Moja znajoma, która wychowywała się z dziadkami, opowiadała mi, że w tamtym czasie panowała u nich prawdziwa wojna domowa. Dziadek, który był za Kwachem, musiał zacząć sam sobie gotować, bo babcia Wałęsówka pichciła tylko dla siebie i dla wnuczki, i obie jadały przy osobnym stole.
Rzecz w tym, że te spory rozchodziły się wtedy po kościach, bo nie było Facebooka. Nie było nawet internetu takiego jak dziś, więc zatargi mogły wybuchać wyłącznie w mediach, które były wtedy dość jednorodne, jeśli chodzi o sympatie (Olek! Olek!) lub przy piwie (pamiętam nawet kilka rozlanych w dość gwałtownych okolicznościach kufli).
Dziś wszystko jest w sieci, czyli jakby na wierzchu. Otwarta rana jątrzy się i aby nie posypywać jej solą przynajmniej na czas świąt, apeluję o sporządzenie wykazu tematów, jakich na pewno nie będziemy poruszać przy rodzinnym stole. Skoro panie domu sporządzają listę wiktuałów potrzebnych do bożonarodzeniowej uczty, niechaj panowie domu sporządzą listę tematów do unikana w dyskusji. Potem taką powieloną ściągę położy się każdemu przy talerzu obok opłatka. A gdy ktoś naruszy tabu, temu kopniak w kostkę.
I tak, nie poruszamy przy stole tematu Trybunału Konstytucyjnego. Wiadomo, każdy Polak jest fachowcem od konstytucji, od prawa, od terminów i procedur dotyczących publikacji nowych ustaw. Widać to po burzliwej dyskusji na Facebooku, jakby każdy ukończył prawo. Do niedawna mówiło się, że każdy Polak zna się na medycynie, pora obalić tę tezę: dziś każdy Polak jest prawnikiem.
Kolejnym tematem do unikania jest Smoleńsk. Żadnych głupich uwag, gdy dostaniemy na talerz parówki lub podczas dokładania do kominka klocków z brzozy. Żadnych „pull up! pull up!” przy wznoszeniu kieliszków. Jeśli w towarzystwie przeważają wyznawcy sekty pancernej brzozy, wierni ustaleniom kolegium redakcyjnego „Gazety Wyborczej”, niech trzymają gęby na kłódkę, żeby nie urazić mniejszości, bo ta akurat mniejszość nie wybacza; to nie są jakieś tam dobrotliwe Jezuski.
Jeśli jednak przy stole przeważają zwolennicy ustaleń redakcyjnych „Gazety Polskiej”, niechaj o tym nie mówią na głos, żeby nie odbierać humoru mniej licznym lemingom, gdyż nie ma stworzenia bardziej złośliwego niż leming, którego przegadano w dyskusji. Po co ma wam obsikać ukradkiem szczoteczkę do zębów?
Jeżeli do świątecznej uczty usiądą kobiety w ciąży lub młode matki, unikamy tematu sześciolatków, które powinny/nie powinny chodzić już do szkoły oraz motywu 500 złotych na każde kolejne dziecko. Gdy przy stole przeważają ludzie w okresie ochronnym (60+) lub tacy, którzy mają jeszcze jakieś złudzenia co do własnej spełnionej zawodowo i sytej przyszłości (50+), wtedy nie rozmawiamy o okradzionych OFE, o skracaniu lub wydłużaniu wieku emerytalnego, o dyskryminacji przy zatrudnianiu ludzi dojrzałych ani o cenach protez zębowych.
Gdy natomiast do posiłku zasiądzie jakiś przedstawiciel władzy, nie poruszamy przy nim tematu własnej lub własnych dzieci kariery. Żadnego proszenia o protekcję, żadnego przymilania się o etat, żadnego namawiania do przychylności w trakcie rozstrzygania zapowiedzianego konkursu, który przecież „wiadomo, że tylko dla picu”.
Nie dlatego, żeby gościa nie krępować, lecz dlatego, że wszystkie stołki już dawno zostały rozdane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?