Woda łagodzi obyczaje

Michał Lewandowski
W koszulkach z napisem "Ratownik" nie wypada palić i kląć - przyznają chłopcy z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Nysie.

Na pomysł urządzenia wychowankom MOW letniego obozu nad Jeziorem Nyskim, połączonego ze zdobyciem patentu młodszego ratownika, wpadli prezes nyskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (na co dzień policjant tamtejszej KPP) Bogdan Sadowski oraz wychowawczyni ośrodka, Krystyna Dąbek.

- Nie wierzyłem, że coś z tego wyjdzie, bo nasi wychowankowie zwykle przejawiali słomiany zapał i szybko się nudzili różnymi pomysłami - przyznaje kierownik internatu MOW, Jan Dąbkowski. - Zmieniłem zdanie, kiedy zobaczyłem, jak chłopcy, którzy kiedyś podjeżdżających pod ośrodek policjantów witali przekleństwami i rzucali w nich czym popadło (uszkodzili nawet dwa radiowozy), teraz po wspólnych patrolach nad jeziorem robią funkcjonariuszom kawę.

- Co było najgorsze? - zastanawia się jeden z chłopaków, Krzysztof Szwinto. - Chyba zdanie egzaminów na ratownika. Dali nam niezły wycisk...
Wiceprezes WOPR, Stanisław Zachorowski: - Kurs zaczynało dziesięciu chłopców, ale do końca wytrzymało tylko sześciu. Po kilka razy dziennie przepływali prawie cztery kilometry. Początkowo klęli też, że nie będą zapier... za darmo. Teraz sami palą się do pracy i nie trzeba ich namawiać.
- Eee, za darmo nie pracowaliśmy - zaprzecza Krzysztof Szwinto. - Przecież za kurs też nie musieliśmy płacić.
Cztery tysiące złotych przeznaczył na obóz z funduszu walki z alkoholizmem i narkomanią Urząd Miejski w Nysie. WOPR udzielił chłopcom gościny, ale w zamian musieli oni pomóc w remoncie ośrodka.
Wychowawcy podkreślają, że chłopcy, kiedy zakładają zdobyte koszulki ratowników, stają się zupełnie innymi ludźmi.

- Fakt, zmieniliśmy się chyba na lepsze - przyznaje jeden z nich, Arkadiusz Kamiński. - Ale to chyba normalne, że jak jesteśmy ratownikami, to musimy dawać przykład. Dlatego nie klniemy i nie palimy. Czy to zostanie nam po powrocie do ośrodka? Mam nadzieję, że tak...
- Najgorszym wychowankiem był u nas Jarek Jaworski - opowiada kierownik Jan Dąbkowski. - Wszyscy wychowawcy określali go jako krnąbrnego lenia. Raz był nawet karnie usunięty z ośrodka. Na kursie zmienił się radykalnie. Jest tutaj najlepszy i stawiany jako wzór. Jako jedyny zdobył nawet patent sternika motorowego.
Na początku sierpnia nad Jeziorem Nyskim odbyły się Mistrzostwa Makroregionu Śląskiego w Ratownictwie na Wodach Otwartych. Chłopcy z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Nysie zdobyli na nich puchar fair play.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska