Włochy się zLEPPERowały

Fot. Tomasz Dragan
We Włochach trudno znaleźć takiego, co nie interesuje się polityką. Wczoraj prawdziwa dysputa miała miejsce nie pod lokalem wyborczym (bo zakaz agitowania), ale pod sklepem, gdzie jest wolność słowa. Na zdjęciu zwolennicy Andrzeja Leppera. Od lewej: Mieczysław Zasobniak, Lesław Matkowski, Zygmunt Skarblik, Andrzej Średniak, Jarosław Nowak i Stanisław Gurban.
We Włochach trudno znaleźć takiego, co nie interesuje się polityką. Wczoraj prawdziwa dysputa miała miejsce nie pod lokalem wyborczym (bo zakaz agitowania), ale pod sklepem, gdzie jest wolność słowa. Na zdjęciu zwolennicy Andrzeja Leppera. Od lewej: Mieczysław Zasobniak, Lesław Matkowski, Zygmunt Skarblik, Andrzej Średniak, Jarosław Nowak i Stanisław Gurban. Fot. Tomasz Dragan
Żadna "kaczka" nie ma tu wjazdu. Bez różnicy, czy nazywa się Lech, czy Donald. Czapki z głów ściągają tylko przed panem w krawacie biało-czerwonym.

Kilka minut po jedenastej rano. Na biegnącej przez wieś asfaltówce żywej duszy. Z nudów członkowie komisji wyborczej przed świetlicą zażywają ostatnich promieni jesiennego słońca. Roboty nie ma, bo przed południem mało kto chodzi głosować. Ale dwieście metrów od lokalu wyborczego dyskusja jak w stolicy na Wiejskiej.
- Tyle tylko, że u nas wszyscy mają jedno zdanie. Tylko Andrzej Lepper! - emocjonuje się Mieczysław Zasobniak, rolnik. Dawniej miał pole z burakami i pszenicą. Dzisiaj dzierżawi kawałek ziemi, bo nic się nie opłaca. - Lepper rozliczy złodziei w rządzie i zrobi porządek z tymi, co przez lata rozkradali Polskę. Dlaczego się go wszyscy tak boją? Bo jako jedyny mówi prawdę!

Pod parasolem sklepu zbiera się coraz więcej mężczyzn. Przeważnie rolników, którzy dopiero co przyszli od głosowania. Dyskusja coraz ostrzejsza. Jasność umysłu i gardła poprawia smak namysłowskiego piwa Kozak.
- Gdyby nie wybory, nie byłoby pod sklepem ani jednego człowieka - mówią Lesław Matkowski i Zygmunt Skarblik. - Ludziom ledwo wystarcza na jedzenie i każdy tylko patrzy, aby jakąś robotę dorwać. Dopiero przy niedzieli można sobie pozwolić na piwo i pogawędki.
We Włochach kampania prezydencka przypominała włoską siestę. Drzewa i słupy czyste. Na tablicy resztki plakatów po kampanii do Sejmu i ani jednej twarzy pretendentów do najwyższego urzędu w państwie. Pięć lat temu we wsi jeszcze mieli nadzieję. Był Krzaklewski i AWS się jeszcze jakoś trzymała. Dzisiaj już nikt nie wierzy, że będzie lepiej.

- Nie mają się tutaj nawet co reklamować, bo ich przegonimy - mówią o kandydatach nasi rozmówcy. - Jedynie Andrzej coś jeszcze może dla Polski zrobić. Wszyscy inni - komuniści i solidarnościowcy - już byli i co pokazali? Jak sobie kabzę nabić. A rodacy tylko za granicą harują, bo w kraju roboty nie ma. Dlatego nie chcą dopuścić Andrzeja do rządów, aby zrobił porządek. Tylko on rozumie polską wieś i problemy biednych ludzi.
Dochodzi 13. Nad Włochami ani jednej chmurki, pogoda w sam raz na niedzielny spacer. Za to w komisji pełna gotowość. Za pół godziny, kiedy skończy się msza w kościele, ludzie przyjdą głosować. Na liście wyborczej jest 267 mieszkańców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska