Własna firma zaczyna się od marzeń

Redakcja
Po każdym roku studiów w wakacje pracowali za granicą i podpatrywali, jak tam działają kawiarnie.

Barbara i Wojciech Grzebieniowscy - absolwenci ekonomii Uniwersytetu Opolskiego - w pomieszczeniach macierzystej uczelni otworzyli własną firmę - kawiarnię połączoną z księgarnią.
Studia skończyli w 2005 r. Każdego roku podczas wakacji wyjeżdżali do krajów europejskich i USA w ramach programów work&travel. Pracę znajdowali głównie w kawiarniach. Przed zakończeniem studiów wzięli roczny urlop dziekański i pojechali do Londynu uczyć się języka i pracować.

- Podczas tych wyjazdów kiełkował pomysł na to, że moglibyśmy w Opolu otworzyć taką kawiarnię z klimatem dla studentów - wspomina Basia. - Wsparli nas w tym rodzice, którzy sami też prowadzą firmy.
Miejsce - po księgarni uniwersyteckiej przy ul. Czaplaka - wydawało im się idealne na taki lokal. Pomysł przedstawili prorektorowi Stefanowi Grochalskiemu. - Bardzo nam pomógł, podobnie jak dyrektor AIP UO - wspominają młodzi biznesmeni. Mile zaskoczeni byli także przy załatwianiu formalności w urzędach. - Obsługujący nas byli naprawdę życzliwi - rozprawiają się z mitem o "wrednych" urzędnikach.

Kawiarnię "Book a Coffee" otworzyli w październiku ub.r. W jednej części lada pod oknem z wysokimi krzesłami i spora część barowa, za którą pracują - jakżeby inaczej - studenci. Na niej mnóstwo łakoci do kawy. W drugiej części pomieszczenia miękkie sofy, stoliczki, a z tyłu książki z uczelnianego wydawnictwa, które można na miejscu kupić. Jest też bezprzewodowy internet, więc zdarza się, że przy laptopie i kubkach parującej kawy albo czekolady goście spędzają tu długie godziny. Na ścianach prace artystyczne studentów.

Grzebieniowscy postanowili zrobić kawiarnię kameralną, niezbyt sztywną, ale też profesjonalną. Pracowników przeszkolili u mistrza od sztuki parzenia kawy. - Uznaliśmy, że w to warto zainwestować i była to chyba dobra droga, bo nasi goście zaczynają dzień od kawy u nas.

Wspominają, że napisanie biznesplanu kosztowało ich kilka nieprzespanych nocy. - Bo musieliśmy na tym etapie wiedzieć np., jaki sprzęt na wyposażenie konkretnie chcemy kupić. To było jak połowa pracy licencjackiej, ponad 30 stron.

Wiedza ze studiów ekonomicznych pomaga im w prowadzeniu firmy, choć księgowość zlecają zewnętrznej firmie. - Ja pracuję jeszcze zawodowo - tłumaczy Wojciech. - Bo nie chcieliśmy zostać bez dochodów. Wiadomo, że firma na początku to ciągłe inwestowanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska