Wjazd triumfalny

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Ponad cztery tysiące kibiców witało w sobotę w Kędzierzynie-Koźlu siatkarskich mistrzów Polski. Szpaler fanów stał wzdłuż drogi już od Jemielnicy w powiecie strzeleckim.

Rozegrane w Częstochowie dramatyczne spotkanie finałowe, w którym mostostalowcy pokonali drużynę Galaxii Startera AZS Bank Częstochowa, oglądała zaledwie garstka kędzierzyńskich kibiców. Prawdziwa feta nastąpiła więc dopiero po powrocie drużyny do Kędzierzyna-Koźla. Najwierniejsi kibice pod halę sportową przy alei Jana Pawła II schodzili się już od godziny 19.00.

- Transmisji spod Jasnej Góry słuchałem w radiu. Po ostatniej piłce ogarnęła mnie szalona radość. Warto poświęcić sobotni wieczór i razem z siatkarzami delektować się ich sukcesem - mówi Grzegorz Gąsior z Kędzierzyna-Koźla.
- Mamie powiedziałem, że idę wyrzucić tylko śmieci. Ostatnio trochę narozrabiałem i rodzice dali mi szlaban na wyjścia z domu. Do rękawa schowałem szalik i wyszedłem. Kubeł zostawiłem w klatce i co tchu pobiegłem pod halę. Nie mogłem tu nie przyjść, to jest wielki sukces naszych siatkarzy i nas, kibiców - opowiada 17-letni Jarek, kibic Mostostalu Azotów. - Mam nadzieję, że jak wrócę, rodzice wybaczą mi moje nieoczekiwane wyjście.

- Mistrz! Mistrz! Mosto-sto-stal! - krzyczała grupka kibiców przyodzianych w klubowe koszulki i szaliki. - Mistrz jest jeden i na wieki.
- Niech żyje nam Kędzierzyn i chłopcy nasi też, niech żyje nam Kędzierzyn przez szereg długich lat - śpiewało z kolei dwóch podchmielonych dżentelmenów w oczekiwaniu na przyjazd siatkarzy, trzymając w jednej ręce klubową flagę, a w drugiej puszki piwa.

Triumfalny wjazd bohaterów dnia do stolicy polskiej siatkówki nastąpił około godziny 22.30. Ale już od Jemielnicy w powiecie strzeleckim mieszkańcy miejscowości położonych wzdłuż trasy przejazdu siatkarzy stali przy jezdni i witali mistrzów Polski. Autokar co kilka kilometrów zatrzymywał się, a fani drużyny z Kędzierzyna-Koźla gratulowali sukcesu. Pod halą sportową pierwszy z autobusu wysiadł Mariusz Gnoiński, trener odnowy biologicznej, z małym chłopcem na ramionach. Maluch trzymał w rękach okazały puchar. Następnie kibice wpadli do autokaru. Na rękach wynieśli z niego trenera Waldemara Wspaniałego.

Gdy siatkarze weszli do hali, strzeliły korki od szampana, który trysnął na idących zawodników, trenerów i klubowych działaczy.
- Jesteście zajebiści! - krzyczał ze sceny Marek Kardos, rozgrywający Mostostalu Azotów. - Dla takich kibiców jak wy chce się grać.
Przed sobotnim meczem Waldemar Wspaniały obiecał swoim siatkarzom, że gdy go wygrają i zdobędą tytuł mistrzów Polski, wtedy on ogoli sobie głowę na łyso. Po powrocie do Kędzierzyna strzyżenie rozpoczął Kazimierz Pietrzyk, prezes klubu. Następnie golarkę przejął w swoje ręce "Benek", czyli Robert Szczerbaniuk, środkowy mistrza Polski, który dokończył dzieła. Tego wieczoru swoich włosów pozbył się również Andrzej Kubacki, drugi trener Mostostalu Azotów.
Feta w kędzierzyńsko-kozielskiej hali zakończyła się przed północą. Wtedy to zapełniły się miejscowe puby, gdzie do rana opijano czwarty tytuł mistrza Polski w siatkówce w historii Kędzierzyna-Koźla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska