Wielkie zarazy. Bakterie zmieniają historię

Archiwum
Mieszkańcy Kamienia pamiętają o swoich przodkach zmarłych w wyniku epidemii cholery.
Mieszkańcy Kamienia pamiętają o swoich przodkach zmarłych w wyniku epidemii cholery. Archiwum
Wielkie zarazy zabiły w dziejach znacznie więcej ludzi niż wszystkie wojny. Chwiały się od nich imperia, upadały cywilizacje.

Od niemal stu lat takie zdarzenia już nie występują, ale w naszym sterylnym świecie nawet niewielki wzrost liczby zgonów na jakąś chorobę natychmiast skutkuje masową epidemią. Paniki.

Zarzut, że były sprawcą zarażania Europejczyków szczepem bakterii E. coli padał już pod adresem hiszpańskich ogórków (zostały uniewinnione), kiełków, wołowiny. Wirus nadal się rozprzestrzenia, a - co najgorsze - jego źródło pozostaje nieznane. Wiadomo tylko, że znajduje się ono w Niemczech, gdzie zachorowało już ok. dwóch tysięcy osób. Stamtąd choroba została zawleczona do wielu krajów, w tym Polski. Na razie odnotowano u nas trzy przypadki. Na całym kontynencie po zarażeniu nowym, nieznanym dotąd szczepem bakteryjnym, zmarło dotąd 18 osób.

- W Niemczech to już ciężka epidemia, jedna z najpoważniejszych odnotowanych w ostatnich latach - uważa prof. Andrzej Zieliński, krajowy konsultant ds. epidemiologii.
Ciężka epidemia według współczesnych standardów to jednak przysłowiowy pikuś w porównaniu z zarazami i chorobami, jakie nawiedzały ludzkość przed wiekami. Samo słowo "epidemia" pochodzi z greki i oznacza właśnie "nawiedzająca ludzi" (gr. epi+demos).

Epidemia - przypadłość zdobywców

Jak zarobić na panice

Na przełomie 2009 i 2010 roku w Europie wybuchła panika przed grypą typu A/H1N1. Choroba, początkowo uważana za bardzo niebezpieczną, okazała się mniej groźna od zwyczajnej grypy sezonowej. Mimo to niepokój spowodowany przez chorobę, a umiejętnie podsycany przez koncerny farmaceutyczne spowodował, że te ostatnie sprzedały rządom państw UE kilkaset milionów dawek szczepionki na tę odmianę grypy. Dziś bezużytecznie zalegają one w magazynach, a sprawę zbicia na tym interesie fortuny przez producentów leków bada m.in. Komisja Europejska.

Pierwsza próba masowej sprzedaży szczepionek nastąpiła po wybuchu epidemii tzw. ptasiej grypy w roku 2003. Mimo wysokiej śmiertelności (ok. 60 procent) choroba nie jest masowa i w latach 2004-2009 na świecie zmarły na nią - wg Światowej Organizacji Zdrowia - 262 osoby.

W latach 90. w Wielkiej Brytanii wybuchła epidemia BSE, czyli tzw. choroba szalonych krów, powodująca gąbczaste zwyrodnienie mózgu. Jej skutki do dziś uderzają w brytyjskich producentów wołowiny, a hiszpańscy plantatorzy ogórków, mając na uwadze przykład brytyjskich farmerów, także alarmują, że pochopne powiązanie ich produktów z epidemią E. coli spowoduje równie długofalowe konsekwencje.
DAB

Jedną z pierwszych epidemii opisanych w dziejach była nagła śmierć sporej części mieszkańców Aten, w tym co czwartego żołnierza. Miało to miejsce w 430 roku p.n.e., u progu wielkiej wojny peloponeskiej. W obliczu wojennego zagrożenia Ateńczycy spoza miasta schronili się w jego murach, przez co warunki sanitarne, i tak nie najlepsze, uległy tam znacznemu pogorszeniu. Jak pisze starożytny kronikarz Tukidydes, chorym doskwierały wymioty, wrzody na całym ciele, krwawa biegunka i wysoka gorączka połączona z pragnieniem. W 429 roku w wyniku zarazy zmarł przywódca Aten, Perykles, co zaowocowało chaosem, i pozbawiło część zrozpaczonych Ateńczyków woli walki ze Spartanami i ich sprzymierzeńcami.

Jaka choroba opanowała Ateny? Historycy do dziś się o to spierają. Najczęściej podejrzewa się dżumę, ale niewykluczone, że mogło chodzić o ospę, dur, a nawet wirus Ebola, czyli ostrą afrykańską odmianę gorączki krwotocznej. Są też teorie mówiące o wystąpieniu kilku zakaźnych chorób jednocześnie.

Nie ma za to wątpliwości, że zarazy, jakie dopadły armię rzymską w I i II wieku naszej ery, to odra i ospa. Epidemia ze 165 roku, czyli czasów Marka Aureliusza, uważana jest za jedną z głównych przyczyn nieodwracalnego osłabienia imperium rzymskiego i jego późniejszego upadku. Podboje rzymskie nie sięgały dalekiej Azji, skąd trafiły do Europy szczepy bakteryjne, które w tutejszych warunkach okazały się śmiertelne.

Wielki mór

Najgorsza epidemia w historii naszego kontynentu związana jest także z wielkimi podbojami, ale i bodaj pierwszym wykorzystaniem "broni biologicznej". Armia jednego z największych zdobywców w historii, Czyngis-chana, rozniosła po całym gigantycznym obszarze swych euroazjatyckich podbojów dżumę. W 1346 roku Tatarzy oblegający Kaffę na Krymie przy użyciu katapult wrzucali za mury miasta zwłoki zmarłych na dżumę. Tak zarazili się nią genueńscy kupcy broniący Kaffy, która była ich faktorią (kolonialną placówką handlową).

Europejska epidemia "czarnej śmierci" (na skórze chorych pojawiają się ciemne plamy od wywołanych chorobą zmian martwiczo-zgorzelinowych) wybuchła w październiku 1347 roku w sycylijskiej Messynie, dokąd przypłynęły statki z uciekinierami z Kaffy. W krótkim czasie choroba opanowała Italię, Francję, a stamtąd jeszcze w 1348 roku przeniosła się na południe, do Hiszpanii, oraz w kierunku północnym, do Anglii.

Ówcześni ludzie nie znali przyczyn dżumy, więc uważali ją za boską karę. Dziś wiemy, że jest to choroba odzwierzęca, typowa dla gryzoni, szczególnie szczurów i z nich właśnie, za pośrednictwem szczurzych pcheł, przenosi się na ludzi. Choroba zwana powszechnie morem lub zarazą morową zaczęła zanikać ok. roku 1350 i dwa lata później nie było po niej śladu. Zebrała jednak straszliwe żniwo w postaci 50 milionów ofiar. Przyjmuje się, że zmarła na nią ponad jedna trzecia mieszkańców XIV-wiecznej Europy. Pod względem skali śmiertelności żadne inne wydarzenie w dziejach naszego kontynentu nie może się równać dżumie sprzed 660 lat.

Co ciekawe zaraza o zasięgu kontynentalnym całkowicie ominęła Polskę Kazimierza Wielkiego. Historycy do dziś spierają się, dlaczego tak się stało. Jedna z teorii głosi, że naszych przodków uratowały koty. W Europie Zachodniej masowo je zabijano jako zwierzęta nieczyste, u nas były bezpieczne i polowały na szczury, roznoszące czarną śmierć.

W późniejszych wiekach epidemie dżumy powracały jeszcze kilkadziesiąt razy, ale w mniejszej od znanej z XIV wieku skali.

Choroby kolonialne

Zaledwie trzy lata po pierwszej wyprawie Kolumba do Ameryki w Europie pojawiła się kiła. Europejczycy nie pozostali jednak dłużni Indianom, rozprzestrzeniając wśród nich ospę. Nieodporni na tę chorobę mieszkańcy obu Ameryk umierali masowo - wskaźnik zgonów oscylował wokół 30 procent populacji. Właśnie ospa spowodowała, że podbój imperium azteckiego oraz państwa Majów okazał się tak łatwy.

Cholerny XIX wiek

Na naszych ziemiach najgroźniejsza była epidemia cholery, która przywędrowała na Śląsk w 1831 roku. Choroba ta obecnie uśmierca jednego na stu chorych, a dotyczy to jedynie przypadków leczonych. Tymczasem 180 lat temu kontakt z lekarzem mieli nieliczni, co powodowało wzrost śmiertelności do 50 procent. Wiadomo, że np. w Opawie po jednym tylko dniu targowym zebrano kilkanaście zwłok.

Władze robiły co mogły, by ograniczyć zagrożenie. Na granicach Prusacy urządzili tzw. kordony sanitarne, w których odkażano nie tylko ludzi i pojazdy, ale nawet pieniądze. Skuteczność tych działań była jednak niewielka. Do dziś możemy oglądać pamiątki po tych mrocznych czasach w postaci cmentarzy zakładanych dla zmarłych na cholerę. Jeden z nich, pochodzący z lat 70. XIX stulecia, zachował się w Kamieniu Śląskim.

Postrach cywilizacji

W XVI wieku do Europy, w związku z rozwijającymi się kontaktami handlowymi, została przywleczona z Chin grypa, która odtąd nieprzerwanie nas dziesiątkuje. Pierwsza poważna epidemia tej choroby dotknęła Stary Kontynent ok. 400 lat temu, a jej ostatni straszliwy atak miał miejsce w latach 1918-1919.

Wtedy to świat zaatakowała grypa hiszpanka. Jej nazwa jest dość przypadkowa - Hiszpania jako pierwszy kraj oficjalnie przyznała, że doszło do epidemii i postanowiła przestrzec swoich obywateli przed zagrożeniem.

W trzech fazach epidemii (od wiosny 1918 do wiosny 1919) na hiszpankę zachorowało ok. pół miliarda ludzi na całym świecie (jedna trzecia ludzkości), a śmierć poniosło od 50 do stu milionów. W 1919 roku choroba zanikła równie szybko i niespodziewanie, jak rok wcześniej się pojawiła. Pokłosiem wydarzeń sprzed 92 lat była reakcja Europy na pojawienie się wirusa A/H1N1 (notabene bardzo podobnego do hiszpanki) w roku 2010. Pod presją opinii publicznej, umiejętnie podsycaną przez koncerny farmaceutyczne, wiele krajów zakupiło gigantyczne partie szczepionek, mimo że grypa A/H1N1 okazała się co najwyżej tak samo groźna, jak poprzednie odmiany choroby, a panika nie była uzasadniona.

Strach przed niewidzialnym bakteryjnym zagrożeniem towarzyszy nam na co dzień. Przykład ostatniego lęku przed warzywami, z którymi wiązano zakażenia nowym, groźnym szczepem bakterii E. coli pokazuje, że jeśli nasz świat dotknęłaby poważna epidemia (ptasia grypa, A/H1N1 i miejmy nadzieję, że także wirus szalejący obecnie w Niemczech - to tylko namiastki wydarzeń sprzed wielu lat), światu groziłby chaos, który zachwiałby nie tylko gospodarką, ale mógłby naruszyć fundamenty ładu politycznego, np. poprzez niekontrolowane migracje. Naukowcy w większości są zgodni, że jakkolwiek różnorakie bakterie są dla nas ciągłym i trudno przewidywalnym zagrożeniem, to równie niebezpieczna, a może i groźniejsza jest epidemia wirusa globalnego strachu przez nieznaną chorobą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska