Protest odbył się dokładnie w rok od pierwszej informacji na temat powiększenia miasta, które zainicjował prezydent Arkadiusz Wiśniewski.
Mimo, że rząd zgodził się na zmianę granic i przyłączenie 12 sołectw lub ich części do Opola, to ten pomysł wciąż budzi emocje.
- Mówili, że nasz protest słabnie, a to nieprawda - grzmiał Rafał Kampa, radny gminy Dobrzeń Wielki, która na rzecz Opola straci m.in. Elektrownię Opole. - Apeluję do wszystkich abyśmy nie dali się skłócić. To co proponował naszej gmina prezydent Wiśniewski to było betonowe koło ratunkowe. Chcą nam dać dotację na rok, a nie wiadomo, co będzie dalej. Wszystko chce się nam narzucić. Najpierw nowe nazwy ulic, a teraz wypełnianie deklaracji śmieciowych. Nie zgadzajcie się na to!
Głośny tłum maszerował z placu Wolności aż do ratusza, a potem dalej pod urząd wojewódzki. Początkowo zebrało się kilkaset osób, ale z czasem ich przybywało i można szacować, że w marszu uczestniczyło około 1500 osób.
Wicemarszałek Roman Kolek (mniejszość niemiecka) - który też maszerował - zapowiedział publicznie, że zarząd województwa przygotowuje stanowisko przeciwko powiększeniu miasta, a potem miałby je przyjąć sejmik wojewódzki.
- Nie przestrzeganie przykazania nie kradnij skutkuje właśnie takimi protestami, jak ten w niedzielę. To co dzieje się w Opolu przypomina zabory, a te w Polsce źle się kojarzą - mówił Kolek.
Przypomnijmy, że zmiana granic ma wejść w życie od 1 stycznia 2017 roku. Tereny i mieszkańców na rzecz Opola stracą Dobrzeń Wielki, Prószków, Dąbrowa oraz Komprachcice.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?