. Do tej pory dyrektor Krajczy świetnie sobie z tym radził. Jestem pewien, że w tym roku również tak będzie.