Wódka za przysługę. Koniec procesu policjantów z Opola

archiwum
archiwum
Zakończył się proces ośmiu policjantów z opolskiej drogówki oskarżonych m.in. o przekroczenie uprawnień i poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Za załatwianie sprawy brali zazwyczaj butelkę wódki.

Wyrok skazujący usłyszał 37-letni dziś Aleksander S. Sąd Rejonowy w Opolu skazał go na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 4. Musi też zapłacić 4,5 tys. zł grzywny.

- Sąd nie ma wątpliwości, że oskarżony jest winny większości zarzucanych mu czynów - mówiła w uzasadnieniu wyroku, sędzia Amanda Leśniewska.

Natomiast przeciwko Piotrowi R. sąd umorzył warunkowo postępowanie na rok i nakazał zapłacić 600 zł grzywny na Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Jeśli takie wyroki się uprawomocnią, obaj nie będą mogli być już policjantami.
O większym szczęściu mogą mówić pozostali oskarżeni. Janusz B. został uniewinniony, natomiast w stosunku do pozostałych oskarżonych policjantów sprawy umorzono ze względu na niską szkodliwość społeczną.

- Oznacza to, że nadal są osobami niekarnymi - wyjaśnia Waldemar Krawczyk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Opolu.
Jedenaście osób, w tym ośmiu policjantów opolskiej drogówki, oskarżyła opolska prokuratura m.in. o przekroczenie uprawnień i poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Ich proces przez dwa lata toczył się przed Sądem Rejonowym w Opolu.

Sprawa sięga czerwca 2005 roku. Wtedy to na jednym z opolskich parkingów doszło do wypadku. Kraksę spowodowała Anna P. Jeden z uczestników

zdarzenia trafił do szpitala ze złamaną w dwóch miejscach ręką i stłuczeniami głowy. Na miejsce wypadku przyjechali policjanci z Komendy Miejskiej Policji. Okazało się, że sprawczyni wypadku to dobra znajoma jednego z nich. Według śledczych policjant sporządził notatkę służbową, ale nie wspomniał w niej o rannym pasażerze. Wypadek uznał za stłuczkę. To ważne dla Anny P., bo za spowodowanie kolizji, w wyniku której nikt nie ucierpiał, kierowca dostaje tylko mandat i punkty karne. Natomiast spowodowanie wypadku, czyli zdarzenia drogowego z ofiarami, to przestępstwo, za które sprawca odpowiada przed sądem. Według prokuratury podobnych przypadków w opolskiej policji między 2004 a 2005 rokiem było więcej. Przysługę funkcjonariusze mieli robić za butelkę wódki.
Najwięcej zarzutów - siedem - miał Aleksander S. Według śledczych po kolizjach drogowych spowodowanych przez swoich znajomych miał pomagać rozstrzygać sprawy na ich korzyść. Wpływał też na innych funkcjonariuszy, by odstąpili od karania mandatami jego znajomych lub żeby były one niższe. Natomiast w sierpniu 2008 roku Aleksander S. miał wypadek motocyklowy. Powiedział, że z lasu na drogę wbiegła mu zwierzyna. Okazało się jednak, że to on jest winny. Remont motoru kosztował ponad 4 tys. zł. Zapłaciła za niego policja, choć powinien sprawca. Od komendanta wojewódzkiego dostał też ponad 2 tys. zł odszkodowania.

Na ławie oskarżonych zasiadł też Adam K., pracownik stacji kontroli pojazdów w Niemodlinie. Według prokuratury poświadczył on nieprawdę w dokumentach. Nie sprawdził samochodu Aleksandra S. i wbił mu pieczątkę świadczącą, że taki przegląd przeszedł. Opolski sąd warunkowo umorzył na rok postępowanie przeciwko Adamowi K. i nakazał zapłacić 1000 zł grzywien na Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Wyroki nie są prawomocne.

- Będziemy składać apelację - wyjaśnia Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Jeszcze przed rozpoczęciem procesu dwaj inni funkcjonariusze dobrowolnie poddali się karze. Jeden z nich usłyszał wyrok 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5, natomiast sprawa drugiego została warunkowo umorzona na 2 lata. Te wyroki są prawomocne.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska