Wielki zjazd genealogów w Brzegu

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Genealodzy o swojej pasji mogą opowiadać godzinami. Dla początkujących to doskonała okazja do poznania technik i sposobów poszukiwań przodków.
Genealodzy o swojej pasji mogą opowiadać godzinami. Dla początkujących to doskonała okazja do poznania technik i sposobów poszukiwań przodków. Jarosław Staśkiewicz
Poszukiwacze przodków dyskutują o swoich odkryciach, szkolą się ale i bawią. W niedzielę drugi dzień Ogólnopolskiej Konferencji Genealogicznej na Zamku Piastów Śląskich.

Podczas przerw w sobotnich wykładach genealodzy brali czynny udział w średniowiecznym turnieju, gdzie trzeba było wykazać się m.in. umiejętnościami strzelania z łuku czy władania szablą. To był jednak tylko przerywnik między wykładami, warsztatami, a przede wszystkim niekończącymi się dyskusjami.

- Mamy tu wielu gości zagranicznych, a nawet pana, który przyjechał z dalekiej Australii - mówi Zbigniew Nalichowski, wiceprezes stowarzyszenia Opolscy Genealodzy, które po raz czwarty zorganizowało konferencję.

- Przyjeżdżają zarówno ludzie, którzy zajmują się genealogią zawodowo, jest oczywiście reprezentowany ruch hobbystyczny, ale jest też mnóstwo początkujących osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę - dodawał Zbigniew Nalichowski. - I dla nich to doskonała okazja do nauki, bo mamy całe grono osób, które chętnie podzielą się swoją wiedzą.

Wśród doświadczonych genealogów jest m.in. Monika Wittek z Żelaznej. - Poszukiwanie przodków zafascynowało mnie już 25 lat temu - opowiadała nam pani Monika. - Wprawdzie nie pamiętam dziadków, bo zmarli jak byłam mała, ale to co mi przekazali rodzice i dalsza rodzina, wystarczająco zachęciło mnie do dalszych poszukiwań.

Dziś mieszkanka Żelaznej może się pochwalić odnalezieniem jednego z prapradziadków, który żył 250 lat temu. - Takie poszukiwania nigdy się nie kończą, bo w archiwach zawsze znajdzie się coś ciekawego - mówi Monika Wittek. - Np. rok temu dostałam informację, że w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu jest taki dokument jak życiorysy dzieci z Żelaznej.

Uczniowie, którzy 150 lat temu kończyli szkołę musieli napisać krótki życiorys. - I znalazłam tam ręcznie pisany życiorys mojego pradziadka, który opisał ile ma rodzeństwa, że bracia wyjechali do Ameryki, że siostry wyszły za mąż - to dla mnie bardzo cenne informacje - dodaje pani Monika.

Do początków XVIII wieku w swoich poszukiwaniach dotarł z kolei Krzysztof Drozd z Brzegu: - Rodzina mojego ojca pochodzi z Bieszczad, z okolic Sanoka, gdzie najstarsze księgi pochodzą z 1786 roku i znalazłem w ten sposób przodka z 1720 roku - mówi brzeżanin.

- W tamtych okolicach jest bardzo dużo ludzi o nazwisku Drozd i wielu pochodzi z innych gałęzi, ale mam nadzieję, że w końcu uda nam się znaleźć wspólnego przodka - dodaje pan Krzysztof. - Poszukiwania są jednak bardzo, bardzo czasochłonne i praca zawodowa nie pozwala mi na to, żebym im się poświęcił tak, jakbym chciał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska