Większe Opole. Policja bada sprawę blokowania obwodnicy

Artur  Janowski
Artur Janowski
9 maja na obwodnicy 200 osób chodziło po pasach. Policji nie udało się przerwać protestu.
9 maja na obwodnicy 200 osób chodziło po pasach. Policji nie udało się przerwać protestu. Krzysztof Świderski
Policja prowadzi postępowanie w sprawie nielegalnej manifestacji na obwodnicy północnej Opola. Dwóm mieszkańcom podopolskich gmin grozi areszt lub grzywna, ale o tym zdecyduje ewentualnie sąd.

Manifestacja przeciwników zmiany granic stolicy województwa odbyła się 9 maja, ale wielu kierowców właśnie ją zapamiętało najmocniej.

Protestujący chodzili po przejściach dla pieszych na wysokości hali Makro i w praktyce zablokowali ruch na obwodnicy miasta. Utworzył się korek od Wrzosek do Chabrów, ale problemy były również w centrum Opola.

ZOBACZ Większe Opole. Przeciwnicy blokowali obwodnicę, miasto stanęło w korkach

Mieszkańcy gmin manifestowali niezadowolenie przez około dwóch godzin, choć byli ostrzegani przez policję, że pikieta jest nielegalna, ponieważ nie została wcześniej zgłoszona w urzędzie miasta.

Mieszkańcom wydawało się, że wszyscy o tym niedopatrzeniu zapomną, ale policja nie zapomniała. Funkcjonariusze zaczęli prowadzić postępowania w sprawie nielegalnego zgromadzenia, wypytywali też mieszkańców gmin, kto był organizatorem protestu.

Wiemy, że wytypowano dwie osoby, które są podejrzewane o wykroczenie, czyli o niezgłoszenie manifestacji.

- Nadal zbieramy materiał dowodowy, analizujemy go i możemy skierować sprawę do sądu - przyznaje Karol Brandys z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.

Jeśli tak się stanie, to sąd zdecyduje czy doszło do wykroczenia czy nie. Formalnie osobom, które są podejrzewane o tego typu wykroczenie grozi nawet 14 dni aresztu, kara ograniczenia wolności, a także grzywna. Tyle kodeks wykroczeń, tyle że w praktyce nikt nie wyobraża sobie aresztu lub więzienia, ale grzywna jest już prawdopodobna.

Policja nie ujawnia personaliów osób, które wezwała do siebie, ale wiadomo, że jedną z nich jest Piotr Libawski z komitetu „Tak dla samorządności”, który skupia osoby przeciwne powiększeniu Opola o tereny sąsiednich gmin. Szkopuł w tym, że Libawski na manifestacji nie był. Nie uważa też, że miała ona organizatora.

- To był spontaniczny protest mieszkańców, nie ja go zwoływałem i nie za bardzo rozumiem, z czego miałbym się tłumaczyć - przekonuje Piotr Libawski, który w przyszłym tygodniu stawi się na komendzie policji w Opolu.

Warto jednak pamiętać, że pozostałe manifestacje w stolicy regionu były wcześniej zgłaszane. Protestujący - choć zapowiadali kolejne blokady dróg - na razie z nich zrezygnowali.

Zauważyli bowiem, że takie akcje są widoczne, ale z drugiej strony nie przysparzają im zwolenników wśród mieszkańców Opola, stojących w ogromnych korkach.

Przeciwnicy większego Opola zablokowali obwodnicę północną.

Większe Opole. Przeciwnicy blokowali obwodnicę, miasto stanę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska