Organizatorami wydarzenia byli sołtysi Ewa Godyla (Kujakowice Górne) i Waldemar Kallus (Kujakowice Dolne) wraz z radami sołeckimi, a także wszystkimi organizacjami z obu wiosek: LZS-em, DFK, Caritasem, Stowarzyszeniem Odnowy Wsi, Kołem Gospodyń Wiejskich oraz Ochotniczymi Strażami Pożarnymi.
- 1,5 miesiąca temu zostałam sołtyską. Młoda rada sołecka i strażacy domagali się festynu. Młodzi zmotywowali i nie było wyjścia, trzeba było wziąć się za organizację – informuje Ewa Godyla. – Ale muszę przyznać, że w przygotowania do imprezy włączyło się naprawdę sporo osób. Nikogo nie trzeba było prosić, czy do postawienia namiotu, czy do obsługi kuchni, czy też do innych prac. Widać, że Kujakowice się odradzają.
- Bardzo się cieszę, że po latach przerwy znów udało nam się zrobić wielką wspólną imprezę – mówi Waldemar Kallus. – Ostatnia taka biesiada odbyła się w 2016 roku. W 2017 organizowaliśmy jeszcze dożynki gminne, a później wszystko przycichło. Teraz wracamy z przytupem.
Program imprezy był bardzo bogaty i przyciągnął nie tylko mieszkańców Kujakowic, ale także m.in. Łowkowic, Maciejowa, Biadacza, Kluczborka, Gotartowa, a nawet Gorzowa Śląskiego.
Publiczność mogła posłuchać fenomenalnego występu Górniczej Orkiestry Dętej z Bytomia, która zagrała bardzo bogaty repertuar – od muzyki filmowej po śląskie szlagiery. Był też występ Zespołu Pieśni i Tańca Komorno. Nie zabrakło lokalnych akcentów. Dzieci z przedszkola w Kujakowicach zaprezentowały inscenizację wiersza „Rzepka”. Na scenie wystąpiły również miejscowe mażoretki. Wisienką na torcie była biesiada śląska z Jackiem Kierokiem. Impreza zakończyła się dyskoteką.
Oprócz tego można było polatać śmigłowcem nad Kujakowicami i skorzystać z przejażdżki wozem strażackim. Natomiast na dzieci czekały dmuchańce.
Impreza była tak udana, że mieszkańcy Kujakowic czekają już na kolejną, najlepiej kilkudniową.
- Jestem bardzo zadowolony, że energia ludzi znów się obudziła – mówi senator Beniamin Godyla, który jako m.in. ówczesny przewodniczący rady sołeckiej był jednym ze współorganizatorów pierwszych kujakowickich biesiad. – 25 lat temu, w 1999 roku rozpoczęliśmy od dożynek gminnych, później się to przekształciło w biesiady integracyjne. Ostatnio była pustka. Nie dziwię się, bo pewna część ludzi się wypala. Widać, że ludzie znów mają potrzebę aktywności, działania. Raz w roku taka impreza we wsi na szerszą skalę musi być. Dlatego będę wspierał Kujakowice w tych działaniach nie tylko jako senator, ale także w mojej nowej roli jako mąż sołtyski.
Biesiada integracyjna odbyła się na boisku LZS-u w Kujakowicach.