Wigilia i Boże Narodzenie: Jak przetrwać święta. Życzenia, prezenty, potrawy, rozmowy przy stole...

Anita Czupryn
Nie chodzi o to, aby przetrwać święta, ale by się nimi cieszyć i bawić wspólnie z naszymi bliskimi
Nie chodzi o to, aby przetrwać święta, ale by się nimi cieszyć i bawić wspólnie z naszymi bliskimi Janusz Wójtowicz
Z życzeniami jest podobnie jak z prezentami. Jeśli ciepło myślimy o drugiej osobie, to wiemy, czego jej życzyć. Ograniczmy nasze życzenia do tego, co jest dla tej osoby ważne - mówi psycholog Katarzyna Korpolewska.

Myślę „święta” i wpadam w popłoch. Czy to musi być dominujące uczucie w tym gorącym, przedświątecznym okresie?
Nie musi.

CZYTAJ TAKŻE: Życzenia na Boże Narodzenie. Śmieszne życzenia świąteczne SMS. Życzenia Bożonarodzeniowe religijne

Święta | Jak prawidłowo umyć okna

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Ale przecież nie zdążę, nie dam rady, nie mam pieniędzy, nie wiem, jakie kupić prezenty. Albo okaże się, że lampki na choinkę nie świecą, albo przez te cholerne korki w mieście nie zrobię zakupów, a jeśli już nawet kupię tego karpia, to pewnie go przypalę. Jest we mnie całe mnóstwo lęków, którym daleko do wyidealizowanej świątecznej atmosfery.
Powiedziałabym, że to są lęki operacyjne, związane z naszym działaniem. Również z tym, że trzeba posprzątać, przygotować mieszkanie. To rodzi emocjonalne napięcie, które prowadzi do tego, że sami się w tym działaniu zapętlamy. Nie dość, że trzeba wysprzątać, to jeszcze wymyślamy sobie dodatkowe prace. I na te trzy dni świąt czyli Wigilię i dwa dni Bożego Narodzenia postanawiamy, że odmalujemy ściany, wymienimy drzwi, zmienimy oświetlenie, kupimy nowe żyrandole, zawiesimy nowe zasłony. A to oznacza tylko tyle, że mamy jeszcze więcej pracy. Zatem na całe to „nie zdążę, nie dam rady” nakładają się kolejne zadania, które sami sobie wymyślamy.

Pamiętam z dzieciństwa, jakie pandemonium panowało w domu. Te plączące się pod nogami wyczerpanej mamy dzieciaki, czy domowe zwierzaki, które trzeba było spacyfikować, czy znaleźć im zajęcie. Z ojcem sprawa była prosta - albo ciosał drzewko choinkowe, albo jechał po zakupy. Nie przeszkadzał. Jak sprawić, aby już samo przygotowanie do świąt nie było tym momentem o krok od szaleństwa, ale wspólnym czasem, w którym objawić ma się prawda, jaki faktycznie jest sens świąt?
Często na święta patrzymy w ten sposób, że oto nadejdzie „Godzina 0”, moment, kiedy w końcu zasiądziemy do stołu, a potem przez kolejne dni nic tylko jemy bądź przekąszamy, próbując przetrwać. A przecież świąteczna atmosfera może zacząć dziać się już wcześniej. Można zrobić mniej, ale możemy nadać temu świąteczny wymiar. Po sporych frustracjach, jakich doświadczyłam w związku ze świętami z okresu mojego dzieciństwa postanowiłam, że u mnie w domu tak nie będzie. Powstały nowe rytuały. Może nie ma szalonych wypieków, ale co roku jest pieczenie pierników. Piekę je wspólnie z moją córką, w tle leci nasza ulubiona płyta Zbigniewa Wodeckiego, śpiewamy razem z nim, kolejne ciastka idą do piekarnika i jest bardzo przyjemnie. Myślę, że podobnie może być przy ubieraniu choinki.

A dlaczego nie mielibyśmy wspólnie pośpiewać kolęd? Nie cieszyć się dawno nie widzianymi ozdobami świątecznymi, wyjętymi z zakurzonych pudeł? Choinka też może być naszym wspólnym dziełem. Dlaczego nie zrobić z tego zabawy? Nie musimy się spieszyć, nie musimy robić tego szybko.

Ta wewnętrzna presja wiąże się z tym, że święta mają być cudowne, jak na znanych filmach o cudownym Bożym Narodzeniu.
Wszystko ma być cudowne, idealne, ale z tym wiąże się też drugi poziom naszych „świątecznych” lęków, który nazwałabym poziomem psychologicznym. Tak naprawdę, wewnętrznie, boimy się spotkania z tymi, którzy powinni nam być najbliżsi.

Czego konkretnie się boimy?
Na przykład tego, że przy świątecznym stole okaże się, że najbliższa rodzina to wcale nie są nam bliskie osoby. Tego, że w rzeczywistości wcale się nie lubimy, że się nie rozumiemy, że jest w nas wiele skrywanych wzajemnych uraz, albo wcale nie skrywanych konfliktów. Boimy się też oceny - co od nich usłyszymy? Czy to, że karp był niesmaczny, śledź za słony, prezenty nietrafione, choinka zbyt mała, a mieszkanie za ciasne? Długo by wymieniać (śmiech).

Święta | Jak szybko zorganizować wykwintną kolację

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Wiadomo, że na święta stół ma się uginać, a my, czy to w ramach zaimponowania cioci, która ma opinię świetnej kucharki, czy dla zyskania podziwu, chcemy zaskoczyć rodzinę naprawdę wyjątkowym daniem. Wymyślamy więc krewetki w sosie pomarańczowym, a potrawa okazuje się kulinarną klapą. Co wtedy?
Trzeba się przede wszystkim zastanowić, po co, coś takiego robić. Po pierwsze, krewetki to nie jest świąteczna potrawa. Może lepiej zostać przy tradycji, a najlepiej przy tym, co wychodzi nam dobrze. W końcu nie po to spotykamy się w święta, żeby się najeść. One są po to, abyśmy się spotkali z rodziną. Spotkanie jest ważniejsze od jedzenia. Generalnie w święta jemy za dużo. Na Wigilie ma być tradycyjnie 12 potraw, tylko nikt już nie pamięta, że dla naszych przodków potrawą był i chleb, i masło. A my musimy mieć 12 oryginalnych dań z wieloma dodatkami. Prawda jest taka, że nikt nie jest w stanie tego zjeść i potem, za karę jemy śledzie jeszcze na początku nowego roku, a te ostatnie porcje wychodzą nam bokiem. Warto sobie uświadomić, że chodzi tu o pewnego rodzaju symbol i o to, że mamy się spotkać. Smaczne jedzenie - owszem, ale nie bierzemy udziału w konkursie kulinarnym, nie walczymy o odznakę „Master Chef”. Ważniejszy jest sam wspólny posiłek, w którym jednemu bardziej będą smakowały śledzie, a drugiemu zupa grzybowa, ale wcale nie jest tak, że mamy obowiązek zadowolić podniebienie każdej z osób. Warto czasem zrezygnować ze skomplikowanych potraw na rzecz prostszych również po to, by nie usiąść do wigilijnego stołu zmęczonym, złym, sfrustrowanym, tylko w dobrym nastroju.
Jak ja mam usiąść zrelaksowana, czując miłość i życzliwość do świata, kiedy po pierwsze nie miałam nawet czasu, aby zwyczajnie o siebie zadbać, pójść do fryzjera, umalować paznokcie. Jak znaleźć czas tylko dla siebie? Usiąść z kartką i wszystko zaplanować?
Kartka pomaga. To automatyczny pilot, który nas prowadzi przez to, co mamy do zrobienia. Ale myślę sobie, że fajnie by było też powykreślać trochę z tej kartki. Znakomitym przykładem jest tu sprawa mycia okien na święta. Zasiadamy do Wigilii, gdy pojawia się na niebie pierwsza gwiazda, a to oznacza, że jest już ciemno. Nikt wtedy nie patrzy dokładnie, w jakim stanie są u nas szyby w oknach. Przez zakurzone okna gwiazdy też będzie widać. Nie musimy ich myć.

Ważniejsze jest to, aby pani domu była w dobrym nastroju, niż żeby nie mogła się ruszać po wymyciu wszystkich okien, podłóg i szafek. To naprawdę nie jest aż takie ważne. Lepiej z czegoś zrezygnować po to, żeby inne rzeczy zrobić wolniej, spokojniej, z pogodnym nastawieniem. Po to właśnie, aby mieć też czas na wypoczynek.

Święta | Ubieranie choinki

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Statystyki dotyczące wypadków ludzi w przedświątecznym okresie są porażające. Tysiące ulega wypadkom właśnie przez przygotowania do świąt - wieszanie firanek, żyrandoli, czy ozdób na zewnątrz domu.
Usłyszałam raz historię od pani, która była, jakbyśmy dziś powiedzieli „perfekcyjną panią domu”. I właśnie przed świętami coś jej strzeliło w kręgosłupie; nie mogła się ruszać. Jest tylko z córką i za chwilę ma się pojawić rodzina na Wigilię. Rozpacz i tragedia, podłogi nieodkurzone. Próbuje wyciągać z lodówki potrawy, a w tym momencie jej córka chwyciła anielskie włosy, jakimi ozdabiamy choinkę i rozrzuciła je po całym pokoju. Problem nieodkurzonej podłogi zniknął, już nie było tego widać. Matka oczywiście wpadła w rozpacz, ale nie była w stanie tego pozbierać. Za to, kiedy pojawiła się rodzina, słowom zachwytu nie było końca: „Co za fenomenalny pomysł, co za fantastyczna ozdoba! To symbol sianka w żłóbku!” Wszystkim się podobało.

Ta opowieść pokazuje, że jeżeli podchodzi się lekko do pewnych spraw, to i te sprawy stają się przyjemniejsze. Jeśli lekko będziemy podchodzić do różnych zadań, to może się okazać, że efekty będą dużo lepsze niż wtedy kiedy się spinamy, staramy i stawiamy sobie wysoko poprzeczkę.

Jeśli więc kot po raz trzeci przewróci ledwo co ubraną choinkę, nie pozostaje nic innego, jak się z tego śmiać.
Tak! I ubrać ją na nowo. Trudno. To, że kot przewrócił choinkę nie jest tragedią, ani końcem świata. To zabawne zdarzenie.

A kiedy już zasiądziemy do tego stołu, to zaczną pojawiać się tematy i związane z tym pytania, na które w ogóle nie chcielibyśmy odpowiadać.
Zdarza się rodzinne podsumowanie roku w formie złośliwego punktowania: „Dlaczego jeszcze nie wyszłaś za mąż?”, „Kiedy w końcu doczekamy się wnuków?”, „Ile lat jeszcze będziecie spłacać ten kredyt?”, „A ty biedaku nadal nie zmieniłeś tej pracy, w której zarabiasz grosze?” i tak dalej. Słowem, same czułe punkty, na ogół niekoniecznie dla nas przyjemne.

To jedna rzecz; inna, to taka, że te rozmowy przy stole bywają, delikatnie mówiąc, mało interesujące.
W gruncie rzeczy co roku słyszymy to samo.

Uśmiałam się, czytając udostępniane z szybkością błyskawicy w mediach społecznościowych tak zwane „Bingo wigilijne”, czyli zestaw tych samych utartych powiedzonek w stylu: „Ale ten czas leci”, „Święta święta i po świętach”, „Jedz, jak trzeba to się dokroi”, albo: „A w telewizji znów Kevina puszczają”. Ale to jeszcze można przeżyć. Gorzej, kiedy zaczynamy się kłócić na tematy polityczne.
Z tym, że jestem absolutnie przekonana, iż rozmowy polityczne przy wigilijnym stole są tematem zastępczym. Kiedy już porozmawiamy o „karpiku” i „śledziku”, to emocje nadal w nas buzują. Bo nie rozmawiamy o tym, jakie są rzeczywiście między nami relacje, dlaczego widujemy się tak rzadko.

Skrywamy to, bojąc się niepochlebnych ocen i uruchamiamy temat zastępczy, przy którym można wyrzucić z siebie wszystkie te emocje zupełnie bezkarnie.
Jak wiemy, że wujek głosował na PiS, to dotniemy mu, mówiąc, że co ten Kaczyński wyrabia, a jak na PO, to co wyrabia ten Schetyna?
No tak. Wydawałoby się, że to jest kompletnie nieadekwatne do sytuacji, bo przecież Bóg się rodzi, a my rozmawiamy o partiach politycznych. Ale co z tego!

Przynajmniej mamy możliwość pokrzyczeć, przekornie pokazać, że są różnice między nami i to sprawia wrażenie naturalności. A tak naprawdę nikt przecież nie przychodzi na Wigilię, aby rozmawiać o tym, co robi rząd, czy jak się zachowuje opozycja, jakie są kolejne reformy.

Kolejna sprawa to prezenty. Spędzają sen z powiek wielu ludziom. No, bo co kupić siostrze, która, wydawałoby się, wszystko ma? A co cioci, o której potrzebach niewiele wiemy?
Okazuje się, że w istocie wcale nie znamy tych naszych bliskich, prawda? Kupowanie prezentów ma głęboki sens psychologiczny. Ponieważ to jest ten moment, kiedy możemy o nich pomyśleć. O tym, jakie mają zainteresowania, co lubią, czego potrzebują, co im sprawi radość. Możemy sobie wyobrażać, dlaczego taki prezent by kogoś ucieszył.

Prezenty wcale nie muszą być super drogie, ekskluzywne. Chodzi o to, żeby była to niespodzianka, albo długo wyczekiwana rzecz, albo zwyczajny drobiazg, który sprawi, że ktoś się uśmiechnie. Idea dawania prezentów to idea myślenia o drugiej osobie, przypomnienia sobie, jaka ona jest i nie skupiania się na jej wadach, negatywnych cechach, w stylu: „Mojej matce nic się nie podoba, więc wszystko jedno, co jej kupię. Na cokolwiek wydam pieniądze, i tak będzie niezadowolona”. Jeśli w ten sposób będziemy myśleć, będzie to kolejny nieudany prezent. Lepiej pomyśleć o tym, że przecież jest coś, co sprawia jej przyjemność, coś ją cieszy w życiu, czymś się interesuje i pójść za tym tropem. Pomyśleć: „Owszem, moja matka jest osobą krytyczną wobec innych, ale za to jest uporządkowana pedantycznie i uwielbia czyścić swoje mieszkanie”.

Może więc jakieś wyrafinowane urządzenie do czyszczenia, czy sprzątania byłoby tym, co sprawiłoby jej przyjemność. Jeżeli w ten sposób będziemy myśleli o naszych bliskich, to również z innym nastawieniem zasiądziemy do Wigilii. Będziemy przy jednym stole z ludźmi, którzy pewnie mają sporo wad, ale najważniejsze są ich zalety.

Święta | Niechciane prezenty świąteczne

Źródło: Agencja TVN/x-news

Jest jeszcze jeden trudny temat. Życzenia.
To moment, który pokazuje, jak można zatracić sens wspólnego siadania do stołu. Czego my sobie najczęściej życzymy? Wszystkiego najlepszego. Chodzimy od jednej do drugiej osoby, łamiąc się opłatkiem, mówiąc: „Najlepszego”. Ale jakie dobre intencje się za tym kryją? Często jest to pusta, wyklepana formułka.

Słyszę też czasem: „Wiesz, czego ci życzę”. A ja przecież nie wiem (śmiech).
Otóż to (śmiech). Z życzeniami jest podobnie jak z prezentami. Jeśli ciepło myślimy o drugiej osobie, to wiemy, czego jej życzyć. Ograniczmy nasze życzenia do tego, co jest dla tej osoby ważne. Nie mówmy kuzynce, która ma 32 lata i jest panną, że życzymy jej, aby wreszcie wyszła za mąż, bo to nie są przyjemne życzenia.

Chyba, że bardzo chce wyjść za mąż.
Ale takie życzenia tylko podkreślą to, że jest samotna. Złóżmy takie, które będą dowodem, że rzeczywiście myślimy o niej ciepło, życzliwie, że mamy dobre intencje.

Podsumowując: są sposoby na to, aby przygotować i przeżyć święta, i nie zwariować.
To nie tak. Cieszmy się świętami, wykorzystajmy tę świąteczną atmosferę, syćmy się nią i bądźmy w te święta w taki sposób, aby stały się one dla nas przyjemne. Co możemy zyskać w tym czasie? Poczucie więzi z członkami naszej rodziny. Świadomość, że są dla nas ważni, że są nam autentycznie bliscy. Święta to też okazja, żebyśmy się wspólnie bawili i cieszyli.

***

Katarzyna Korpolewska jest doktorem psychologii, wykładowczynią, prowadzi szkolenia dla firm i Coaching dla przedstawicieli najwyższego szczebla kadry kierowniczej. Współpracuje z mediami: I i III Program Polskiego Radia, Polsat, TVN, TVP a także wieloma tytułami prasowymi. Jest liderem programu dla nauczycieli i młodzieży „Myślę: Nie, Mówię: NIE”. Autorka powieści „Tamten poranek” i współautorka książki „Matka z córką. Rozmowy intymne”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wigilia i Boże Narodzenie: Jak przetrwać święta. Życzenia, prezenty, potrawy, rozmowy przy stole... - Portal i.pl

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska