Pierwsza połowa stała pod znakiem w miarę wyrównanej gry. Oba zespoły dużo biegały po boisku, piłka była w ciągłym ruchu, ale sytuacji klarownych zawodnicy tak jednej, jak i drugiej strony nie stworzyli zbyt wiele.
* Carbo Gliwice - Włókniarz Kietrz 0-4 (0-1)
0-1 Sosna - 41. (głową), 0-2 Trzeciak - 58., 0-3 Pilch - 71., 0-4 Jurok - 83.
Carbo: Lempa - Brehmer, Kałuża, Wujek - Międzik (76. Marzec), Nikodem, Kędziora, Domagała, Bąk (76. Guła) - Wolny, Piechocki. Trener Piotr Wieczorek.
Włókniarz: Hołda - Jermakowicz, Gąsior, Marcinkowski - Kłoda (72. Kondzielnik), Trzeciak, Sosna, Jasiński, Szary - Makarski (67. Jurok), Pilch (81. Kowalczyk). Trener Wiesław Korek.
Sędziował Piotr Mazur (Tarnów). Żółta kartka: Brehmer. Widzów ok. 300.
W 15. min gospodarze egzekwowali rzut wolny, po którym futbolówka minimalnie minęła słupek bramki Włókniarza. Z kolei w 36. min nastąpiła dwójkowa akacja Nikodema z Międzikiem, po której Piechocki uderzył za słabo, aby zaskoczyć Hołdę. W rewanżu przed kapitalną szansą stanęli kietrzanie. Będący w polu karnym Kłoda otrzymał dokładne podanie i natychmiast uderzył, ale Lempa "cudem" zdołał sparować piłkę na rzut rożny. Bezradny był jednak po akcji przeprowadzonej przez Włókniarza w 41. min. Rzut wolny wykonywał Jasiński, dośrodkował w pole karne na dziesiąty metr, miejscowi obrońcy zagapili się i Sosna uderzeniem głową tuż przy słupku posłał piłkę do siatki.
Po zmianie stron zespół z Kietrza swoją piłkarską wyższość udokumentował kolejnymi golami. Przez cały czas kontrolował boiskowe wydarzenia, grał spokojnie i na efekty nie trzeba było długo czekać, a najładniejsza była bramka strzelona przez Pilcha. Hołda wyrzucił piłkę ręką aż poza połowę boiska. Przejął ją Pilch, przebiegł z nią do "szesnastki" i silnym uderzeniem z narożnika pokonał Lempę. Podobać się mogła także ostatnia bramka. Sosna wymanewrował trzech kolejnych zawodników Carbo, podał do będącego na wolnym polu Juroka, który dopełnił formalności.
Gospodarze w tej części meczu tylko dwa razy zagrozili bramce Włókniarza. W 61. min Międzik uderzył nad poprzeczką, a w 65. min Kędziora strzelił obok słupka.