Władysław Frasyniuk: - Nie cieszy mnie zemsta na SB

fot. Witold Chojnacki
Pomoc dla ludzi opozycji jest ważniejsza od zemsty na oficerach SB.
Pomoc dla ludzi opozycji jest ważniejsza od zemsty na oficerach SB. fot. Witold Chojnacki
Władysław Frasyniuk, były opozycjonista, w stanie wojennym bohater podziemnej Solidarności.

Byli funkcjonariusze PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa od kilku dni otrzymują emerytury obniżone o połowę w stosunku do dotychczasowego pułapu. Jako były opozycjonista i człowiek przez nich prześladowany uważa pan, że dziejowej sprawiedliwości stało się zadość?
- Dla mnie i, jestem przekonany, dla większości osób zaangażowanych w działalność opozycyjną nowe przepisy nie są ani powodem do radości, ani nie wzmagają naszego poczucia dziejowej sprawiedliwości. Nowa ustawa jest efektem dążeń ludzi, których nie było na barykadach w latach 80., a w wolnej Polsce postanowili sobie napisać nowe, piękniejsze życiorysy.

- Wielu byłych opozycjonistów od lat nawoływało, by ich prześladowcy, oficerowie SB, zostali pozbawieni przywilejów.
- Marna to satysfakcja, jak innym odbierają, a ty dalej nic nie masz. Chodzi mi nie o siebie, ale tysiące ludzi, którzy ryzykowali życie i poświęcali swoje rodziny oraz kariery zawodowe w walce o wolność, a którym społeczeństwo od 20 lat nie tylko nie okazało należytego szacunku, ale nie potrafiło powiedzieć nawet zwykłego "dziękuję". Odbieranie komuś połowy często niewielkich emerytur nie załatwia tej sprawy.

- Oficerowie SB w powszechnej świadomości mają wysokie emerytury, znacznie wyższe od osób, które prześladowali.
- Część esbeków rzeczywiście bierze spore pieniądze, a poza tym prowadzi intratne biznesy. Np. ci, którzy mnie rozpracowywali, mają teraz firmy ochroniarskie. Ale wielu byłych pracowników SB ma emerytury marne, a po zmianach - wręcz głodowe.

- Czy to właśnie nie jest wyraz dziejowej sprawiedliwości?
- Demokracja dała "drugie życie" wszystkim, także funkcjonariuszom SB. Ale trudno nie zauważyć patologii, np. tej, że funkcjonariusze PZPR, którzy z mocy prawa nie płacili składek ZUS, mają czas przepracowany w aparacie zaliczony do stażu emerytalnego. A ludzie z podziemia lat 80. z punktu widzenia ZUS-u mają ten czas wyrwany z zawodowych życiorysów. Większość z nich po 1989 roku miało po 50 lat i gospodarka rynkowa była dla nich zamknięta. Pomoc państwa dla nich jest znacznie ważniejsza od uprzykrzania życia esbekom.

- Jak można pomóc tym ludziom?
- Jest wiele możliwości. Można np. stworzyć jakiś specjalny fundusz czy fundację. To najwłaściwsza droga do dziejowej sprawiedliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska