Niemieckie tradycje adwentowe i świąteczne popularyzuje Biblioteka Austriacka w Opolu. Codziennie dwie klasy uczestniczą tu w spotkaniu na ten temat. W miniony poniedziałek Boże Narodzenie po niemiecku poznawali uczniowie opolskiego Publicznego Gimnazjum nr 1.
- Najstarszą niemiecką tradycją przedświąteczną, sięgającą w niektórych miastach średniowiecza są bożonarodzeniowe jarmarki. Drezdeński organizowany jest od roku 1434 - mówi Monika Wójcik-Bednarz, dyrektor biblioteki. - Rozpoczynają się one wraz z adwentem, a kończą się tak jak świąteczne ferie w dzień Trzech Króli.
Takie jarmarki są kolorowe i pachnące. Można na nich kupić wszystko, co łączy się ze świętami. Od marcepanu z Lubeki i korzennych pierników rodem z Norymbergi, koniecznie umieszczonych na okrągłym opłatku, przez struclę zwaną Weihnachtsstollen albo Christ-stollen (obsypana grubo cukrem pudrem lub polana lukrem ma ona przypominać Dzieciątko owinięte w pieluszki), imbirowe ciasteczka i grzane wino (Gluehwein), oferowane także w wersji bezalkoholowej - dla dzieciaków.
- Na jarmarku świątecznym w Wiedniu popularnością cieszą się waniliowe rogaliki - dodaje Monika Wójcik-Bednarz. - Ich pieczenie jest tradycją siegającą XVI i XVII wieku, czyli okresu tureckiej ekspansji na cesarstwo austriackie. Zjadanie rogali w kształcie muzułmańskego półksiężyca było wówczas formą symbolicznej zemsty na okupantach. W dawnej niemieckiej tradycji wigilijnej obowiązywał post, co oznacza, że jadło się w ten wieczór niezbyt obficie, ale nie trzeba było powstrzymywać się od jedzenia mięsa. Trudno zatem na kolację wigilijną w Niemczech zjeść karpia. Trzeba się raczej spodziewać pieczonych białych kiełbasek i kartoflanej sałatki - czyli jedzenia prostego i dość skromnego. W niektórych rejonach Niemiec smacznym wigilijnym deserem są "jabłka w szlafroku" - nadziewane owoce podaje się na ciepło, koniecznie polane sosem waniliowym. Pieczona gęś jest zasadniczo głównym daniem obiadowym dopiero w pierwszy dzień świąt, ale można ją zastąpić także mięsem z indyka, kaczki lub dziczyzną.
Podobnie jak w Polsce, także w Niemczech są różne tradycje związane z przynoszeniem świątecznych prezentów. W południowych Niemczech dzieci, tak samo jak na Śląsku, czekają na Dzieciątko (Christkind). Na północy sprawianiem radości dzieciom zajmuje się Weihnachtsmann. Trochę podobny do współczesnych, przybranych na czerwono Mikołajów. - Niemiecką tradycją okołoświąteczną są także tzw. Rauhnaechte trwające od Bożego Narodzenia do Trzech Króli - dodaje Monika Wójcik-Bednarz. - Głośną muzyką i hałasem wywoływanym za pomocą łańcuchów płoszy się straszące mieszkańców nocne upiory. Przy okazji robi się też rozmaite psoty ludziom, np. wynosząc gospdarzom sprzęty i meble z domu na podwórko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?