Wieś w izolacji

Edyta Hanszke [email protected]
Zakaźną chorobę wykryto u zwierząt hodowlanych w Boryczy. Strzelecki sztab kryzysowy próbował zapobiec jej rozprzestrzenianiu.

Co to za choroba
Pryszczyca - wirusowa zaraźliwa choroba pęcherzowa zwierząt parzystokopytnych. Powoduje gorączkę. Na pysku, kończynach i innych partiach ciała pojawiają się pęcherze. W Polsce najczęściej chorują na nią: bydło, owce, kozy i świnie, ale zarazić się mogą także zwierzęta dzikie. Zainfekowane zwierzęta wydalają wirusa w płynach pochodzących z pękających pęcherzy, w wydychanym powietrzu, w ślinie, mleku, nasieniu, odchodach i moczu. Zakażenie wirusem pryszczycy u ludzi występuje sporadycznie, dlatego choroba nie stanowi zagrożenia dla zdrowia publicznego.

Pół godziny przed południem w minioną środę do strzeleckiego starosty dotarła informacja o pojawieniu się pryszczycy w wiosce pod Izbickiem. Doniósł o tym powiatowy lekarz weterynarii. Jeden z jego pracowników stwierdził, że w stadzie rolnika z Boryczy są zwierzęta zaatakowane zakaźną chorobą.

Czterdzieści minut później w Komendzie Powiatowej Straży Pożarnej w Strzelcach Opolskich zebrał się sztab kryzysowy. - Trzydzieści dwie osoby: inspektorzy sanepidu, ochrony środowiska, weterynarze, policjanci, strażacy, dyrektorzy zakładów karnych i Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie - wymieniał Józef Swaczyna, wicestarosta strzelecki i osoba odpowiedzialna za kontakt z mediami podczas prowadzenia akcji.
Zespół ustalił, że trzeba postawić straże na drogach dojazdowych do Boryczy i zabezpieczyć drogi polne. - Żeby spanikowani mieszkańcy nie próbowali wywozić potajemne zwierząt bocznymi drogami - tłumaczył wicestarosta. Oddelegowano do tego zadania w sumie dwudziestu strażaków i policjantów. Ze sztabu wojewódzkiego wypożyczono dla nich ogrzewane namioty, gdzie mogliby na zmianę odpoczywać. Posiłek miały przygotować dla nich zakonnice z Domu Pomocy Społecznej w pobliskim Kadłubie.
- Zarządziliśmy, że należy odkażać opony aut, które wyjeżdżają z wioski i ręce ludzi, żeby choroba się nie rozprzestrzeniała - wyjaśniał Swaczyna.
O to musieli zadbać inspektorzy ochrony środowiska. - Do odkażenia przygotowaliśmy roztwór wodorotlenku sodu - opowiadał Wiesław Andruszko, inspektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Opolu. Strażacy polewali zasadą koła aut, a mieszkańcy myli w niej ręce.

Weterynarze zadecydowali, że całe stado rolnika (krowy, świnie i owce) powinno zostać spalone i zakopane w ziemi. Z pomocą załamanemu hodowcy przyszli psycholodzy z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Strzelcach Opolskich.
Środowa akcja była tylko ćwiczeniami, które miały przygotować służby weterynaryjne, ochrony środowiska i inne do działania w sytuacji prawdziwego zagrożenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska