Wloka Ania kulom się nie kłania

fot. Archiwum
W Singapurze w swoim najdalszym rzucie podczas eliminacji Ania Wloka wynikiem 15,77 metra ustanowiła nowy rekord Polski kadetek.
W Singapurze w swoim najdalszym rzucie podczas eliminacji Ania Wloka wynikiem 15,77 metra ustanowiła nowy rekord Polski kadetek. fot. Archiwum
Zdobyła medal na Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich i marzy już o olimpiadzie w Londynie. Takiego talentu nie było w polskiej kuli od lat - mówią o Annie Wloce fachowcy.

Ania rozluźnia prawą rękę, bierze w nią żółtą kulę, skupia się, po czym z głośnym okrzykiem pcha kulę na odległość 15,48 metra. Tak wyglądał rzut, który dał 17-latce z malutkiego Brońca koło Olesna brązowy medal na pierwszych w historii Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich w Singapurze.

17-letnią Anię wyprzedziły tylko zawodniczki z Rosji i Chin. - To jest talent najwyższej próby - ocenia Jacek Dziuba, trener Ani w klubie LUKS Podium Kup. Jej były nauczyciel z oleskiego gimnazjum nr 1 Artur Chęciński widzi w niej następczynię Kamili Skolimowskiej, nieżyjącej już złotej medalistki w rzucie młotem na igrzyskach Sydney 2000.

- Ania może się pokazać na olimpiadzie w Londynie w 2012 roku - mówi Artur Chęciński. - Jest to realne, przecież Kamila Skolimowska miała 18 lat, kiedy zdobyła złoty medal. - Anię stać na wiele, najwięcej jednak zależy od tego, czy nadal będzie łapczywa na sport, czy wytrzyma reżim treningowy - komentuje powściągliwie trener Jacek Dziuba.

Dorota Wloka, mama 17-latki z Brońca, kupiła sobie już T-shirt z napisem London. - Wierzę w moją córkę - mówi pani Dorota. - Jeśli tylko będą ją omijać kontuzje, na pewno zakwalifikuje się do Londynu.

Witomy Cie, Ana!

Kiedy w ostatnią sobotę rano na Okęciu lądował samolot z Singapuru z Anną Wloką na pokładzie, w jej rodzinnym Brońcu koło Olesna trwały przygotowania do powitalnej fety.

Świetlica wiejska była przystrojona jak na wesele. Na ścianie wśród baloników zawieszono napis: "Witomy Cie Ana!".
Kiedy Ania kilka minut przed 18.00 wysiadła z samochodu, witała ją orkiestra dęta, cała rodzina oraz połowa mieszkańców Brońca.

- Wisła jest dumna z Adama Małysza, Kasina Wielka - z JustyNY Kowalczyk, a Broniec z naszej Ani Wloki! - mówią mieszkańcy malutkiej wsi koło Olesna. Wśród gości był m.in. ojciec Cherubin Żyłka, gwardian zakonu franciszkanów z Borek Wielkich i proboszcz parafii, do której należy Broniec.

- Anię co niedzielę widuję na mszy świętej, zresztą przy jej wzroście trudno jej nie zauważyć, więc gdyby nie przyszła do kościoła, od razu by podpadło - śmieje się o. Cherubin. Franciszkanin z Borek Wielkich jest nie tylko proboszczem, ale i wielkim fanem Ani.

- O brązowym medalu Ani dowiedziałem się, kiedy byłem w Cieszynie na rekolekcjach u sióstr zakonnych - opowiada ojciec Cherubin (który przed wstąpieniem do zakonu był sportowcem, młodzieżowym mistrzem województwa w skoku w dal). - Modlitwy odbywały się tam w całkowitej ciszy.

Tymczasem kiedy usłyszałem przez telefon, że Ania ma medal, wrzasnąłem z radości tak, że aż siostry zakonne się wystraszyły. Na powitalną fetę przyjechała z Niemiec też starsza siostra Ani - Agnieszka. - Ja też kiedyś rzucałam kulą, miałam nawet rekord szkoły - chwali się Agnieszka. - Rekord, który ja potem pobiłam! - śmieje się Ania.

Fajna duża babka

Po raz pierwszy o Annie Wloce można było usłyszeć kilka lat temu, kiedy była jeszcze uczennicą szkoły podstawowej w Borkach Wielkich. Już wtedy zaczęła seryjnie wygrywać międzyszkolne zawody. Podczas jednych z nich, już w gimnazjum, Anię zobaczył jej obecny trener Jacek Dziuba.

- Oczko mi się zaświeciło, kiedy zobaczyłem kawał dużej, fajnej babki - mówi Jacek Dziuba. Ania wręcz stworzona jest do siłowej dyscypliny sportu, jaką jest pchnięcie kulą. Córka kowala Franciszka Wloki ma fantastyczne warunki fizyczne - 183 centymetry wzrostu i atletyczną posturę.

- Kiedy na tych zawodach Ania swoim rzutem zdeklasowała rywalki, od razu pojechałem do rodziców Ani i nakłoniłem ich do wysłania córki na obóz sportowy w Międzyzdrojach - opowiada Jacek Dziuba. Od roku Ania Wloka uczy się w VI Liceum Ogólnokształcącym w Opolu i trenuje pod okiem Jacka Dziuby w klubie LUKS Podium Kup.

W Singapurze w swoim najdalszym rzucie podczas eliminacji Ania Wloka wynikiem 15,77 metra ustanowiła nowy rekord Polski kadetek.
(fot. fot. Archiwum )

17-latka z Brońca robi kolosalne postępy. W lipcu podczas Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w Zielonej Górze Ania wręcz zmiażdżyła rywalki, wygrywając z drugą zawodniczką o prawie metr! Tylko w tym roku kulomiotka z Brońca pobiła już 10 razy swój rekord życiowy, łącznie o ponad 2,5 metra.

W Singapurze w swoim najdalszym rzucie podczas eliminacji Ania Wloka z wynikiem 15,77 metra ustanowiła nowy rekord Polski kadetek. Przy okazji pobiła 32-letni rekord Opolszczyzny seniorek (dotychczas wynosił on 15,12 m). Mało tego, 15,77 metra to drugi wynik osiągnięty w tym roku w Polsce. Lepsza jest tylko aktualna mistrzyni kraju Agnieszka Bronisz (16,55 m).

- Te sukcesy są fajne i ważne, ale Anię stać na więcej. Oszczędzam ją, zostawiam rezerwę - mówi tajemniczo trener Dziuba. Kiedy na weekend Ania wraca z Opola do Brońca, trenuje w domu. Na podwórku robi prowizoryczną arenę sportową. - Tylko że od jakiegoś czasu podwórko jest dla mnie za małe, za daleko pcham kulę - śmieje się Ania.

Samotność wyczynowca

- Czasem jest mi trochę smutno, kiedy moi znajomi jeżdżą w weekendy na dyskoteki, zapraszają mnie, ale ja nie mogę z nimi jechać, bo mam w niedzielę zawody i nie mogę zarwać nocy - mówi 17-latka z Brońca.

- A pojechałoby się czasem na dyskotekę, zwłaszcza że w ciągu tygodnia mieszkam w internacie, na zmianę uczę się albo trenuję. A trening kulomiota to m.in. 1,5 godziny na siłowni. Przerzucanie ciężarów: 75 kilogramów w przysiadzie, 70 kilogramów w wyciskaniu.

- Ważne są duże ciężary, więc zasada jest taka, że im więcej wycisnę, tym lepiej - tłumaczy Ania. Do tego setki, tysiące treningowych rzutów 4-kilogramową kulą. - Czasami od tej kuli bardzo bolą palce i nadgarstki, ale trzeba się przyzwyczaić- mówi Ania.

Zaciska zęby i powtarza wielogodzinne treningi. Jest bardzo skromną dziewczyną, ale w sercu skrywa ogromne ambicje. - Czuję w sobie moc i będę z całych sił starać się o to, żeby zakwalifikować się na igrzyska olimpijskie w Londynie w 2012 roku - zapowiada Anna Wloka. - A jeśli nie zdążę, to w 2016 roku jest przecież olimpiada w Rio de Janeiro.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska