Wojciech Michałek, student UO wyjeżdża do Kamerunu. Bedzie pomagał misjonarkom

fot. Paweł Stauffer
Wojciech mówi o sobie, że nie jest muzykalny, ale jak będzie trzeba, to zagra i po afrykańsku.
Wojciech mówi o sobie, że nie jest muzykalny, ale jak będzie trzeba, to zagra i po afrykańsku. fot. Paweł Stauffer
Wolontariusz zajmie się dziećmi w Afryce. Zaśpiewa, pokaże coś ciekawego i przytuli.

Opolski student jest jednym z ośmiorga młodych ludzi, których na Czarny Ląd wysyła salezjańskie stowarzyszenie VIDES. 29 czerwca polecą przez Paryż do Bafii w Kamerunie. Będą tam m.in. uczyć angielskiego, organizować warsztaty plastyczne dla dzieci. Wojtek będzie miał na głowie sportowe rozgrywki dla tamtejszej dzieciarni. Zajmie się też duchowym przygotowaniem miejscowej kadry, która zaopiekuje się dziećmi, kiedy wolontariusze wrócą już - na początku sierpnia - do Polski.

- Zamierzam zorganizować tam turniej piłkarski - planuje Wojciech Michałek. - A w ramach formacji przygotowaliśmy cykl zajęć w oparciu o ewangeliczne przypowieści. W tej części Kamerunu, do której jedziemy, wiele dzieci nie chodzi do szkoły, bo rodziców nie stać na to. Wolontariusz jest wielką atrakcją, bo ma czas tylko dla dzieci. Zaśpiewa, pokaże coś ciekawego i przytuli. Nasi koledzy, którzy byli w Kamerunie rok temu, opowiadają, że ludzie tam cieszą się każdym objawem życzliwości i zainteresowania.

Wojtek pochodzi z Koniakowej. W Opolu jest od kilku miesięcy, ale czuje się już w mieście jak u siebie. Chodzi do Duszpasterstwa Akademickiego "Resurrexit", raz w tygodniu rozbawia dzieci w szpitalu jako dr Klaun. No i uczy się. Pierwszą sesję zaliczył bez kłopotów. Szlifuje angielski na kursie finansowanym przez Unię i chodzi na korepetycje z francuskiego, bo w tym języku będzie rozmawiał z małymi Kameruńczykami.

Z salezjankami i ich fundacją zetknął się jeszcze w technikum hotelarskim w Wiśle. I wtedy złapał misyjnego bakcyla.
- Za przelot w obie strony trzeba zapłacić 4 tys. zł - mówi Wojtek. - Mama trochę się bała, jak powiedziałem, że chcę jechać do Afryki i postawiła sprawę jasno: Za pożyczone nie pojedziesz. Na szczęście dostałem spóźnione stypendium i złapałem dobrą pracę w jednej z opolskich kawiarni. Więc z Bożą pomocą będę miał za co polecieć. Już się nie mogę doczekać.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska