Małgorzata Wolnicka to kobieta pogodna, zawsze uśmiechnięta. Drzwi do swojej pracowni przy ul. Budowlanych w Opolu otwiera ubrana we wzorzysty fartuch (z pewnością wykonany własnoręcznie). Akurat prowadzi zajęcia z dziećmi.
- To miejsce to spełnienie wszystkich moich pasji i marzeń. Od zawsze zajmowałam się rękodziełem, robić na drutach zaczęłam już w szkole podstawowej. To była dla mnie forma terapii, odskocznia od rzeczywistości - opowiada właścicielka "Żywiołów".
Wcześniej w swoim życiu zawodowym miała różne etapy. - Najmilej wspominam jedno z moich pierwszych zajęć. To była dekoratornia. Potem pracowałam w sklepie, byłam liderem klubu pracy... Ostatnio przez wiele lat pomagałam mężowi w prowadzeniu biura w jego firmie - wylicza pani Małgorzata. - To wszystko robiłam dobrze, nawet bardzo dobrze, ale w żadne z tych zajęć tak naprawdę nie wkładałam serca. W pracowni jest zupełnie inaczej - dodaje.
Pomysł na własny biznes długo dojrzewał. Dopiero, gdy dorosły jej dzieci - pomyślała "Teraz albo nigdy!" i zaczęła działać. Udało się. Rzutem na taśmę zdobyła jedną z ostatnich dotacji europejskich na otwarcie działalności. Właśnie minął rok, od kiedy prowadzi firmę i już nie musi się obawiać, że ktoś zażąda od niej zwrotu dofinansowania.
- Teraz się spełniam. Prowadzę zajęcia recyklingowe, plastyczne i ceramiczne dla dzieci i dla dorosłych. Czasem robimy coś z rękodzieła. Założyłam sobie, że pracownia "Żywioły" ma być dla ludzi odskocznią, miejscem, gdzie można się zrelaksować - tłumaczy Małgorzata Wolnicka.
Marzy jej się, by uaktywnić kobiety. - Chciałabym organizować spotkania dla pań. Chciałbym stworzyć miejsce, w którym mogłyby odpocząć i przy okazji zrobić coś pożytecznego - mówi.
Niestety, podobnych przykładów kobiet w wieku 50+, które podejmują nowe wyzwania, jest wciąż za mało. Ewa Parcej, doradca zawodowy z Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu pamięta jeszcze jedną historię.
- Kiedyś na zajęciach grupowej porady zawodowej pracowałam z panią, którą tak wyczerpała i wypaliła poprzednia praca, że nie do końca miała ochotę, by szukać sobie nowego zajęcia. U nas dowiedziała się o zawodzie mediatora i się przekwalifikowała.
Potem udało jej się zdobyć dofinansowanie na otwarcie własnej działalności. Był to oczywiście bardzo długi i wymagający proces. Ale najważniejszy wniosek płynący z tej historii jest taki, że nigdy nie należy się poddawać. Zwłaszcza, że panie są wytrwalsze i skuteczniejsze, jeśli chodzi o poszukiwanie pracy niż mężczyźni. Niestety, etatów dla kobiet 45 czy 50 plus jest mniej niż dla mężczyzn - przyznaje Ewa Parcej.
Pomocy w ich znalezieniu udziela urząd pracy. Na początek najlepiej spotkać się z doradcą zawodowym, który weryfikując nasze dotychczasowe doświadczenia i umiejętności pomaga określić aktualny cel zawodowy. W zależności od tego, jaki on będzie, losy osoby poszukującej pracy mogą się potoczyć różnie.
- Możemy zaproponować kursy doszkalające, staże w przedsiębiorstwach czy dofinansowanie własnej działalności - wymienia Ewa Parcej. - Często bywa tak, że ludzie po 50 roku życia są premiowani w różnego typu projektach, programach aktywizacyjnych i łatwiej im uzyskać odpowiednią formę wsparcia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?