Wojewoda skontroluje nyskie starostwo

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Starosta Czesław Biłobran uważa, że nie naruszył żadnych przepisów. Sprawdzą to jednak służby wojewody.
Starosta Czesław Biłobran uważa, że nie naruszył żadnych przepisów. Sprawdzą to jednak służby wojewody. Archiwum
Starostwo wbrew przepisom wydało pozwolenie na budowę synowi starosty Biłobrana. Służby wojewody sprawdzą, czy nie został złamany Kodeks postępowania administracyjnego.

Opinia

Tomasz Potkański, zastępca dyrektora Biura Związku Miast Polskich i autor publikacji o konflikcie interesów w polskich samorządach:
- Nie słyszałem o przypadku, żeby z takiego powodu, jak opisany, organ administracji budowlanej przekazał sprawę do prowadzenia gdzieś indziej. Gdy nie ma dowodów, że starosta brał udział w tym postępowaniu, wpływał na jego przebieg, to według mnie obowiązuje zasada domniemania niewinności. Moglibyśmy doprowadzić do sytuacji, że urzędy zupełnie wyłączą się z prowadzenia spraw dotyczących swoich szefów czy rodzin osób sprawujących funkcje wybieralne, co by było zbyt daleko posuniętą ostrożnością.

Wojewoda opolski kontroluje już deklarację majątkową Czesława Biłobrana. Starosta wpisał bowiem do niej mniej udziałów w prywatnej spółce, niż to wynika z rejestru sądowego.

Czesław Biłobran starostą nyskim został 26 listopada ubiegłego roku. Tego samego dnia pełnomocnik jego syna Macieja złożył w starostwie wniosek o wydanie pozwolenia budowlanego. Dotyczy magazynu w Otmuchowie, tuż obok marketu Biedronka.

Pierwsze pozwolenie na budowę w tym miejscu wydano w 2007 r. W listopadzie 2014 syn starosty wystąpił o znaczne powiększenie pierwotnie planowanego budynku. 6 dni później naczelnik wydziału architektury wydał mu pozytywną decyzję. Prace budowlane są już znacznie zaawansowane.

Tymczasem według Kodeksu postępowania administracyjnego (art. 25) każda sprawa dotycząca interesu majątkowego kierownika urzędu lub bliskiego członka jego rodziny i rozstrzygana jako decyzja administracyjna powinna być rozpatrywana przez inny urząd. W praktyce oznacza to, że starosta - dostrzegając potencjalny konflikt interesów - powinien sam wystąpić do wojewody o wskazanie sąsiedniego starostwa, które zbadałoby sprawę i podjęło decyzję. W tym przepisie chodzi bowiem o przejrzystość w działaniu urzędów i uniknięcie ewentualnych podejrzeń o stronniczość.

- Wcześniej nie badaliśmy tej sprawy - komentuje Jacek Szopiński, rzecznik wojewody opolskiego. - Ostatnio otrzymaliśmy informację o takim przypadku od dyrektora Regionalnej Telewizji Opolskiej i będziemy sprawdzać prawidłowość wydania tego pozwolenia na budowę.

- Nie miałem nic wspólnego z tym postępowaniem. Nie widziałem nawet tych dokumentów. Wszystkim zajmowali się pracownicy wydziału architektury - tłumaczy tymczasem starosta Czesław Biłobran. - Każdy, kto spełnia określone wymogi, może dostać pozwolenie na budowę. A jeśli mój brat będzie chciał zarejestrować samochód, to też urząd ma się wyłączyć? Jestem już zmęczony tymi pytaniami. Dajcie mi spokój. Do widzenia!

Z naszych informacji wynika, że przypadków, gdy urząd wydaje pozwolenie budowlane albo decyzję o warunkach zabudowy staroście, burmistrzowi czy ich rodzinie, jest więcej. Jeśli sam zainteresowany nie poprosi o wyłączenie i skierowanie sprawy do sąsiedniego urzędu, nikt tego nie kontroluje.

Samorządowcy narzekają, że przepisy nie definiują precyzyjne, w jakich sprawach powinni się wyłączyć. Bardziej pilnowane są procedury kupowania nieruchomości od gmin czy powiatów.

- Pozwolenia na budowę mi nie wydawano, ale kiedyś zgłosiłem do swojego urzędu zamiar budowy altany. Teraz zastanawiam się, czy nie powinien wtedy zwrócić się do sąsiedniego starostwa - przyznaje starosta prudnicki Radosław Roszkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska